Witam
Czytam ten temat od kilku miesięcy. Moja mama pod koniec czerwca doznała
wylewu krwi do pnia mózgu, wylądowała na oddziale intensywnej terapii i przebywała tam nieprzerwanie do wczoraj. Wczoraj przyjechałem razem z ojcem do mamy na odwiedziny i dowiedzieliśmy się, że mamę bez naszej wiedzy przeniesiono na ZOL w innym mieście.
Mama jest obecnie w stanie wegetatywnym, posiada wg lekarzy 9pkt skali Glasgow, rusza dłonią i stopami, wodzi oczami, układa usta do mówienia, jej wzrok jest naszym zdaniem i kilku lekarzy logiczny, na podanie kropel cytryny robi grymasy twarzy. Uważamy więc że nie powinna przebywać w zakładzie opiekuńczo leczniczym tylko w miejscu gdzie będzie miała zapewnioną rehabilitację. Kontaktowałem się z profe***m Hagnerem i stwierdził że nie są wstanie przyjąć mamy w takim stanie (potrzeba więcej punktów), i polecił złożenie wniosku do ośrodka fundacji Światło. Czy mógłby się ktoś na ten temat wypowiedzieć?
Sprawę komplikuje również zakażenie mojej mamy przez szpital pałeczką ropy błękitnej. Co prawda wczoraj mówili, że podają mamie antybiotyk i dali zapas antybiotyków do ZOLu jednak czy nie komplikuje to sprawy z przyjęciem mamy do ośrodka fundacji Światło?
Po tym jak się wczoraj dowiedziałem, że mama za naszymi plecami została przeniesiona do ZOLu nie mogłem spać w nocy, cały czas boję się że mama dostanie odleżyn, że zachoruje na zapalenie płuc bądź pałeczka ropy błękitnej dokona spustoszeń.
Proszę o porady nie wiem co robić poza złożeniem wniosku do fundacji Światło. Czuję się oszukany przez lekarzy na OIOMIE, znajomy taty również w śpiączce przebywał na tym OIOMIe 6 miesięcy na mama tylko 4.
Chciałbym wziąć mamę do domu, jednak nie wiem czy sam będę w stanie się nią opiekować, lekarze mówią że nie, żebym żył własnym życiem. Jestem jedynakiem i niestety w ograniczonym zakresie mogę liczyć na pomoc rodziny. Ojciec pracuje więc środki na utrzymanie są, mi na studiach pozostała tylko obrona pracy magisterskiej, więc jeśli nie przyjmą mamy do Torunia, chciałbym wziąć mamę do domu.
Boję się, że na tym ZOLu na którym obecnie przebywa, długo nie wytrzyma. Niepokoi mnie ta pałeczka ropy błękitnej, którą mama została zarażona na OIOMIe. Mama nie została w pełni wyleczona i przeniesili ją do ZOLu i czy jest to w porządku? Czy w takiej sytuacji należy wyciągać jakieś konsekwencje od OIOMu?
Czuję się oszukany przez lekarzy, cały czas mówili że trzeba czekać, że stan zły i sie nie poprawi, po czym zarazili mamę bakterią i oddali na ZOL.
Proszę o porady i co mam w tej sytuacji zrobić.
Michał