Nowinka dla rodzin wszystkich spiochów:
"Po pięciu latach śpiączki pacjent ze szpitala w Wenecji, znajdujący się w stanie wegetatywnym, został z niej obudzony i przez 6 godzin rozumiał polecenia lekarzy i reagował na nie. O wydarzeniu tym poinformowała międzynarodowa prasa specjalistyczna."
Reszta tutaj -> http://wiadomosci.onet.pl/nauka/obudzono-pacjenta-w-stanie-wegetatywnym,1,4020775,wiadomosc.html
Nie było mnie tutaj od maja/czerwca, więc jeśli ktoś nie pamięta - moja Mama od marca przez 2 miesiące była w śpiączce pod respiratorem po potrąceniu przez tramwaj.
Po wybudzeniu i rehabilitacji po 2-3 tygodniach chodziła już z chodzikiem do ubikacji :)
Później była jeszcze dłuuuga droga - walka z Klebsiellą Pneumonią w drogach moczowych, leczenie anemii, zaszywanie prawej szpary powiekowej, żeby wyleczyć owrzodzenie rogówki, leki antydepresyjne.
Obecnie rehabilitujemy jeszcze nerw twarzowy i trójdzielny, po prawa połowa twarzy pozostaje nieruchoma i z osłabionym czuciem, prawe oko ma przymgloną rogówkę, ale ja i tak jestem wniebowzięta - Mama prasuje, zmienia pościel, pierze, ŻYJE! A ja wciąż nie mogę się nią nacieszyć... :)
Nie zgadzam się z tym, że łatwiej jest, gdy lekarze nastawiają na najgorsze. Niektórym odbiera to całą motywację. Jeden doktorek dał 3-4% szans na odzyskanie świadomości, za co teraz moim zdaniem powinien dostać w twarz :] Ja się nie poddałam i stymulowałam śpiącą zaciekle - i wierzę, że miało to niemały wpływ na to, w jak dobrym stanie jest dziś moja kochana Mama.
Dlatego trzeba wierzyć i robić swoje.
Dziękuję wszystkim tutaj - gdyby nie to forum, nie wiem jak przetrwałabym tegoroczny marzec, kwiecień i maj.
Trzymam za Was i Wasze rodziny mocno kciuki!
I dla siebie proszę o to samo :)
Aga (gg 775516).