Reklama:

śpiaczka (15627)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
02-12-2010, 21:21:37

źródło:
http://wyborcza.pl/1,75476,6421182,Przebudzenie_po_smierci.html


Dwanaście miesięcy przeleżał w hospicjum 23-letni Karol, kiedy po wypadku samochodowym stwierdzono u niego uszkodzenia mózgu i stan wegetatywny. Dziś Karol reaguje na proste polecenia, odpowiada na pytania ruchami głowy, uśmiecha się. A wszystko dlatego, że się... zakrztusił


Fot. Michal Grocholski / AG
Karol wraz z opiekującymi się nim specjalistami ze Szpitala Wojewódzkiego w...ZOBACZ TAKŻE
Dobre życie, a nie dobra śmierć (26-02-09, 17:00)
Badania mózgu w stanie wegetatywnym (08-09-06, 00:00)
Stan wegetatywny rozpoznano u Karola po operacji neurochirurgicznej (poprzedzonej tomografią komputerową) na podstawie objawów klinicznych, takich jak m.in. długotrwała nieprzytomność czy brak reakcji na bodźce. Rozpoznanie postawiły dwa szpitale; podobnego zdania był też lekarz w hospicjum.

Przez rok Karol przykuty był do łóżka. Karmiono go poprzez sondę podłączoną bezpośrednio do żołądka.



Po siedmiu miesiącach od wypadku zaczął reagować na światło i na ból, poruszał ręką. Prawdziwy przełom nastąpił jednak miesiąc temu, gdy ktoś z rodziny próbował podać mu odrobinę jogurtu. Karol zakrztusił się. Skutek - zachłystowe zapalenie płuc. Mężczyzna trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu.

- Zorientowaliśmy się, że można nawiązać z nim w miarę dobry kontakt, i postanowiliśmy zorganizować mu intensywną rehabilitację - mówi dr Józef Bojko, ordynator oddziału. - Być może uraz spowodowany zachłyśnięciem stał się impulsem do zwiększenia aktywności uszkodzonego mózgu - zastanawia się.

Dziś Karol reaguje na proste polecenia, odpowiada na pytania, kręcąc lub kiwając głową, samodzielnie połyka, potrafi też prawą ręką uścisnąć dłoń czy uśmiechnąć się. Na razie nie może mówić - nie tylko z powodu zwiotczenia mięśni i języka (przez rok zupełnie nieużywanych), ale też dlatego, że wciąż ma w krtani otwór po tracheostomii. Lekarze go zamkną za kilka tygodni. Odzyskać mowę pomaga mężczyźnie neurologopeda Alicja Wojakowska, na co dzień zatrudniona w Wojewódzkim Centrum Medycznym. Przychodziła do Karola bezinteresownie. Za pomocą specjalnych wibratorów gimnastykowała mu mięśnie twarzy i język. - On bardzo chce ćwiczyć - mówi. - I robi postępy.

Na nogi (przy użyciu specjalnych łusek stabilizujących kolana) Karola stawia czteroosobowy zespół rehabilitantów. Kiedy kładą go z powrotem na łóżko, na twarzy mężczyzny widać emocje; radość przemieszaną z chęcią do płaczu. - Przez rok leżał w łóżku, nic dziwnego, że fakt, iż stoi, budzi w nim takie emocje - mówi Grzegorz Biliński, szef zespołu rehabilitacyjnego, który zajął się Karolem.

Zdaniem dr. Bojki za kilka tygodni u Karola powinna zostać wykonana tomografia komputerowa. Dopiero gdy wykona się ją po takiej intensywnej rehabilitacji neurologicznej, porównywanie stanu mózgu po wypadku z jego obecnym stanem ma sens - uważa lekarz.

Kilka dni temu Karol trafił na oddział rehabilitacji neurologicznej w szpitalu w Brzegu. Pozostanie tam dwanaście tygodni. W myśl przepisów mógłby tam przebywać góra 16 tygodni. Jest jednak możliwość, by starać się w NFZ o przedłużenie tego okresu.

- Biorę to na siebie - mówi Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału NFZ, który od nas usłyszał o przypadku Karola. - To fantastyczna historia. Jeśli jest najmniejsza iskierka świadcząca o tym, że temu chłopakowi można pomóc, to obowiązkiem nas wszystkich jest ją rozdmuchać.

- Nasz system opieki zdrowotnej nie daje szans takim pacjentom jak Karol - mówi dr Bojko. - Nie ma dla nich dobrych rozwiązań, trafiają np. do zakładów opiekuńczo-leczniczych. Tymczasem gdyby nad nimi intensywnie pracowano, rehabilitując ich neurologicznie, mogłoby się okazać, że mimo ciężkiego uszkodzenia mózgu ich stan rokuje poprawę. Tak jak w przypadku Karola - mówi lekarz.



Dla Gazety

dr Dariusz Łątka, ordynator oddziału neurochirurgii w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu - W wyniku urazu u Karola wytworzył się krwiak przymózgowy i wywołane tym uszkodzenia wewnątrzczaszkowe. Stwierdzono to na podstawie tomografii komputerowej przed operacją. W takich przypadkach umiera nawet do 70-80 procent pacjentów; spośród tych, którzy przeżyją, wielu zapada w stan wegetatywny. Krwiak uciska mózg - wewnątrz czaszki jest wtedy bardzo ciasno. To z kolei powoduje ucisk na pień mózgu, który też ulega uszkodzeniu. Skutkiem jest właśnie stan wegetatywny. Rozpoznaje się go na podstawie objawów klinicznych, takich jak m.in. długotrwała nieprzytomność, brak reakcji na bodźce, brak spontanicznej aktywności ruchowej. Uszkodzenie może być nieodwracalne, ale czasem, choć bardzo rzadko, zdarza się, że ustępuje. Żeby człowiek był przytomny, nieuszkodzone muszą być zarówno ośrodki w korze mózgowej odpowiedzialne za poszczególne funkcje neurologiczne organizmu, jak i pień mózgu, bo przez pień i mieszczący się w nim twór siatkowaty przepływają impulsy stymulujące korę. Jeśli nie ma stymulacji mózgu poprzez pień, człowiek pozostaje w stanie wegetatywnym, mimo że kora mózgowa jest nieuszkodzona. U Karola mogło dojść do cofnięcia się niekorzystnych zmian w pniu mózgu, co umożliwiło podjęcie aktywności przez ośrodki korowe.



Dr Paweł Nauman, neurochirurg, pełniący obowiązki kierownika Kliniki Neurochirurgii w Instytucie Psychiatrii ii Neurologii w Warszawie

Silny bodziec, również taki jak zachłyśnięcie, może się przyczynić do zwiększenia aktywności mózgu. Tak mogło być w tym przypadku, choć nie ma tu reguły. Nasza wiedza o mechanizmach wybudzeń u takich pacjentów wciąż jest niewielka.

W medycynie stosuje się jednak metodę poddawania pacjentów bardzo silnym bodźcom, by pobudzić mózg do aktywności.




Źródło: Gazeta Wyborcza


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75476,6421182,Przebudzenie_po_smierci.html#ixzz16zYYn5Pq
gość
03-12-2010, 18:47:21

Witajcie czytam te wasze wypowiedzi kochani jako pokrzepienie dla mojej duszy, jesteście dla mnie wielkim wsparciem i dajecie nadzieje. Moja podopieczna śpi już prawie 4 lata chyba w marcu, ja opiekuję sie nią 2 lata i 3 miesiące, od początku pisze sobie z tych spotkań takie jak by pamiętniki i zaczęłam je czytać ostatnio i widzę jakie Ulka poczyniła postępy, jak każdego dnia mnie zaskakuje swoimi umiejętnościami to takie drobiazgi i niółanse ale jak one cieszą. Pije ładnie z butelki w ten sposób przyjmuje wszystkie posiłki prawie 3 miesiące zupełnie bez sądy nawiązuje powieszchowny kontakt ze znanymi jej osobami i po woli ale systematycznie uczy się jeść łyżeczką, siedzi nawet 4 godziny na wózku. Jedyne co mnie ciekawi to czy kiedyś się wybudzi. Pozdrawiamy Ulka i ja
gość
03-12-2010, 22:30:28

witajcie jestem nowa na tym forum i podobnie jak Wy mam mamusie w śpiaczce mózgowej,doszlo do zatrzymania krążenia i 32 min reanimacji,niedotlenienie mózgu spowodowało zminy neurologicze(2tyg ojom,teraz trzeci tydzien jest na od.wewnętrznym)lekarze mówią mi o szukaniu zakładu opekuńczo leczniczego gdyz mamuś wymaga opieki 24 na dobe,obecnie otwiera oczy,zaciska kończyny,ziewa grymasi i próbuje płakać,prosze o jakiekolwiek porady gdyz lekarze nie mówią pocieszająco i nic nie moge od nich się dowiedzieć,prócz tego ze mama ma 8 punktów w skali gsc,pozdrawiam wszystkich Urszula
gość
04-12-2010, 09:06:12

8 pkt w skali gsc po 4 tygodniach to bardzo dużo. z tego co wiem w większości oddziały rehabilitacyjne przyjmuja pacjentów od 9-10 pkt więc lepiej szukaj oddziału rehabilitacyjnego dla mamy a nie zolu Z mamą dużo rozmawiajcie, pobudzajcie wszystkie zmysły np, smaku zapachu słuchu dotyk. Przynieście jej ulubione perfumy do wąchania, ulubione potrawy, owoce do posmakowania. Oczywiście odrobinkę na język aby się nie zakrztusiała.Dobrze jest podawać po kropli czegoś kwaśnego i słodkiego naprzemian. Niech twoja mama słucha ulubionej muzyki lub ogląda ulubione filmy. Masujcie jej ręce, nogi i całe ciało. Jak wam sie uda to postarajcie sie o rehabilitanta aby ćwiczył waszą mamę. Jeżeli tylko lekarz pozwoli to można zacząc mamę sadzać na łóżki tzn powoli podnosić oparcie łóżka początkowo parę centymetrów i na parę minut. W zależności jak znosi twoja mama zmianę pozycji. Przede wszystkim bądzie z nią i dużo rozmawijcie. Opowiadajcie co się dzieje u was ale raczej tylko pozytywne rzeczy. Dbajcie zby często twojej mamie zmieniali pozycję, żeby nie robiły się odleżyny, należy karmić twoją mamę jedzeniem wysokobiałkowym i wysokokalorycznym. Jeżeli szukasz więcej porad możesz postarać się i poczytać to forum. Znajdziesz wiele cennych rad.
gość
04-12-2010, 14:24:00

Witam Was wszystkich.
Postanowiłam tutaj napisac, ponieważ to forum, a konkretnie ten wątek, bardzo mi pomagały w sierpniu i wrześniu. Mój ukochany chłopak uległ wówczas wypadkowi, zapadł w śpiączkę. Po wybudzeniu lekarze ocenili Jego stan jako wegetatywny, nazwali Go rośliną, kazali zabierać ze szpitala i umieścić w zolu lub hospicjum. Twierdzili, że nie reaguje, że czuwa, ale nie ma z Nim logicznego kontaktu. A przecież kontakt był, ale tylko z najbliższymi, którzy spędzali przy Jego łóżku po kilkanaście godzin dziennie! Ordynator patrzył na nasze działania z politowaniem, powtarzał codziennie, że chłopak jest warzywem gapiącym się w sufit i tak już zostanie. Uparłam się wtedy, nie dawałam za wygraną. W nocy czytałam to forum i z niego dowiedziałam się, co robić, jak Go bodźcować, jak żywić, jak z Nim postępować. Dowiedziałam się o istnieniu prof. Talara i cudem zdobyłam do niego kontakt.
Dziś mój ukochany chodzi mimo częściowego niedowładu, mówi, rozmawia, żartuje, sam się wykąpie, zrobi sobie kanapkę itp. Wiadomo, że jeszcze nie jest tą osobą, którą był przed wypadkiem, dużo rzeczy nie pamięta, ma kłopoty z koncentracją, skupianiem uwagi, planowaniem itd. Wiadomo, że przed Nim, nami jeszcze długa droga, ale to co już osiagnęliśmy i mamy, to tylko cud, który zawdzięczamy prof. Talarowi i naszemu uporowi. Nie poddawajcie się! My zrobiliśmy dokładnie WSZYSTKO, co zalecił profesor, trzymaliśmy się planu bardzo rygorystycznie i odzyskaliśmy tak ważną dla nas osobę, a naprawdę nie było łatwo...
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę przebudzenia dla Waszych bliskich i podopiecznych :)
gość
04-12-2010, 18:56:18

