Reklama:

TĘTNIAK MÓZGU (4111)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
29-02-2016, 20:41:31

Witam,jesli moge prosic Pana Wojtka i Pana Sawic napiszcie prosze pare slow o tym co sklonilo do zrobienia badan rezonansu u zon, czy mialy jakies objawy?? Bardzo to dla mnie wazne pod katem dziedziczenia, pozdrawiam i zycze duzo zdrowia dla Was i zon. P.P.
gość
01-03-2016, 07:38:58

płeć żenska ma sporą tendencję do dziedziczenia tętniaków , jeśli w historii rodziny były wylewy krwi do mózgu (udary krwotoczne z tym związane) to warto sobie zrobić rm
gość
01-03-2016, 08:40:27

Gość 2011-07-23 16:55:11
Wszystkie osoby piszace na tym watku w przedziale wiekowym miedzy 24-30 , ktore mialy zdiagnozowanego tetniaka poddane zostaly embolizacji.Tego nie wiesz , wiec poczytaj artykuly, ze mlodym osobom z malymi tetniakami niepeknietymi wykonuje sie embolizacje, jako najbezpieczniejsza nieinwazyjna metoda.Sprezynki nigdy nie zuzywaja sie , bo niby dlaczego? sa z platyny , irydu itp., a celem wylaczenie tetniaka z krwiobiegu, a tak wlasnie staje sie po zakrzepnieciu tetniaka, krew do niego wiecej nie doplywa i material embolizujacy nigdy nie zuzyje sie. Masz bardzo ograniczona wiedze na temat embolizacji.
Nie masz racji! zużywa się po 14 latach mojej mamie sprężynka pękła, 6 miesięcy w śpiącce z tego 2 na intensywnej, nawet nie oddychała. Jutro mamy kolejną embolizcje. także zużywa się, resztki sprezynki na zdjeciu sa w prawie całym mózgu.
gość
01-03-2016, 09:53:02

Witajcie. W styczniu tego roku mojemu tacie pekł tętniak. Lekarze operowali ale duża część mózgu była uszkodzona. Początkowo nie dawali szans ze z tego wyjdzie. Po 2 tygodniach w śpiączce zaczeli go wybudzać i mówili że wychodzimy na prostą. Mamy czekać aż się obudzi. W miedzy czasie widziałam że mnie słyszy że reaguje na to co mówie. Pewnego dnia przyjechałam i pytam się dlaczego tata ma ciagle wysoką temerature? Oni nie wiedzą. Na intensywnej terapii lekarze nie wiedza dlaczego tata ma gorączke. Szok. Z każdym dniem było coraz gorzej. Pytałam dlaczego tacie puchnie głowa? Wydaje się Pani. Gorączka to bł znak że się cos złego dzieje a oni to olewali. Niestety po miesiącu walki stwierdzili że móżg umarł. Musielismy się pozegnac z tata gdy serce mu jezcze biło i później go tylko odłączyli. Lekarzy w tamtym momencie inteesowało pobranie narządów bop tata na nic nie chorował. Nie zgodziliśmy się bo tata zawsze wspominal ze sobie nie zyczy. To lekarze wiec zrobimy sekcje. Po co? Przeciez głowa bła chora? Po prostu chcieli wyciac cos przy okazji. Mąło tego podczas pożegnania założyli jemu chamsko pampersa na głowe by zakryc to co rozcieli. Bysmy nie widzieli jak płyny się wylewają. Nawet tego nie zaszyli i tak go zostawili. Gdy odbieraliśmy ciało byliśmy w szoku. Z pampersem na głowie. Musielismy załatwiać Pania która zeszyje jemu rane bo jak otworzyć trumne z otwarta głowa i mózgiem na wierzchu. NIE POLECAM SZPITALA W SZCZECINIE NA ARKOŃSKIEJ. Co ludzie tam przezywaja to się nawet opisac nie da. Gdybym mogła cofnac czas to podałabym szpital do sądu. Ordynator chamski. Liczyły se dla niego tylko organy. Ludzie wiem że nie ma czasami wyboru, ale omijajcie ten szpital. Gdyby nie zlekceważenie może mój tata by żył.
gość
01-03-2016, 13:20:00

Gość 2016-02-20 23:16:34
Trzeba byc dobrej mysli..mam nadzieje,ze wyjdzie z tego jak moj tata. Dziwe to,ze osoba majaca 60 lat moze wyjsc z tego prawie bez szwanku,a ktos mlody ciezej to wszystko przechodzi. Kazdy przypadek jest inny..czy szwagier mial wczesniej jakies objawy??czemu piszesz,ze druga osoba w rodzinie i ze moze byc to genetyczne? Kto u niego w rodzinie jeszcze chorowal,napisz jesli mozesz..pisalem o tacie wczesniej,a juz znow mam mysli o dziedziczeniu, trzymaj sie,bedzie ok zobaczysz. Pozdrawiam p.p
- niestety nie udało się..Boża wola.Jego wuj miał. Nie miał żadnych objawów...
gość
01-03-2016, 13:28:57

szpital kliniczny w Warszawie -podobno jest dobry zespół specjalistów,dobry lekarz do operacji tętniaków
gość
02-03-2016, 15:48:36

witam ja jestem po dwóch embolizacjach w Poznaniu u prof Juszkata jak wielu o tętniaku dowiedziałem się przypadkiem potem szybka decyzja i teraz wszystko jest ok jestem pod kontrolą lekarzy z Poznania polecam wszystkim prof Juszkata to fachowiec i dobry człowiek pozdrawiam Krzysztof
gość
11-03-2016, 07:13:04

Witam!
Prawie 2 lata zwlekałam z napisaniem tego posta na tym forum. Gdy mój Tata zachorował czytałam te same wpisy po kilka razy, podświadomie skupiając uwagę tylko na tych pozytywnych, na tych z których wynikało, że ludzie wychodzili "cało i zdrowo" po pęknięciu tętniaka.
Pewnie szukałam nadziei. Teraz w końcu jestem gotowa, by się podzielić naszym doświadczeniem. Może komuś to pomoże, może doda nadziei.
17 kwietnia 2014 roku ok godz 19:00 mojemu Tacie pękł tętniak. Był wtedy w pracy, Tata miał ogromny ból głowy, wymiotował, trzęsł się, starsznie spocił. Przyjechało pogotowie, natychmiast przewieziono do szpitala i zrobiono tomografię. Do rana Tata spał.
Na następny dzień Tata czuł się dobrze, nie bardzo pamiętał co się stało, ale kontaktował, rozpoznawał wszystkich, był w miarę silny jadł samodzielnie. Dzięki tak dobremu stanowi można go było operować.
Przewieziono go do szpitala Jana Pawła 2 w Zamościu. Operował dr Arkadiusz Podkowiński z Lublina. Operacja trwała około 6 godzin. Tata w sobotę rano wybudził się bez problemów.
Lekarz powiedział, że jego stan jest bardzo dobry, że on jest dobrej myśli, ale decydujące będą najbliższe dni. Tata nie miał żadnych niedowładów. Miał poważne zaburzenia świadomości, brak pamięci krótkotrwałej (nie pamiętał nic co działo się po operacji, czy to 2 dni temu, czy 5 minut wcześniej) Czasem miał jakieś przebłyski, ale to wszysto nie trzymało się kupy. Trzeba było Tatę przywiązywać, bo bywał nadpobudliwy, chciał wstawać, wyrywać kable, bo myślał, że to szlauf a on myje samochód. Tata nigdy nie był agresywny. Po kilku dniach zaczął samodzielnie jeść. A już w sobotę karmiliśmy go normalnym jedzeniem, bez problemów z przeżuwaniem.
Od początku miał ogromne skoki ciśnienia oraz problem z ciśnieniem wewnątrzczaszkowym. 3 razy miał robione nakłucie lędźwiowe, żeby spuścić płyn mózgowo-rdzeniowy. Tata miewał stan podgorączkowy, a po około 5-6 dniach od krwawienia zaczęła się gorączka ponad 39 i Tata tracił całkowicie swiadomość, nie było prawie z nim kontaktu.
Wtedy zaczął się skurcz naczyniowy. Lekarze poinformowali nas, że Taty stan się znacznie pogorszył, że jest poważnie, dostaje najsilniejszą możliwą dawkę leku, pielęgniarki mówiły, żeby odwiedzać Tatę, że on nas czuje, że tego potrzebuje.
Na szczęście wszystko powoli mijało. Tata jest silny, wyszedł z tego. Po 2,5 tygodnia Tata zaczął stawać na nogi. Początkowo przy każdej pionizacji wymiotował. Po 3,5 tygodnia Tata wyszedł ze szpitala. Fizycznie w stanie można powiedzieć bardzo dobrym, mimo, że był bardzo słaby, nie był w stanie się sam umyć, ale chodził samodzielnie, nawet nie chciał kul do pomocy i szybko zyskiwał na siłach. Psychicznie było ciężko, płakał kilka razy dziennie (z totalnie błahych powodów, np bo się zachmurzyło), zapominał się, opowiadał różne historie co mu się stało, np że miał operację na kręgosłup (nie miał, ale pewnie pamiętał nakłucie lędźwiowe). Dobra pamięć wróciła po kilku miesiącach.
Tata już rok po wylewie był i jest wciąż całkowicie samodzielny. 2 miesiące po krwotoku zaczął prowadzić auto, 4 miesiące później wsiadł na rower, 5 miesięcy później był nad Morskim Okiem i wszedł i wrócił tam o własnych nogach. 6 miesiący po krwotoku i operacji Tata pierwszy raz w życiu poleciał samolotem :)
Teraz chodzi na koncerty, korzysta z życia. Wydaje mi się, że jest troszkę bardziej spowolniony, ale nie ma już problemów z pamięcia. Czasem wydaje mi się, że jest z nim lepiej, niż było przed. Mimo, że wtedy wydawało się, nie było żadnych objawów, że coś złego dzieje się w głowie... Bolało go oko bardzo często, bół trudny do zniesienia, a od krwotoku już nie boli, może to był objaw?
Tata miał 2 coroczne, kontrolne tomografie po wyjściu ze szpitala. Pierwsza wyszła super, na drugiej pojawiły się minimalne ślady niedokrwienia.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z opieki pana doktora Podkowińskiego,z jego psychologicznego podejścia do pacjenta i do nas, do rodziny, z jego profesjonalizmu i zaangażowania.
Jesteśmy bardzo niezadowoleni z podejścia zamojskich lekarzy z oddziału neurochirurgi. Pełne ignorancji, wulgaryzmu, arogancji. Szczególnie jeden lekarz zachowywał się karygodnie. Niestety jego Tata pamięta z pobytu ze szpitala, bo krzyczał na pacjentów niejednokrotnie, wyśmiewał się z nich i kpił...
Ale to oddzielna sprawa.
Kiedy to wszystko się działo, czytając rokowania w internecie, modliłam się o 2 lata życia dla Taty. Teraz niedługo minie 2 lata, modlę się o dużo dużo więcej bo czemuż by nie, skoro jest w super kondycji :)
Życzę takich happyendów wszystkim!
Ewa K.
gość
11-03-2016, 15:18:53

