Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
26-11-2011, 14:27:47

Majeczko,dasz rade kochaniutka ,jeszcze jak masz pomoc dasz rade nie wolno ci tak myslec,moja droga ja mam 31 lat dwoje dzieci mieszkam z 80 letnia babcia,i jakos daje rade z mezem ktory lezy nie mowi i sam nic koło siebie nie zrobi,tak wiec nie zamartwiaj sie moja droga,a to co ci mowia kazdy ma swoje zdanie na ten temat,powiem tak owszem przekladanie na bok,nie jest trudna rzecza,wpadniesz w rutyne tak jak ja i wiele osob na tym forum to tylko rytuna i juz sie wszystko wie,nie ma rzeczy niemozliwych moja droga,ja juz mam tak wszystko planowane ze starcza mi czasu na pogawedke na wyjscie i wogole,to nie jest problem chba ze nie dla wszystkich,nam tezm owionio oddajecie go do zolu o nie moja droga ja nie oddam meza do zozlu tam juz dawno by zmarł,on potrzebuje nas osob ktore kocha i my go takze,nie przerazaj sie opieka nad taka osoba jest ciezka ale da sie z tym zyc,:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
gość
26-11-2011, 16:47:03

ilonalakay 2007-08-22 13:25:00 Pigułka przytomności
Popularny lek na bezsenność na kilka godzin budzi pacjentów pogrążonych w śpiączce. O pierwszych próbach ich leczenia opowiada "Gazecie" dr Ralf Clauss
Budowa chemiczna ZolpidemuSławomir Zagórski: Kilka miesięcy temu świat obiegła sensacyjna wiadomość - pigułka nasenna jest w stanie wybudzić niektórych pacjentów ze śpiączki. Jak doszło do tego odkrycia?
Dr Ralf Clauss***: Jak wiele odkryć - nie tylko zresztą w medycynie - stało się to za sprawą przypadku. W jednym z domów opieki w Republice Południowej Afryki leżał 31-letni Louis. Pacjent ten w wieku 28 lat uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, po którym zapadł w śpiączkę. Nie reagował na sygnały z otoczenia. Lekarze uznali, że nigdy nie będzie mówić.
Louis głośno pojękiwał, bywał nadmiernie pobudzony i dlatego jego rodzinny lekarz dr Wally Nel postanowił podać mu lek nasenny - zolpidem. Efekt był nieoczekiwany. Pacjent, zamiast się uspokoić, po raz pierwszy od trzech lat przemówił. Jego słowa brzmiały: "Cześć, mamo!".
Widział Pan to na własne oczy?
Nie. Zdarzenie, o którym opowiadam, miało miejsce prawie siedem lat temu. Wracałem właśnie do RPA, bo tam wtedy mieszkałem, i dowiedziałem się o wszystkim w samolocie, z gazety. Natychmiast skontaktowałem się z dr. Nelem i tak zaczęła się nasza trwająca do dziś współpraca. Od tego czasu udało nam się zebrać więcej danych na temat działania zolpidemu na osoby zarówno w śpiączce, jak i lżej chorych na skutek niedotlenienia, po urazie czy udarze mózgu.
Czy lek na trwałe wybudził Louisa ze śpiączki?
Zolpidem działa najdłużej przez cztery godziny. Po tym czasie mężczyzna zapadał w sen, ale po podaniu kolejnej pigułki znów przytomniał. Dr Nel uznał, że bezpiecznie będzie dawać mu lekarstwo dwa razy dziennie.
Za każdym razem powtarzał się ten sam schemat. Oczy Louisa jaśniały, twarz nabierała kolorów, zmniejszało się napięcie mięśni, wracała koordynacja ruchów do tego stopnia, że mógł sam wkładać jedzenie do ust, rozmawiał z otoczeniem, rozpoznawał ludzi po głosie, był w stanie wykonywać proste działania matematyczne.
Louis bierze lek do dziś. Nie sprawdziły się obawy, że po jakimś czasie zolpidem przestanie działać. Przeciwnie, efekt leku utrzymuje się dłużej niż na początku, a stan podstawowy chorego - tj. między dawkami - jest lepszy niż przed rozpoczęciem leczenia.
Louis to jedyny pacjent, który obudził się po zolpidemie?
Takich chorych jest więcej. Choćby 29-letni George z Houston w stanie Teksas (USA). George przeżył ciężki wypadek i był w śpiączce przez pięć lat. Nocami tak jęczał, że opiekujący się nim rodzice nie mogli spać. Któregoś dnia dostał ambien (odpowiednik zolpidemu). - Nagle zrobiła się cisza - opowiadała mi matka George'a. - Poszłam do jego pokoju i spytałam: "Hej, George, co z tobą?". A on na to: "O co chodzi?". Przez resztę nocy rodzice rejestrowali zachowanie syna na wideo. Po raz pierwszy od wypadku był przytomny, komunikatywny, rozmawiał. Od tego czasu, tj. od czterech lat, George zażywa lek trzy razy dziennie.
Zolpidem pomógł też innym chorym, np. po udarze, a także niektórym osobom dotkniętym genetyczną chorobą - ataksją rdzeniowo-móżdżkową. Próbowano nim leczyć trzyletnie dziecko z trudem odratowane z utonięcia. Tym razem postęp był mało uchwytny klinicznie, jednak matka twierdzi, że dziecko po leku ma wyraźnie żywsze oczy.
Efekt zolpidemu w tym przypadku czy też w leczeniu chorych pogrążonych w śpiączce jest więc raczej niewielki. Tymczasem ludzie chcieliby, żeby chory ożył, wstał z łóżka, wrócił choćby do względnej formy.
No cóż, może to rzeczywiście mało, ale niech pan pomyśli o radości matek Louisa czy George'a. Na osobie zdrowej może to nie robi takiego wrażenia, ale dla nich fakt, że odzyskały kontakt słowny z synami, to prawdziwe szczęście.
Na jakiej zasadzie nasenna pigułka budzi mózg?
Nie rozumiemy tego zjawiska do końca, ale mamy hipotezę. W wyniku niedotlenienia, urazu czy udaru część tkanki mózgowej ginie. Bezpowrotnie. Tych obszarów w żaden sposób - przynajmniej za pomocą dostępnych dziś metod - ożywić się nie da. Sądzimy natomiast, że w pobliżu każdego uszkodzenia znajduje się rejon mózgu, który śpi. I właśnie ten rejon daje się obudzić.
Naszym zdaniem zolpidem oddziałuje na receptory, które w uśpionych partiach mózgu zmieniają kształt. Sprawiają, że wracają do poprzedniej formy i w efekcie mózg się budzi.
Dlaczego właśnie zolpidem daje takie efekty? Inne leki nasenne też coś takiego potrafią?
Wydaje się, że nie. Zolpidem ma nieco inną strukturę i działanie niż popularne leki z grupy tzw. benzodiazepin. Ale zolpidem też jest lekiem popularnym. W Stanach zażywają go miliony mających kłopoty ze snem ludzi. To bardzo bezpieczny lek.
Na ile ważne jest, kiedy zaczyna się terapię? Czy zolpidem powinno podać się jak najszybciej np. po udarze?
Wręcz przeciwnie. Mózg musi mieć czas, żeby się przygotować na przyjęcie leku i dlatego nie ma sensu go stosować przed upływem pół roku od wypadku czy udaru. Natomiast sądzimy, że na terapię nie jest za późno nawet po wielu latach. U jednego pacjenta zaobserwowaliśmy poprawę, choć minęło 13 lat od wypadku.
Niedawno pisaliśmy o Terrym Wallisie, który samodzielnie obudził się ze śpiączki po 19 latach. Jemu też pomógłby zolpidem?
Nie mam pojęcia. Nikt z osób opiekujących się Wallisem nie zwracał się do nas. Natomiast jego historia świadczy dobitnie o tym, jak wciąż niewiele wiemy o ludzkim mózgu.
Jak świat medyczny reaguje na doniesienia o pacjentach wybudzonych ze śpiączki?
Nieufnie. Z pewnością dlatego, że wszystkie dotychczasowe dane to kazuistyka, czyli pojedyncze przypadki. A współczesna medycyna wymaga dobrze udokumentowanych, kontrolowanych badań. I takie już rozpoczęliśmy. Toczy się właśnie druga faza badań klinicznych, do której zakwalifikowaliśmy blisko 30 pacjentów. Ostatecznych wyników spodziewamy się w przyszłym roku.
Krytycy twierdzą, że to, co opisujecie, nie jest wybudzaniem ludzi ze śpiączki, lecz ich naturalnym zdrowieniem. Oni wcale nie byli w trwałym stanie wegetatywnym i obudziliby się równie dobrze bez leku.
To dlaczego Louis z RPA po każdej dawce zolpidemu przytomnieje, a gdy działanie leku mija, ponownie "odpływa"?
Mimo pewnej niechęci medycznego establishmentu nie narzeka Pan chyba na brak zainteresowania ze strony mediów?
Od pięciu lat pracuję w Wlk. Brytanii. Na wiosnę ukazała się nasza praca w "NeuroRehabilitation" opisująca losy kolejnych pacjentów leczonych zolpidemem. Doniósł o tym brytyjski dziennik "The Guardian" [26 maja pisała też o tym "Gazeta"]. Już nazajutrz miałem na karku kilku reporterów. Dostaję dość dużo listów z całego świata z prośbą o pomoc. Jeden z nich przyszedł właśnie z Polski i dlatego tu przyjechałem.
***Dr Ralf Clauss pracuje w Royal Surrey County Hospital w Guildford w Wlk. Brytanii. W Polsce przebywał na zaproszenie Fundacji Ewy Błaszczyk "Akogo?". W czwartek w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka dał wykład na temat zolpidemu. Podczas pobytu w Warszawie dr Clauss zbadał 12-letnią córkę Ewy Błaszczyk - Olę Janczarską - pogrążoną od ponad sześciu lat w śpiączce. Uznał, że warto w jej przypadku spróbować terapii zolpidemem. Ola jest pierwszą polską pacjentką w śpiączce, która zaczęła przyjmować lek. Kuracja zaczęła się w piątek. Na razie nie ma spektakularnych efektów, choć Ola patrzy przytomniej, a jej ciało po leku wyraźnie rozluźnia się, co umożliwia prowadzenie intensywniejszych ćwiczeń rehabilitacyjnych.
Moze juz niedlugo nasze spiochy sie obudza
gość
26-11-2011, 16:50:15

mam jeszcze pytanie do Karoliny czy twoj maz podczas swojej choroby wydaje sie byc agresywny?
Forumowiczka
26-11-2011, 17:22:36

Majka, co Ty mówisz? nie dasz rady? nie jesteś sama, masz rodzeństwo, pomogą, z wszystkim człowiek sobie poradzi jeżeli tylko chce! Pytaj nas forumowiczów ile tylko chcesz , w miarę możliwości pomożemy, doradzimy. A jeżeli chodzi o przekładanie chorego na boki i cała pielegnacja ,to tak jak mówi Karolina "dla chcącego nic trudnego" ,dobrze jednak by było aby pielegniarka pokazała wam w jaki sposób nie trzeba podnosić takiego ciężaru , bo gdy się wie jak to robić to idzie łatwiej.Pielęgniarka ważąca 50 kg potrafi poradzić sobie z mężczyzną ,który waży 120 kg ,ale trzeba sposobem.Ja na Waszym miejscu starała bym się o ośrodek rehabilitacyjny.Mój mąż po 3 miesiącach leżenia jak roślinka pojechał do takiego ośrodka i tam przywrócili go do pionu ha,ha,ha. Bo trzba robić wszystko aby tatuś zdrowiał , a czas jest bardzo ważny.Powodzenia.Dacie radę.Gosia
gość
26-11-2011, 18:06:25

Gość 2011-11-26 17:50:15 mam jeszcze pytanie do Karoliny czy twoj maz podczas swojej choroby wydaje sie byc agresywny?
Nie nie wykazuje agresji,nic takiego u niego jak narzie sie nie objawia
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
gość
26-11-2011, 18:40:50

Witaj Majeczko Mój tato - teść jest 2 lata po NZK w tym po 2 godzinnej reanimacji. Kiedy zabrałam go do domu byłam sama, no z 2 małych dzieci mąż i teściowa nie żyli. W szpitalu powiedzieli mi dosadnie ne da sobie pani z taka ,,rośliną,, umrze pani na odleżyny i z głodu. Ale ja byłam uparta, zabrałam teścia do siebie bo mieszkam w domku parterowym wyposażyłam pokój w niezbędne sprzęty, poprosiłam sąsiadkę pielęgniarkę o pomoc, również syn teścia i jego żona staneli na wysokości zadania. Mieszkanie teścia wysprzątaliśmy i wynajeliśmy by były pieniążki na rehabilitanta, ustaliliśmy grafik opieki i tak jakoś nam szło. Gojenie odleżyn to najtrudniejsze zadanie, potem nauka jedzenia łyżeczką i połykania, siadania, sygnalizowania potrzeb, nauka mowy itd. Zajęło nam to ok 22 miesięcy. Teść chodzi, mówi - trochę bełkocze, ale ok, zrobi drobne zakupy, wyniesie śmieci, sam się umyje, ubierze i naje, opowie co działo się na ulicy, w domu czy w klubie seniora lub kogo spotkał. Czasami się złości, czasami płacze ale wszyscy go bardzo kochamy i cieszymy sie że do nas wrócił. Kiedy byłam w zeszłym miesiącu z teściem u lekarza nie mógł uwierzyć że to ten sam człowiek przecież on miał być ,,rośliną,,. Kiedy bym miała podjąć tę zrobiła bym to jeszcze raz. Teść był czasami troche agresywny ale my tłumaczyliśmy dlaczego tak nie wolno i mocno kochaliśmy. Jak macie możliwość to bierzcie do domy bo warto. Ja nie mówię że zole to złe miejsce bo nieraz ludzie nie maja co z takim chorym zrobić to lepszy zol niż nic. Teść był tam 3 tygodnie można tam liczyć umyją, nakarmią przełożą trochę rehabilitacji i nic więcej. Jak dużo personelu to nie zrobią się odleżyny, ale zazwyczaj mała obsada i nie dają rady. Pozdrawiam Maria
gość
27-11-2011, 00:30:27

moj Piotrek to mi dzisiaj przyłozyl w twarz i przy tym sie smial.... kiedy mowilam mu ze tak nie wolno jeszcze gorzej sie smial.. wiem ze jest chory ale zabolalo mnie to... czy myslicie ze nadal moze tak robic?
pozdrawiam Ania
gość
27-11-2011, 09:45:28

Mam pytania do Marii odnośnie teścia. JAk wygląda po tych dwóch latach pamięc krótkotrwała, czy pamięta co robił danego dnia, poprzedniego, tydzień temu? Czy zapamiętuje co ma zrobić np. zadzwonić? Czy potrafi cos sam zaplanować i zrealizowac to, czy musi być cały czas prowadzony za rękę? CZy wida, że cały czas się porawia, czy raczej stoi w miejscu?
Pozdrawiam Ania
gość
27-11-2011, 09:53:17

Gość 2011-11-27 01:30:27 moj Piotrek to mi dzisiaj przyłozyl w twarz i przy tym sie smial.... kiedy mowilam mu ze tak nie wolno jeszcze gorzej sie smial.. wiem ze jest chory ale zabolalo mnie to... czy myslicie ze nadal moze tak robic?
pozdrawiam Ania
aniu
Tak moze byc nie cały czas ale moga wystepowac napady agresji,wiem ze to nie jest miłe ale musisz to jakos przebolec,on nawet moze nei zdawac sobie sprawy ze sprawia ci bol i cierpienie,mosisz mu tłumaczyc ze tak to sie nie robi,ze to co zrobił nie jest normalne,wroci do normy ale potrzeba mu dac czas ktory teraz jest waznym punktem w jego zyciu:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
Początkująca
27-11-2011, 12:02:18

Bardzo Wam dziękuję za ten codzienny kontakt ze mną. Nie tracę nadziei, a wzrasta z dnia na dzień dzięki Wam. Potrzebuję każdej informacji, żeby zapewnić tatuńciowi komfort "powrotu" i sobie komfort pielęgnacji. Co Wy praktycznie polecacie? Potrzebuję łóżko- mam- pożyczam elektryczne. Muszę kupić materac przeciwodleżynowy zmiennociśnieniowy, nie za bardzo wiem jaki najlepszy..., potrzebuję ssaka elektrycznego, nie znalazłam jeszcze miejsca gdzie mogę go dorwać. Ze względu na chore serce mam monitor,ciśnieniomierz. Wiem że cewniki też muszę mieć, ale to na bieżąco. Nie wiem co mogę dostać w ramach recepty od lekarza pierwszego kontaktu i czy to na receptę czyli refundowane jest dobre, czy lepiej zapłacić więcej za coś lepszego. Poza pieluchami, lekarstwami nie wiem co mu przysługuje w ramach recepty? Co jeszcze ułatwi mi i jemu życie? Najgorsze to że moja mama nie wierzy, że damy radę, ciągle twierdzi, że stan Waszych chorych był lepszy, że to inne choroby, że są młodsi od mojego taty, dlatego daliście radę. Nie wiem jak jej tłumaczyć... czasami mam wrażenie że oddała walkę walkowerem i złość mnie ogarnia. Jest bezsilna, ale podważa lub neguje wszystko co mówię. Mam świadomość, że będzie jedynie osobą, która posiedzi chwilkę przy nim , potrzyma za rękę i pogada, ale to tyle, bo sama jest chora na nadciśnienie i astmę. Pozdrawiam Was i ściskam wszystkie susły M/

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

ZOBACZ INNE DYSKUSJE

gość
Zaniki korowe
Witam mam 46 lat i ostatnio neurolog wysłała mnie na badania z powodu bólów głowy które męczą mnie od ponad 20 lat i wyszło coś takiego z badania:/ kazała powtórzyć za rok ale chciałem zapytać czy ktoś może miał coś podobnego?
gość
Caspr 2
Czy mając objawy neurologiczne oraz przeciwciała anty-CASPR2 w surowicy można mówić o przypadkowym znalezisku ?
Caspr2
Przeciwciała Caspr2 w surowicy, objawy neurologiczne i psychiatryczne, jeden lekarz twierdzi ze autoimmunologiczne zapalenie mózgu, w szpitalu nie chcą wdrożyć leczenia ze wzgledu na „zbyt dobry” stan pacjenta. Ktos pomoże ? Podpowie ?
Późno rozpoznany kręgozmyk teraz tylko operacja
Cześć wszystkim.
Piszę tu, bo może ktoś był w podobnej sytuacji albo potrafi podpowiedzieć, co dalej. Rok temu zacząłem mieć poważne problemy z kręgosłupem – ból, drętwienie, osłabienie nóg. Poszedłem do jednego ze znanych profesorów w Warszawie, pełne zaufanie, bo nazwisko znane. Diagnoza? Żadnej konkretnej. Tylko środki przeciwbólowe, skierowania na rehabilitację, tabletki, zastrzyki. Leczenie objawowe bez zaglądania głębiej. Mija rok. Trafiam do innego specjalisty i co się okazuje? Kręgozmyk między L5 a S1, czyli coś, co powinno być zauważone na podstawowym rezonansie czy tomografii. Gdyby został rozpoznany wcześniej – miałbym szansę na leczenie zachowawcze: prądy, ostrzykiwania, konkretne zabiegi bez konieczności operacji. A dziś słyszę: jedyna opcja to operacja. Gdyby ktoś się wtedy postarał, miałbym wybór. Teraz już nie mam. Mam za to straszne newsy.
To nie jest „trudna sprawa” to po prostu przeoczenie, brak czujności, może rutyna i to mnie dziś kosztuje zdrowie i spokój. Mam pytanie: czy ktoś z Was miał podobną sytuację? Czy można coś z tym zrobić prawnie? Czy od razu iść do sądu, czy najpierw skonsultować się z dobrym prawnikiem medycznym? Z góry dzięki :-[
Reklama: