Paulo,
u mnie (a raczej u mojego męża) jest dobrze ruchowo, po trzech tygodniach od zdarzenia zaczął chodzić z drobną asekuracją, po miesiącu miał tylko zachwiania równowagi. Niie miał żadnej spastyki. U nas rehabilitacja ruchowa polegała na ćwiczeniach naprzemiennych i na równowagę. Miał lekki
niedowład prawej strony, który ustąpił. Ale z resztą to już było dużo gorzej. Bardzo głeboka
afazja, nie poznawał przedmiotów, nie potrafił ich nazwać ani nie rozumiał sensu słów. Nie poznawał osób. Zaczęłam od śpiewania piosenek, zamówiłam do szpitala neurologopedę, która powiedziała mi jakie ćwiczenia mam wykonywać. W szpitalu byłam na intensywnej terapii od 10 do 23-24 z godzinną przerwą na obiad dla siebie. I ćwiczyłam prawie non stop. Rysowałam, kazałam rysować, uczyłam karmić, uczyłam wyrazów. Mój mąż zapomniał wszystko, najszybciej przypomiał sobie jak się nazywa, bardzo długo nie potrafił sie ogolić(mając sprawne ręce) - nie potrafił powiedzieć do czego służy maszynka do golenia, nie wiedziłą do czego służy papier toaletowy. Nie wiedział kim jestem. Potem pojechaliśmy do Warszawy na Sobieskiego na dwa miesiące. Tam trafiłam na fajną panią neuropsycholog, bo pozwoliła mi bardzo dużo pracować z moim męzem o ile były wolne komputery, na takich programach (rehacom i cogniplus) - poza tym na afa systemie i jeszcze dodatkowo na własnum komputerze jest taki darmowy program z internetu (teraz nie mogę sobie przypomnieć nazwy). To dużo to było około 4, 5 a czasem nawet 6 godzin. Chodziliśmy na spacery do sklepu - próbowałam uczyć rozeznania w terenie (bardzo ciężko szło i idzie niełatwo do dzisiaj). Próbowałam robić zakupy - cięzko szło. Uczy;iśmy się nazw przedmiotów znaków drogowych spotyknych po drodze gdziekolwiek byliśmy. Te programy mają poziomy trudności - zaczynaliśmy od pierwszego, po dwóch miesiącach 12, 16, czasem 30 stopnie. Miałam dużo materiałow na popołudnia i wekendy w szpitalu. krzyżówki uzupełnianki. Poza tym zdjęcia i opowieści. Jadąc samochodem np. graliśmy w słowka - mówiliśmy na zmianę wyrazy na daną literę itd . Najgorsza była i jest pamięć. Najpierw nie było bardzo długo nawet pamięci ultrakrótkiej, tzn, że mój mąż mógł robić zadanie w kółko, bo nie pamiętał, ze je robił (np. uzupełnij zdanie dumny jak...). Na Sobieskiego też od rana do nocy, aż mnie wywalali. Mój mąż nie potrafił powiedzieć gdzie jest bardzo długo. Pytał o to w kółko. Jak przychodziłam o 7 rano do szpitala to płakał, że go zostawiłam i że jest tu sam, albo myśłam bardzo długo, że jest w hotelu) Po drodze jadąc do Warszawy 200 wszędzie mówił, że tu mieszkał, wszędzie mówił, że ma tu garaż, co chwilę pytał o to samo ( gdzie mam telefon, zegarek, dokumenty, pieniadze), nie potrafił zadzwonić. Po tych dwóch miesiącach musieliśmy pojechać, do szpitala kardiologicznego leczyć serce , koronarografia, rozruszki, bajpasy, a w przerwie badań ćwiczenia ile się dało. Potem musiałam urodzić dziecko (na szczęście zdrowe i kochane - mało płacze dużo i cudownie się uśmiecha). Mój mąż teraz ma rehabilitację na miesjcu - godzina neurologopedy, godzina psychologa z którym ćwiczy pamięć i godzina - dwie dziennie terapeutki. No i to co robimy w domu. Zmuszam mojego męża do przypominania sobie jaki jest dzisiaj dzień - miesiąc i dzień tygodnia zaczął czasem kojarzyć, ale dalej nie pamięta co robił przed godziną, chociaż zaczęły pojawiać się elementy pamięci teraźniejszej. Oczywiście jest tak, że mój mąż pyta mnie w kółko o to samo, nie pamięta, że zachorowal, np wie, ze jest rok 2010, ale swój wiek podaje zupełnie nieadekwatnie, po zastanowieniu poprawi się. Nikt nie wierzył, że może z tak ciężkiego stanu dojśc do tego co jest. Afazja jest dużo mniejsza w zasadzie bardzo dużo rozumie i jest bardzo logiczny, ale mówi bardzo niewyraźnie nadall pomimo wielu ćwiczeń (mowa się bardzo pogoszyła po czterech miesiącach z dnia na dzien, bo jakiś psychiatra stwierdził, że trzeba włączyć końskie dawki leków na depresję - odstawiliśmy je w ciągu 1 miesiąca stopniowo, bo one dopiero wprowadziły stan depresyjny). Mój mąż nie ma orientacji w terenie, choć ona się poprawia powoli. Lekarze właczyli teraz dwa leki neurontin(na
padaczkę) i exelon (na alzheimera) i muszę powiedzieć, że albo leki, albo ćwiczenia, albo i spontaniczna poprawa albo wszystko na raz, ale działa i zaczęło iśc szybciej do przodu. Może to przypadek - nie wiem. Walczę o zdrowie mojego męża bo go kocham tak jak Wy kochacie bardzo swoich bliskich, co widac z każdej przeczytanej tu linijki. Jest mi ciężko, bo jestem sama z mężem i dzieckiem, ale wiem, że dużo osób ma jeszcze gorzej. Szkoda, że ten program Rehacom jest taki drogi, ale zbieram pieniadze w fundacji na niego. Oby tylko sił i zdrowia wystarczyło. Pozdrawiam Anna