Witam Pani Ewo K. Na poczatku chcialem napisac,ze ciesze sie,ze z Pani tata jest tak super i dziekuje za wpis na tym forum. Musze przyznac,ze czekam z niecierpliwoscia az ktos cos tutaj napisze. Musze rowniez dodac,ze Pani historia jest prawie identyczna jak u mnie, tzn. Z moim tata, ktory to samo przechodzil. Jedynie po operacji u taty nie wystapil zaden skurcz naczyniowy,jestesmy juz 2 miesiace po operacji i jest swietnie. Tato byl operowany we Wroclawiu, lekarze super! Swietna opieka,pielegniarki na medal! Dzis tata ma jeszcze klopoty z pamiecia,ale delikatne, czasami przekreca slowa mowiac,zapomina slow itp.,ale fizycznie czuje sie super. Teraz czekamy na pierwsze badania kontrolne,ale powiedziano nam zeby je wykonac okolo pol roku po operacji,z tym,ze neurolog skierowal nas tylko na tomografie i nie wiem czy nie powinni rowniez skierowac taty na badanie angio. Jesli moglaby Pani napisac czy Pani tato mial takie badanie? Moze powinnismy to badanie wykonac prywatnie?? Pozdrawiam P.P
gość
11-03-2016, 21:32:59

Gość 2016-01-20 22:34:46
W którym szpitalu w Łodzi się pani leczy? Mieszkam w Łodzi,też miałam embolizację w czerwcu (6 sprężynek) ale zabieg miałam w Warszawie w Instytucie na ul.Sobieskiego w Łodzi chcieli robić klasyczną operację. Pozdrawiam Agnieszka
Kontrole mam W Szpitalu im.Kopernika, nie znam opinii na temat leczenia tętniaków w tym szpitalu - zaufałam im w ciemno. Ale mam takie odczucie, że lekarz prowadzący bagatelizuje sprawę, w sumie nie odczuwam jakiejkolwiek opieki i zaangażowania w swojej sprawie. Zleca tylko kontrolne angioTK raz na rok. Może tak musi być, nie wiem...

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: