Moja mama ( pisałam wcześniej na tym forum) chorowała 3,5 roku, zmarła w 2010, miała 70 lat. Pod koniec spała w aparacie tlenowym , umarła we śnie , jeszcze przed tym ostatnim stadium, kórego się najbardziej obawiałam ( niemożność samodzielnego przełykania , sonda żywieniowa ). Był to straszny moment, ale poczułam tez ulgę, bo póżniej byłoby jeszcze gorzej , a juz bardzo sie męczyła.