źródło:
http://wyborcza.pl/1,75476,6421182,Przebudzenie_po_smierci.html
Dwanaście miesięcy przeleżał w hospicjum 23-letni Karol, kiedy po wypadku samochodowym stwierdzono u niego uszkodzenia mózgu i stan wegetatywny. Dziś Karol reaguje na proste polecenia, odpowiada na pytania ruchami głowy, uśmiecha się. A wszystko dlatego, że się... zakrztusił
Fot. Michal Grocholski / AG
Karol wraz z opiekującymi się nim specjalistami ze Szpitala Wojewódzkiego w...ZOBACZ TAKŻE
Dobre życie, a nie dobra śmierć (26-02-09, 17:00)
Badania mózgu w stanie wegetatywnym (08-09-06, 00:00)
Stan wegetatywny rozpoznano u Karola po operacji neurochirurgicznej (poprzedzonej tomografią komputerową) na podstawie objawów klinicznych, takich jak m.in. długotrwała nieprzytomność czy brak reakcji na bodźce. Rozpoznanie postawiły dwa szpitale; podobnego zdania był też lekarz w hospicjum.
Przez rok Karol przykuty był do łóżka. Karmiono go poprzez sondę podłączoną bezpośrednio do żołądka.
Po siedmiu miesiącach od wypadku zaczął reagować na światło i na ból, poruszał ręką. Prawdziwy przełom nastąpił jednak miesiąc temu, gdy ktoś z rodziny próbował podać mu odrobinę jogurtu. Karol zakrztusił się. Skutek - zachłystowe zapalenie płuc. Mężczyzna trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu.
- Zorientowaliśmy się, że można nawiązać z nim w miarę dobry kontakt, i postanowiliśmy zorganizować mu intensywną rehabilitację - mówi dr Józef Bojko, ordynator oddziału. - Być może uraz spowodowany zachłyśnięciem stał się impulsem do zwiększenia aktywności uszkodzonego mózgu - zastanawia się.
Dziś Karol reaguje na proste polecenia, odpowiada na pytania, kręcąc lub kiwając głową, samodzielnie połyka, potrafi też prawą ręką uścisnąć dłoń czy uśmiechnąć się. Na razie nie może mówić - nie tylko z powodu zwiotczenia mięśni i języka (przez rok zupełnie nieużywanych), ale też dlatego, że wciąż ma w krtani otwór po tracheostomii. Lekarze go zamkną za kilka tygodni. Odzyskać mowę pomaga mężczyźnie neurologopeda Alicja Wojakowska, na co dzień zatrudniona w Wojewódzkim Centrum Medycznym. Przychodziła do Karola bezinteresownie. Za pomocą specjalnych wibratorów gimnastykowała mu mięśnie twarzy i język. - On bardzo chce ćwiczyć - mówi. - I robi postępy.
Na nogi (przy użyciu specjalnych łusek stabilizujących kolana) Karola stawia czteroosobowy zespół rehabilitantów. Kiedy kładą go z powrotem na łóżko, na twarzy mężczyzny widać emocje; radość przemieszaną z chęcią do płaczu. - Przez rok leżał w łóżku, nic dziwnego, że fakt, iż stoi, budzi w nim takie emocje - mówi Grzegorz Biliński, szef zespołu rehabilitacyjnego, który zajął się Karolem.
Zdaniem dr. Bojki za kilka tygodni u Karola powinna zostać wykonana tomografia komputerowa. Dopiero gdy wykona się ją po takiej intensywnej rehabilitacji neurologicznej, porównywanie stanu mózgu po wypadku z jego obecnym stanem ma sens - uważa lekarz.
Kilka dni temu Karol trafił na oddział rehabilitacji neurologicznej w szpitalu w Brzegu. Pozostanie tam dwanaście tygodni. W myśl przepisów mógłby tam przebywać góra 16 tygodni. Jest jednak możliwość, by starać się w NFZ o przedłużenie tego okresu.
- Biorę to na siebie - mówi Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału NFZ, który od nas usłyszał o przypadku Karola. - To fantastyczna historia. Jeśli jest najmniejsza iskierka świadcząca o tym, że temu chłopakowi można pomóc, to obowiązkiem nas wszystkich jest ją rozdmuchać.
- Nasz system opieki zdrowotnej nie daje szans takim pacjentom jak Karol - mówi dr Bojko. - Nie ma dla nich dobrych rozwiązań, trafiają np. do zakładów opiekuńczo-leczniczych. Tymczasem gdyby nad nimi intensywnie pracowano, rehabilitując ich neurologicznie, mogłoby się okazać, że mimo ciężkiego uszkodzenia mózgu ich stan rokuje poprawę. Tak jak w przypadku Karola - mówi lekarz.
Dla Gazety
dr Dariusz Łątka, ordynator oddziału neurochirurgii w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu - W wyniku urazu u Karola wytworzył się krwiak przymózgowy i wywołane tym uszkodzenia wewnątrzczaszkowe. Stwierdzono to na podstawie tomografii komputerowej przed operacją. W takich przypadkach umiera nawet do 70-80 procent pacjentów; spośród tych, którzy przeżyją, wielu zapada w stan wegetatywny. Krwiak uciska mózg - wewnątrz czaszki jest wtedy bardzo ciasno. To z kolei powoduje ucisk na pień mózgu, który też ulega uszkodzeniu. Skutkiem jest właśnie stan wegetatywny. Rozpoznaje się go na podstawie objawów klinicznych, takich jak m.in. długotrwała nieprzytomność, brak reakcji na bodźce, brak spontanicznej aktywności ruchowej. Uszkodzenie może być nieodwracalne, ale czasem, choć bardzo rzadko, zdarza się, że ustępuje. Żeby człowiek był przytomny, nieuszkodzone muszą być zarówno ośrodki w korze mózgowej odpowiedzialne za poszczególne funkcje neurologiczne organizmu, jak i pień mózgu, bo przez pień i mieszczący się w nim twór siatkowaty przepływają impulsy stymulujące korę. Jeśli nie ma stymulacji mózgu poprzez pień, człowiek pozostaje w stanie wegetatywnym, mimo że kora mózgowa jest nieuszkodzona. U Karola mogło dojść do cofnięcia się niekorzystnych zmian w pniu mózgu, co umożliwiło podjęcie aktywności przez ośrodki korowe.
Dr Paweł Nauman, neurochirurg, pełniący obowiązki kierownika Kliniki Neurochirurgii w Instytucie Psychiatrii ii Neurologii w Warszawie
Silny bodziec, również taki jak zachłyśnięcie, może się przyczynić do zwiększenia aktywności mózgu. Tak mogło być w tym przypadku, choć nie ma tu reguły. Nasza wiedza o mechanizmach wybudzeń u takich pacjentów wciąż jest niewielka.
W medycynie stosuje się jednak metodę poddawania pacjentów bardzo silnym bodźcom, by pobudzić mózg do aktywności.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75476,6421182,Przebudzenie_po_smierci.html#ixzz16zYYn5Pq