Witajcie.
Mam 28 lat, po kilkuletniej walce z szukaniem problemu zaburzeń erekcji i słabego orgazmu. Po kilkunastu wizytach u urologów, seksuologów, psychiatrów, neurologów. Przyjęciu wielu tabletek na potencję, testosteronu, leków przeciwlękowych, depresyjnych jeden z lekarzy wpadł na to że prawdopodobnie mam problem z uciskiem na nerw sromowy przebiegający w mojej prawej pachwinie udowej. To chyba jedyne sensowne wytłumaczenie bo nic innego mi nie pomaga.
Opiszę może krótko (bardzo krótko) bo historiaa jest długaa
Zmieniłem pracę z fizycznej na siedzącą, po prawie roku pojawiły się problemy z siedzeniem. Nie mogłem usiedzieć już na krześle, czułem mrowienia pośladków cierpnięcia itp. Zdarzały się również problemy z parciem na mocz (nie czułem potrzeby sikania). Chodziłem dopiero jak już czułem w brzuchu że mam wszystko nabrzmiałe. Położyłem się do szpitala na badania.
Rezonans głowy i kręgosłupa LS nic nie wykazał.
Chodziłem z problemem i powracającym dyskom***m w pachwinie długo.
Czasem jest poprawa i wszystko w raca do normy, zdarzają się również dni że dyskomfort jest dość duży, nawet na tyle że podczas snu nie moge mieć nóg blisko siebie bo nie mogę zasnąć...
Teraz mam jakiś trop, pytanie czy wg was ma to sens? Co robić? Spróbować jakichś leków? Zrobić rezonans miednicy?
Ma ktoś doświadczenia z podobnym problemem?
Ogólnie jestem zdrowy, wyniki krwi (a maiłem chyba wszystko) są w normie, mocz, posiewy moczu, nasienia również.