Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
24-11-2011, 21:07:37

witam
To długa i brutalna historia,ale czy go ukarano nie sam sie ukarał Popełniajac samobojstwo czyli tchorzostwo:)
Była w to zamieszana jeszcze jedna osoba ktora lata na wolnosci,z braku wystraczajacych dowodow uniewinnili go dwa razy,takie jest Polskie prawo:(
Ale ja twierdze zło wraca z podwojona siła,tak wiec spokojnie czekam az sprawiedliwosci stanie sie zadosc:0
Ciesze sie ze Michał moj zyje,ma sie jako tako dobrze,i wraca do mnie po woli:)
A reszta zajma sie inni:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
gość
24-11-2011, 21:16:25

Gosiaczku Nagłe zatrzymanie Krązenia to ten skrot:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
gość
24-11-2011, 22:21:04

bardzo wspólczuje.
ale myśle ze twój mąż dojedzie do siebie bo gdyby miał odejść zrobilby to juz wtedy wiec walczy... czyli 15 miesiecy temu wiec nie poddawaj sie a napewno bedzie dobrze. ma wspaniala zone to jest najwazniejsze :D ja tez wierze ze moj chłopak wkoncu cos do mnie powie a juz probuje cos tam jęczy sobie juz :)a dawali mu tylko 3 % szans na przezycie to samo uslyszalam co ty jak przezyje jeden dzien to bedzie dobrze reakcja moja taka sama jak twoja hehe a dajesz cos do rączki do jedzenia? kojarzy ze to np ciasteczko albo picie np?
pozdrawiam Ania od Piotrka.
gość
25-11-2011, 14:38:24

aniu trzeba wlaczyc o ludz nie wolno ich rzucac na pstwe losu o nie,czy kojarzy ja wiem wszystko co mu dam do reki idzie do buzi jak u dziecka,ale jak juz siadam przy nim i cos jem on takze chce,i zabiera mi:0
Beedzie dobrze wystarczy wierzyc
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
Początkująca
25-11-2011, 15:13:33

Mam ogromną prośbę! Mój tato lat 76 miał zatrzymanie pracy serca 5 listopada 2011. Nie wiem jaki czas utraty przytomności. Ja podjęłam reanimację, przejęli lekarze. Reanimowali go 3 razy, bo jeszcze 2 razy się zatrzymał. Od 3 tygodni jest wyrównany kardiologicznie, oddechowo / oddycha przez tracho, ale samodzielnie/ krążeniowo. Otwiera oczy i rusza stopami jak go gilgocze. Tylko i aż.Nie wykonuje jednak żadnych poleceń typu zamknij oczy otwórz oczy, popatrz na mnie jestem tu obok... Dziś karmili go z łyżeczki. Z oporami ale łykał. Dzwonię w dzień i w nocy na komórkę profesora Talara i nie odbiera . Bardzo Was proszę, nie wiem gdzie i jak szukać pomocy. Muszę go ratować i skontaktować się z profe***m. Reanimacją uratowałam mu życie, ale ten niedotleniony mózg... Sama nie dam rady. Lekarze mówią tradycyjnie, że to roślinka. A ja muszę spróbować. Chcą wypisać go do domu w przyszłym tygodniu. Bardzo proszę ie zostawiajcie mnie samej
gość
25-11-2011, 16:07:36

Majeczko witaj
Powiem tak jak kazdy z nas borykasz sie z tym samym problemem co my,powiem ci tylko czas pokarze,mozg byl niedotleniony i dlatego został uszkodzony a to ze tato nie wykonuje polecen to moge ci powiedziec to kłopoty ze swiadomoscia,to minie z czasem napewno trzeba wierzyc,nie mozesz sie poddawac,tato czuje twoje łaskotanie to bardzo duzo,mow do taty jak najwiecej,bedzie sobe po woli przypominal,mow do niego kim jestes,co robiłas w danym dniu
Co do profesora trzeba probowac ciezko fakt faktem sie dodzwonic do profesora,ale probuj do bolu moja doga warto:)
Wytrwałosc i czas pokarze co dalej z tatusiem bedzie,musisz byc poprostu przy nim i stymulowac go jak najwiecej
Pozdrawiam cie
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
Forumowiczka
25-11-2011, 16:42:47

Majka ,jeżeli trafiłaś na to forum to nie zostaniesz sama, tak jak pisze Karolinka ,wszyscy mamy podobne problemy, ale każdy przypadek jest inny gdyż dotyczy innej osoby, wiąże nas jednak wiara ,że kochana osoba do nas wróci ,może nie w takim samym stanie ale będzie z nami. Trzeba walczyć i nie poddawać się , czas i miłość najbliższych zrobi swoje.Tatuś musi wiedzieć ,że walczycie aby sam chciał walczyć. Wierzę ,że się nie poddasz i okażesz duuużo cierpliwości. Pozdrawiam .Gosia
gość
25-11-2011, 23:39:20

Majka, mój mąż też jest po NZK, stan neurologicznie był bardzo ciężki, niedotleniony dość długo. Ledwo przeżył. Teraz minął rok i 10 miesięcy i jest ogromna poprawa, okupiona ogromną pracą (wielogodzinną) - opieką całodobową, miłością, cierpliwością i wytrwałością. Wraca do życia. Ma kłopoty z pamięcią, ale jest już całkiem sporo rzeczy, które zapamiętuje. Jeździ samodzielnie na rehabilitacje tramwajem (wie w który wsiąść), potrafi zrobić zakupy (z kartki). Trzeba go chronić, bo dałby się niestety naciągnąć, Ale kojarzy coraz lepiej. Jedzi na łyżwach, pływa, opiekuje się cudnie naszym małym dzieckiem (ma rok i pięć miesięcy), nawet chodzi z mim sam na spacer za rączkę na dwie godziny i ja już się nie denerwuje. Pomoże mi zrobić obiad, przytuli, uśmiechnie się, zadzwoni do mnie. Jest takim samym człowiekiem w sensie charakteru jakim był przed chorobą - czyli ciepłym i kochanym. I to wynagradza mi walkę - ćwiczymy cały czas dużo. Jak wracam z pracy, robimy zadania na pamięć, kojarzenie i inne funkcje poznawcze. Czytamy gazety i je opowiadamy, to samo z filmami. Piszemy maile na komputerze. Jak czegoś nie pamięta, to wyszukuje sobie sam w google i bardzo mu się to podoba. Zaczyna kojarzyć daty bierzące. A... i jeszcze jeżdzi raz w tygodniu samochodem z instruktorem (od niedawna). Każda z tych rzeczy była okupiona wielokrotnymi próbami, na początku bez efektu. Ale z czasem było i jest coraz lepiej i się daje. Wszysy pukali się w czoło i mówili, ze sobie nie poradzi, ale ja nie odpuściłam i bardzo się z tego cieszę. Tak jak napisała Karolina czas pokaże, ale trzeba mu pomóc mocno. Wiele można poprawić. Lekarze jak im opowiadam o stanie mojego męża to niedowierzają i mówią, że to jest ogromna nadzieja dla innych chorych. Pozdrawiam i życzę wszystki wytrwałości i wiary w to co się robi. A i jeszcze jedno - ja naprawdę wierzę, że z tego wyjdzie całkowicie, i że to jeszcze długo potrwa, ale nastąpi. Ja nie odpuszczę i nie zrezygnuję z walki o niego, bo go bardzo kocham, tak jak wszyscy tu na tym forum kochają z pewnością swoich bliskich. Ania (annapk2@wp.pl)
gość
26-11-2011, 06:46:24

Czy jeszcze ktoś z innych opiekunów chorych po NZK, których czas jakiś upłynął od zdarzenia - rok, dwa, trzy, pięć... a dawno tu nie pisał - mógłby opisać stan zdrowia i zdrowienia? Takie wiadomości są bardzo potrzebne. Lekarze tracą kontakt z takim chorym po stosunkowo krótkim czasie i nie wiedzą co się dzieje z chorymi. Mało się o tym mówi i pisze. Może ktoś zna też takie forum, w którym są poruszane takie przypadki?
Początkująca
26-11-2011, 11:36:55

Witam!Dziękuję wszystkim za otuchę i wybaczcie, ale ile się da będę pytała. Wy jesteście praktykami, wokół sami teoretycy nastawieni łagodnie nazywając sceptycznie. Czy ja porywam się z motyką na słońce, że biorę go do domu nie do Zolu? wszyscy w około mówią, że nie damy rady. Jest nas czworo dzieci, chcem przyjąć pielęgniarki na dzień, ale oni twierdza że przy bezwładnym 80 kg ciele nie damy rady, że co 2 godziny przełożenie, smarowanie oklepanie, odessanie, zmiana pieluchy, podanie leków, itd. Straszna ilość zagrożeń... do tego rehabilitacja 2 razy dziennie, taka zwykła, reszta symulacyjna my- bo tu się takiej nie stosuje . Jak Wy daliście radę, czy ja dam radę. W Zolu średnia pobytu 2 tygodnie i zgon, ale mówią że tam można dodatkową opiekę i rahabilitację, że w domu to jest gorzej. Radźcie proszę czy ja nie dam rady? Fakt pracuje, ale może da rade na nas tyle podzielić to i normalnie funkcjonować z pełną opieką i rehabilitacją taty. Czy też najpierw powinien iść gdzieś do innej placówki fundacji, szpitala gdzie poddadzą go rehabilitacji symylacyjnej. Nie wiem . Pomóżcie, bo wokół mnie jakięs czarnowidztwo i to się udziela mojej rodzinie. Jaka kolejnośc co robić i czy dam radę? M.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: