Reklama:

Padaczka a prawo jazdy (694)

Forum: Padaczka

Wtajemniczony
08-12-2013, 20:32:51

Raczej za dużo to nie zmieni.
Jak nie pójdziesz na badania, to zabiorą ci prawo jazdy do czasu dostarczenia nowych badań lekarskich.
Czyli i tak wizyta w WOMP cię nie ominie.
marco
gość
09-12-2013, 09:18:08

Czy nie wiecie przypadkiem, czy w innych krajach są jakieś skuteczniejsze metody diagnostyczne napadów?
Dlaczego w USA wystarczy 6 miesięcy bez napadów, aby odzyskać prawo jazdy, w UE (poza Polską) 12 miesięcy, a u nas DWA lata? Czy tam mają lepszą aparaturę? O co z tym chodzi?
Wtajemniczony
09-12-2013, 22:38:27

Dlatego, że tam szanują człowieka.
A u nas mają nas w głębokim poważaniu.
Wystarczy stwierdzenie, że nie każdy musi mieć PJ.
---------
Osobiście teraz szykuję się do matury i na studia, ale jak będę robił PJ, to na pewno nie w tym kraju.
Wolę już zrobić driver license.
marco
gość
13-12-2013, 15:24:34

Zastanawiam się, czy jakieś stowarzyszenie osób chorych na epilepsję nie chciałby pociągnąć tego tematu. Jest przecież Rzecznik Praw Obywatelskich itd.
W końcu skoro od strony medycznej uznano, że wystarczający jest okres 6 miesięcy (USA), to dlaczego w Polsce jest 2 lata?
Przecież samochód służy jako środek transportu do pracy, a nie każdy mieszka w dużym mieście, żeby była komunikacja miejska. Dla niektórych czekanie 2 lata oznacza utratę dotychczasowej pracy a wiadomo jak ciężko dostać nową, szczególnie w małych mieścinach. Utrata pracy nakręca spiralę ciągnącą w dół... I co nam zostaje?
Z jednej strony państwo polskie praktycznie nie wspiera chorych, a z drugiej strony odbiera narzędzia, żeby poradzili sobie sami....
gość
15-12-2013, 00:54:03

witaj
co kraj to obyczaj, a wlasciwie przepisy.
Pytalam w DMV ( odpowiednik polskiego wydzialu komunikacji) w stanie Nevada, okres bez atakow padaczki musi wyniesc 3 miesiace, przy czym tak jak w Polsce neurolog zglasza do wydzialu swojego pacjenta, ktoremu wstrzymuje sie prawo jazdy na ten okres.
Na Florydzie neurolog nie ma obowiazku zglaszania epileptykow do wydzialu komunikacji, jakim sposobem wydzial dowiaduje sie o chorobie ?, moze po wypadku?Okres tez jak w Polsce jest dwuletni, musi minac bez ataku 24 m-ce.
Jak widac kazdy stan w usa ma swoje przepisy, ale musze przyznac , ze 3 miesiace to najkrotszy okres z jakim spotkalam sie. Trudno dziwic sie tu w Newadzie prawie wcale nie ma komunikacji miejskiej, kazdy ma samochod , tzn musi miec bo czym dostanie sie do pracy?, wiec i przepisy dla epileptykow lagodniejsze.
Tak mysle , ze moglbys pisac podanie sam w swojej sprawie , podajac jako powod zamieszkanie w mniejszej miejscowosci, brak komunikacji, strach przed utrata pracy z powodu spoznien,a przeciez oni wszyscy wiedza , ze ataki zdarzaja sie sporadycznie , i czesto w porze snu.Wystepowanie jakiejs organizacji tylko ich zjezy, ze wywiera sie presje etc. Czy probowales juz pisac podanie?
gość
17-12-2013, 18:22:18

Od wprowadzenia nowych przepisów nie mają znaczenia okoliczności choroby czy sytuacja życiowa. Jest dwa lata i koniec. Wystarczy więc, że napady padaczkowe polegają np. na zaburzeniach powonienia (nie czuje się zapachów) i już nie wolno prowadzić pojazdów. Jaki to ma związek z bezpieczeństwem na drogach?
Chyba zostały tylko sądy i RPO :<
Początkujący
17-12-2013, 19:23:16

Dzwoniłem parę miesięcy temu do oddziału wojewódzkiego RPO. Skierowali mnie do centrali. Chciałem anonimowo zgłosić ten problem. Mam padaczkę, neurolog napisał : napady stacjonarne bez utraty przytomności ale zgłosił też do Wydziału Komunikacji (każdy dba o swój tyłek).
Niestety anonimowo się nie da. Rzecznik chce znać dane osoby zgłaszającej. Mam prawo jazdy i nie zdecydowałem się pociągnąć sprawy.
gość
19-12-2013, 13:42:20

Jak zgłosił to do wydziału komunikacji, to będziesz miał problem. Niedługo dostaniesz skierowanie na badania a tam liczy się tylko ostatni napad...
Skoro więc zgłosił, to lepiej odrazu interweniuj u RPO - tam to sporo trwa, gdyż muszą wystąpić do Trybunału KOnstytucyjnego...
gość
19-12-2013, 13:51:15

Co do trzymiesięcznego okresu - wszystko opiera się na statystyce. Jeżeli się leczysz i w ciągu trzech miesięcy nie pojawia się atak, to jest mało prawdopodobne, że pojawi się za kierownicą, jeżeli jeździsz 1-2 godz. dziennie. Zrównujesz się co do ryzyka ze zwykłymi kierowcami cierpiącymi na inne choroby, które nie dyskwalifikują kierowania amatorskiego.
Z kolei po 6 miesiącach atak jest jeszcze mniej prawdopodobny, a za kierownicą tym bardziej przy 1-2 godzinach jazdy dziennie. Wydłużanie tego okresu wpływa w sposób znikomy na wynik.
Wydłużanie ponad rok jest nieuzasadnione.
Ale mówię o amatorskim prawie jazy i leczonej padaczce. Zresztą nałożenie na lekarzy obowiązku zgłoszenia do wydziału komunikacji i takie wydłużenie okresu bez napadów powoduje, że chorzy zatajają przed lekarzami objawy choroby, co czyni leczenie mniej skutecznym. Efeket jest wiec zgoła inny. Zresztą znalazłem o tym artykuł dotyczący badań w USA.
gość
19-12-2013, 14:25:43

I jeszcze jedno - kwestia prawdopodobieństwa dotyczy także innych osób, które uważają się za zdrowe. Za kierownicą pojawiają się też zawały serca, udary mózgu, wylewy, skurcze, omdlenia, bezdech, itd. Dlatego każdy człowiek za kierownicą stanowi pewne niebezpieczeństwo.
Nie można więc powiedzieć, że osoba która miała kiedyś napad padaczkowy (napady) nie może prowadzić, gdyż stanowi niebezpieczeństwo dla innych.
Każdy człowiek stanowi niebezpieczeństwo.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: