Reklama:

śpiaczka (15626)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
10-09-2010, 17:44:28

Bogdanie napisz konkretnie co się dzieje bo ja na yutu nie mogę wejść po tym twoim adresie pozdrawiam
Początkujący
10-09-2010, 19:42:59

chodzi o to że ludzie protestują w sprawie świadczenia pielęgnacyjnego które na dzień dzisiejszy jest ono bardzo małe i niestety niewielu może z tego skorzystać co do linku do w firefoxie działa
marand
gość
11-09-2010, 13:59:24

Ja też popieram ten protest i byłam z ludzmi sercem przynajmniej, mam nadzieje że coś się zmieni bo co to za suma 730 zł z pielęgnacyjnym. Nie wiadomo co zrobic z tymi pieniędzmi, kupić leki, pampersy czy jedzenie i środki na odleżyny a co z opłatami za mieszkanie itd. Pozdrawiam
gość
15-09-2010, 13:13:50

Co tu tak cicho i nikt nic nie pisze? Marychaj co u Jacka? A co u Michała Aniaania?Trzymam mocno za Was kciuki, jestem tu od kilku miesięcy, ale przeczytałam wszystkie wcześniejsze posty. Pozdrawiam ciepło wszystkich Anna
gość
15-09-2010, 19:21:34

Witam dawno się nie odzywałam u mojej kuzyneczki Magdy bez większych zmian, uczymy się literek, czytania i ciągle w kółko, ale Magda niestety niewiele zapamiętuje. Martwię się tym, pedagog i psycholog są jednego zdania że po tak intęsywnym rozwoju nastąpił kryzys i trzeba go przeczekać i ćwiczyć, ćwiczyć. Mnie to troszkę przeraża tym wszystkim, ale co przecież nie zaprzepaszczę tak dobrze zrobionej pracy. Psychiatra trochę za to zmieniła leki Madzia ma niewielką poprawę po tych lekach. Sporo problemów nam się ostatnio pojawiło moczenia nocne- wróciliśmy do pampersów okresowo, kilka razy Magda ze złości pogryzła palce do krwi, ale radzimy sobie z tymi problemami. Pozytywny aspekt tej sytuacji to że Madzia bardzo kocha moją córeczkę Oleńkę i mam nadzieje że nie zrobi jej krzywdy. Pozdrawiam wszystkich. Ktoś sie kiedyś pytał z kąt jesteśmy, ja z pod Poznania, Madzia z okolic Tomyśla.
gość
16-09-2010, 13:33:53

Witam podziwiam pani pracę z Magdą, piękna sprawa oby tak dalej. Nawet przyznam się pani że zaszczę pani tego że dziewczyna się rozwija. Moja podopieczna Ulka niestety nie dostała od życia takiej szansy. Znam ją prawie od początku zapadnięcia w śpiączkę, leżała z moją babcią na jednej sali, babcia odeszła a ona została. To moja mama zaczęła się interesować się co się z nią dzieje, nikt jej nie odwiedzał, nie interesował się jej losem. Kiedy została umieszczona w ośrodku raz poszliśmy, bo to niedaleko nas i tak zostało. Ja zostałam tam wolątariuszką w ośrodku i ciągnie to sie prawie 3 lata. Teraz kiedy udało mi się nawiązać kontakt z rodziną Ulki, mam to jest już zupełnie dobrze. Mili tam pracują ludzie, dobrze sie zajmują swoimi podopiecznymi, to nie to co szpital, tam nikt niema czasu na nic. Trudno się dziwić 3 pielęgniarki na 60 pacjentów, jak Ulka leżała na internie to była tragedia, tam nawet umyć nie maił kto, ćo wymagac przy tylu ciężko chorych pacjetach. Teraz w ośrodku wypielęgnowana, wyrehabilitowana w czystej codziennie przebranej piżamie czy koszuli. Pozdrawiam całe forum
gość
17-09-2010, 18:54:51

Dziś dowiedziałem się że żona jest kierowana do ZOL Kolbuszowa - podkarpacie. Jest 70 dni w spiączce na OIOMIE. Spiaczka czuwająca bez kontaktu, rece podkurczone, oddych przez taki otwór w szyii ale bez repiratora karmiona przez sondę w nosie. i kroplówkę.
Czy ktos wie co będzie dalej.. 6 miesiecy i co dalej...do domu? Jeżdzenie na dializy na noszach, mieszkamy na 3 pietrze,... 3 dzieci w wieku szkolnym.
Do niedawna mówili że nie można jej dać nigdzie indziej niż na OIOM... a od dziś już mozna.
pomózcie kto wie co robić.. tutaj albo na ad4@gazeta.pl

dzieki z góry
gość
19-09-2010, 13:51:26

Witam pana!!!!!!!!!
Rozumiem pana niepokój, z moją bratową było podobnie, najpierw OJOM, potem do ZOL-u kierowali. Mój brat -śp na początku zgodził się na umieszczenie bratowej w ośrodku, była tam 5 tygodni, pogoiły się odleżyny, trochę porehabilitowali. Po 5 tyg podjął decyzję o zabraniu żony do domu, wynajął pielęgniarkę, opiekunkę i rehabilitanta i plus my rodzina i tak przez ponad 2 lata, trwała opieka domowa nad bratową. Bywało różnie i ciężko też. Mój brat był zamożnym człowiekiem było go stać na zatrudnienie 4 osób do opieki nad bratową. Nigdy nie twierdził że żonie było źle w tym ośrodku, ale on wolał ją mieć w domu i tyle, dzieci nie mieli więc tak nie czół się samotny. Sytuacja się zmieniła kiedy brat odszedł, nie było już można zatrudnić 4 osób do opieki, bo za co. Podjęliśmy wtedy z siostrą bratowej decyzje o umieszczeniu bratowej w ZOL-u, na początku obawialiśmy się że bratowa się nie zaklimatyzuje w nowym miejscu, że pogorszy się jej stan, że może nawet odejść z tęsknoty. Okazało się że bardzo się myliliśmy, bratowa dobrze się zaklimatyzowała w nowym miejscu, mieszka w pokoju 2-osobowym, ma dobrą opiekę pielęgniarską i lekarską oraz wolontariuszy, my możemy jako rodzina przebywać z nią codziennie, jest rehabilitowana, dostaje przygotowane przez nas posiłki- ale to taki nasz wkład w opieke, może mieć własne ubrania, pościel( poduszkę, kołdrę, jaśki), wysadzaja ją na wózek, zabieramy ja na spacery.Codziennie ktoś z nas jest przy niej- ale to nie jest oczywiście konieczne, tam jest dobra opieka, dużo z nią rozmawiamy zauważyliśmy nawet nie wielką poprawę lekarze mówią że to może być mały postęp do wybudzenia- śmieje się do nas, wodzi za nami oczami. Ktoś by powiedział że pozbyliśmy się problemu do ośrodka oddając bratową, ale to nie jest prawda, kochamy ją nadal tak jak była zdrową osobą, interesujemy się jej sytuacja i wiemy że my nie jesteśmy w stanie zapewnić jej same tak dobrej opieki jak ośrodek. Chciałam panu tylko wspomnieć że za pobyt w ośrodku jest pewna odpłatność czyli u bratowej 75% renty, oraz kupujemy leki i środki pielęgnacyjne czyli szampon, mydło, olieke, pampersy itd. Gotowanie jedzenia dla bratowej to nasz własny wkład w opiekę, ośrodek też oferuje pełnowartościowe posiłki. Proszę nie się nie obawiać ZOL-a, żona tam będzie miała na pewno lepiej niż w szpitalu, w którym pobyt dla śpiocha sie po pewnym czasie musi skończyć. Tym bardziej w pana sytuacji to na razie moim zdaniem dobre rozwiązanie, a pan zaoferuje swojej żonie to co ma pan najcenniejsze swoja wielką miłość i wsparcie, to że pan będzie żonę odwiedzał, dużo do niej mówił, dotykał rąk i nóg i jak pan może to gotował lub nawet tylko kupował choćby jeden mały jogurt czy butelka wody, to że pan przywiezie do żony dzieci to jest wielka miłość, nie koniecznie żona musi być z panem w domu. Rozumiem pana obawy, proszę pojechać do tego osrodka rozejrzeć sie, porozmawiać z personelem, z rodzinami przebywających tam pensjonariuszy to częściowo rozwieje pana obawy, my tak zrobiliśmy zanim bratowa zamieszkała w ośrodku i nie żałujemy, to dobre miejsce dle bratowej. Pozdrawiam i mam nadzieje że żona niedługo wybudzi się ze śpiączki.
gość
19-09-2010, 16:45:22

Dziękuję Pani !
Napisała mi Pani bardzo rzeczowo i dokładnie co mnie może czekać. Trochę się uspokoiłem.. zaraz przeczytam ten post moim dzieciom (maja 16 i 17 lat) one razem ze mną przeżywają to co się stało i są nad wyraz dorosłe zaistaniałą sytuacją. ............ to aby zobaczyć ten ośrodek wcześniej jest bardzo dobra radą.
Tylko mam jeszcze jedno pytania w tym ZOLU, to ile może przebywać chora (oczywiście wiem że nie za darmo) 6 miesięcy czy dłużej.. ponieważ nie mam warunków wziąść jej do domu (mieszkania)
czy zna Pani odpowiedź.
pozdrawiam
p.s. dzięki
gość
19-09-2010, 22:01:29

Z tego co wiem, w ZOL-ach jest to uzależnione od stanu zdrowia. Lekarz co bodajże 3 miesiące oceniają stan pacjenta, jeśli przekracza pewną ilośc punktów, to wtedy mogą nie przedłużyć pobytu. Znam osobę, która w Zolu przebywa 8 lat - jest w stanie głębokiej śpiączki. Ale ja Panu życzę, aby Pana żonie nie musieli tego pobytu przedłużać, by zdrowiała jak najprędzej. Pozdrawiam Anna

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: