Witam pana!!!!!!!!!
Rozumiem pana niepokój, z moją bratową było podobnie, najpierw OJOM, potem do ZOL-u kierowali. Mój brat -śp na początku zgodził się na umieszczenie bratowej w ośrodku, była tam 5 tygodni, pogoiły się odleżyny, trochę porehabilitowali. Po 5 tyg podjął decyzję o zabraniu żony do domu, wynajął pielęgniarkę, opiekunkę i rehabilitanta i plus my rodzina i tak przez ponad 2 lata, trwała opieka domowa nad bratową. Bywało różnie i ciężko też. Mój brat był zamożnym człowiekiem było go stać na zatrudnienie 4 osób do opieki nad bratową. Nigdy nie twierdził że żonie było źle w tym ośrodku, ale on wolał ją mieć w domu i tyle, dzieci nie mieli więc tak nie czół się samotny. Sytuacja się zmieniła kiedy brat odszedł, nie było już można zatrudnić 4 osób do opieki, bo za co. Podjęliśmy wtedy z siostrą bratowej decyzje o umieszczeniu bratowej w ZOL-u, na początku obawialiśmy się że bratowa się nie zaklimatyzuje w nowym miejscu, że pogorszy się jej stan, że może nawet odejść z tęsknoty. Okazało się że bardzo się myliliśmy, bratowa dobrze się zaklimatyzowała w nowym miejscu, mieszka w pokoju 2-osobowym, ma dobrą opiekę pielęgniarską i lekarską oraz wolontariuszy, my możemy jako rodzina przebywać z nią codziennie, jest rehabilitowana, dostaje przygotowane przez nas posiłki- ale to taki nasz wkład w opieke, może mieć własne ubrania, pościel( poduszkę, kołdrę, jaśki), wysadzaja ją na wózek, zabieramy ja na spacery.Codziennie ktoś z nas jest przy niej- ale to nie jest oczywiście konieczne, tam jest dobra opieka, dużo z nią rozmawiamy zauważyliśmy nawet nie wielką poprawę lekarze mówią że to może być mały postęp do wybudzenia- śmieje się do nas, wodzi za nami oczami. Ktoś by powiedział że pozbyliśmy się problemu do ośrodka oddając bratową, ale to nie jest prawda, kochamy ją nadal tak jak była zdrową osobą, interesujemy się jej sytuacja i wiemy że my nie jesteśmy w stanie zapewnić jej same tak dobrej opieki jak ośrodek. Chciałam panu tylko wspomnieć że za pobyt w ośrodku jest pewna odpłatność czyli u bratowej 75% renty, oraz kupujemy leki i środki pielęgnacyjne czyli szampon, mydło, olieke, pampersy itd. Gotowanie jedzenia dla bratowej to nasz własny wkład w opiekę, ośrodek też oferuje pełnowartościowe posiłki. Proszę nie się nie obawiać ZOL-a, żona tam będzie miała na pewno lepiej niż w szpitalu, w którym pobyt dla śpiocha sie po pewnym czasie musi skończyć. Tym bardziej w pana sytuacji to na razie moim zdaniem dobre rozwiązanie, a pan zaoferuje swojej żonie to co ma pan najcenniejsze swoja wielką miłość i wsparcie, to że pan będzie żonę odwiedzał, dużo do niej mówił, dotykał rąk i nóg i jak pan może to gotował lub nawet tylko kupował choćby jeden mały jogurt czy butelka wody, to że pan przywiezie do żony dzieci to jest wielka miłość, nie koniecznie żona musi być z panem w domu. Rozumiem pana obawy, proszę pojechać do tego osrodka rozejrzeć sie, porozmawiać z personelem, z rodzinami przebywających tam pensjonariuszy to częściowo rozwieje pana obawy, my tak zrobiliśmy zanim bratowa zamieszkała w ośrodku i nie żałujemy, to dobre miejsce dle bratowej. Pozdrawiam i mam nadzieje że żona niedługo wybudzi się ze śpiączki.