Mój mąż jest 10 lat po zaklipsowaniu tętniaka na drugi dzień dostał udaru i następnego udaru, jego życie było zagrożone więc wprowadzili go w śpiączkę (4 długie tygodnie) gdzie tylko było możliwe podłączono kroplówki. Lekarz który go operował powiedział , że będzie to cud jak przeżyje . Nie jest to jednak mój dawny mąż 😢 Wcześniej był wesołym, spontanicznym towarzyskim troszczący się o potrzeby żony i rodziny a dzisiaj jest wycofany zamknięty w swoim świecie nic go nie obchodzi. Wszystkie jego obowiązki spadły na mnie a do tego muszę jeszcze zajmować się nim , ponieważ lekarstwa z jednej strony uratowały jego życie a z drugiej strony przyczyniły się się powstania wielu chorób. Żyje z nadzieją ,że kiedyś odzyskam z nawiązką mojego dawnego męża. Chcecie wiedzieć skąd u mnie to pozytywne myślenie? Napiszcie! 😊