I tu się potwierdza co pisałam wcześniej Talar jest dobry dla osób świeżo w śpiączce i takie pod jego opieką na pewno mają większe szanse niż moja bratowa śpioch 3 letni. My też sie nie poddajemy mimo upływu czasu ćwiczymy, rozmawiamy przypominamy o swoim istnieniu a minęły już tyle czasu, cały czas wierzymy w to że bratowa się obudzi i do końca żyć taką nadzieją będziemy niestety hasło brzmi rehabilitacja i ciągła stymulacja i o tym najpierw trzeba pamiętać i to uparcie realizować, niestety z drugiej strony wykańczają nas finanse. My z ręty mamy ok 180 zł zostaje i trzeba kupić dodatkowe pampersy, wodę, soki czy kosmetyki. Ośrodek zapewnia rehabilitacje taka byle jaką 15 min dziennie rehabilitantka zajmuje sie bratową. My mamy to szczęście że wynajmuje mieszkanie bratowej i mam z tego 800zł które w całości przeznaczam na rehabilitacje prywatną. A tak się zastanawiam co z osobami co nie mają tej kasy muszą patrzeć na wegetacje swoich najbliższych w ZOL-ach i tyle Pozdrawiam
gość
04-12-2010, 20:40:28

Gość 2010-12-04 15:24:00 Witam Was wszystkich.
Postanowiłam tutaj napisac, ponieważ to forum, a konkretnie ten wątek, bardzo mi pomagały w sierpniu i wrześniu. Mój ukochany chłopak uległ wówczas wypadkowi, zapadł w śpiączkę. Po wybudzeniu lekarze ocenili Jego stan jako wegetatywny, nazwali Go rośliną, kazali zabierać ze szpitala i umieścić w zolu lub hospicjum. Twierdzili, że nie reaguje, że czuwa, ale nie ma z Nim logicznego kontaktu. A przecież kontakt był, ale tylko z najbliższymi, którzy spędzali przy Jego łóżku po kilkanaście godzin dziennie! Ordynator patrzył na nasze działania z politowaniem, powtarzał codziennie, że chłopak jest warzywem gapiącym się w sufit i tak już zostanie. Uparłam się wtedy, nie dawałam za wygraną. W nocy czytałam to forum i z niego dowiedziałam się, co robić, jak Go bodźcować, jak żywić, jak z Nim postępować. Dowiedziałam się o istnieniu prof. Talara i cudem zdobyłam do niego kontakt.
Dziś mój ukochany chodzi mimo częściowego niedowładu, mówi, rozmawia, żartuje, sam się wykąpie, zrobi sobie kanapkę itp. Wiadomo, że jeszcze nie jest tą osobą, którą był przed wypadkiem, dużo rzeczy nie pamięta, ma kłopoty z koncentracją, skupianiem uwagi, planowaniem itd. Wiadomo, że przed Nim, nami jeszcze długa droga, ale to co już osiagnęliśmy i mamy, to tylko cud, który zawdzięczamy prof. Talarowi i naszemu uporowi. Nie poddawajcie się! My zrobiliśmy dokładnie WSZYSTKO, co zalecił profesor, trzymaliśmy się planu bardzo rygorystycznie i odzyskaliśmy tak ważną dla nas osobę, a naprawdę nie było łatwo...
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę przebudzenia dla Waszych bliskich i podopiecznych :)
Witam chciała bym sie dowiedzieć od Państwa jak bodźcować,jakie zalecenia sa od dr.Talara dla takiej osoby mam męża w podobnej sytuacji i szukam pomocy wszedzie bardzo prosze o podpowiedzie jak postepować moj adres email karolina198050@wp.pl dziekuje
gość
05-12-2010, 08:43:38

witam,bardzo dziekuje za odpowiedz na moją prośbe o mojej mamie,uważnie czytam całe forum i wiele rad stosuje od samego początku,gotujemy mamie pożywne zupki,dajemy nutridrinki i bobofruty,masujemy ją i oklepujemy,dużo do niej mówimy,postawiłam tez cicho grające radyjko.Również prosiła bym o kontak do dr.Talara,dużo o nim słyszałam i czytałam mój adres ivocafe@wp.pl Mama moja ma odlezyne na kości ogonowej ,dostała ją juz na ojomie i obok zrobiła sie następna,stosujemy wszysko teraz są strupy i obawiam sie ze nie bedą chcieli jej rehabilitować w takim stanie,moze znacie skuteczne metody,zwłaszcza ze kośc ogonowa to miejsce z brakiem dostępu do leczenia,pozdrawiam wszystkich Urszula.
gość
05-12-2010, 09:41:26

Witaj Ulu mamy ten sam problem,odlezyna na kości ogonowej.My od początku leczyliśmy najpierw Fibrolanem ponieważ była martwa tkanka,a fibrolan skutecznie ja usuwa,po usunieciu martwej tkanki używamy Octenilin żel,robi sie opatrunki z tego i nakłada na odleżynke na 24 godzinki,Octenilin bardzo cieżko jest dostać my zamawiamy hurtowo po 6 opakowań.Pamietaj jednak odleżynka goi sie w wilgotnych warunkach nie wysuszamy jej.Te srodki ktore wymieniłam naprawde działaja,walka z odlezynami jest długa lecz warto tego sprubować.Karolina
Początkujący
05-12-2010, 12:03:10

Witam. jestem nowy i nie stety sytuacja zmusila mnie abym zainteresowal sie tym forum...wiec opisze moje doswiadczenia i informacje na ponizej napisana sytuacje...

Moja siostra ma 30 lat, okaz zdrowia, nie chorowala ewentualnie jakies przeziebienia, na nic nie narzekała ze ja cos boli....
pewnego wieczoru 14 pażdziernika tego roku bedac w pracy miała nagłe zatrzymanie krązenia, z tego co wiadomo to pracownicy ja reanimoli ale pozniej okazalo sie ze nie skutecznie...5 tygodn i leżala na OIOMIE...lekarze nie dawali szans na przezycie gdyz NZK było spowodowane ostrym zapaleniem mięśnia sercowego,lecz skutkiem tego wszystkiego jest niedotlenienie mozgu i moja siosra jest w stanie wegetatywnym....aktualnie karmiona jest przez sonde prosto do zołądka, ma rozwnie rurke tracheostomijna.
moja mama szwagier i tato byli u tego Dr Talara...
odrazu napisze tym co by sie do niego wybierali ze zaleca sie zeby jechalo kilka osob i najlepiej miec kamere wideo...
Dr Talar zalecil z czego robic zupy siostrze a co nawanziejsze jak ja rehabilitowac a bardzie stymulowac... jestesmy u niej 3 razy dziennie i ja rehabilitujemy od miesiaća tak jak zalecil Dr Talar...plus do tego raz przychodzi rehabilitant z oddziału i jeszcze raz prywatnie wiec jest intensywnie rehabilitowana.

nie moge napisać że jest lepiej i ze sa widocznie rezultaty, żrenice reaguja na swiatlo, nie zawsze reaguje na ból, ziewa, kicha, ma oslupialy wzrok, nie wodzi na glosem ani za ruchem, nie ma okresu, ma strasznie czerone plecy i posladkiale prawdopodobnie od potu ...
jedyne co to rusza glowa czasem na boki i to prwadopodnie sa skutki tej rehabilitacji bo wczesniej wogole sie nie ruszala...

niegdy bym nie spodziewal sie ze takei rzeczy sie jej przydaza... tak mlodej osobie.

wiec jak przydaży sie nie daj Boze Wam coś takiego szukajcie wszystkeigo, pomagajcie jak sie tylko da, rehabilitujcie, rozmwaijacie, dawajcie soki z pomarnczy grejpfutow do buzi aby wyuczyc odruch połykania, smarucjei roznymi zapachami pod nosem, a przede wszzytkim wierzecie e bedzi edobrze bo ja i cala moja rodzina i bliscy przyjaciele wierza ze bedzie dobrze....


może slyszeliscie o podobnym przypadku jaki opisalem wyzej??
mam 22 lata i nigdy bym nie pomyslal ze cos takeigo moze mnie i mojej calej rodzin ie sie wydarzyc.
pozdrawiam

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: