Reklama:

Padaczka a prawo jazdy (694)

Forum: Padaczka

gość
21-11-2012, 01:49:51

Natalio moim zdaniem nie powinnaś robić prawa jazdy pomimo,że nie masz ataku. Ryzyko zawsze istnieje,ze może choroba wrócić. Natalia masz 20 lat, a po co wzięcie na siebie odpowiedzialności podczas której odpowiadasz za życie potencjalnego przechodnia czy pasażera. Ja mówię stanowcze nie.
Pozdrawiam A.
_____________
gość
17-01-2013, 19:31:18

Witam....
mam krótkie pytanie .
Ja nie mam już 4 lata ataku , jestem na lekach na słabej dawce . Ale rok temu robiłam badanie EEG i wyszło nieciekawie . Czy to mnie skreśla abym mogła mieć ponownie prawko ?
Początkujący
10-04-2013, 07:56:46

Witam forumowiczów,
Na imię mam Damian,mam 28 lat i chciałbym napisać o "mojej" chorobie - padaczce, na którą NIGDY W ŻYCIU nie byłem chory ! Trochę to dziwnie brzmi ale ...wszystko od początku. W 1992r gdy miałem 7 lat pojechałem z klasą na wycieczkę w góry,tj dokładnie do Rytra na ruiny zamku. (Rytro leży nie daleko Nowego Sącza) A że byłem dzieckiem z "gatunku" - gdzie diabeł nie wejdzie tam Damian na pewno, to trudno mnie było upilnować. Z tego co pamiętam (oraz co mi opowiadała moja mama) postanowiłem wspiąć się po ścianie ruin tego zamku aby mieć lepszy punkt widokowy na okolicę. Ściana miała może 2-3 m wysokości.W pewnym momencie oderwałem się od ściany i upadłem na ziemię a dokładnie uderzyłem plecami o jakiś kamień których tam było pełno... Straciłem przytomność i zabrali mnie karetką do szpitala...Od tego czasu wszystko się zaczęło! Z jednej strony "szczęście" że nie złamałem kręgosłupa a z drugiej pech w postaci złej diagnozy obranej przez lekarzy w szpitalu... Jakiś czas po tym wydarzeniu podczas snu,tylko gdy spałem na plecach traciłem przytomność i "rzucało" całym moim ciałem! Na pierwszy rzut oka - objawy padaczki ale... w cywilizowanych krajach powinno badać się każdą ewentualność a nie brać pierwsze z brzegu książkowego argumentu! Miałem szereg badań eeg itp. jakie są przy chorych na epilepsję. Leżałem w szpitalu ponad miesiąc,biorąc to coraz różniejsze leki bez skutku !! Wysłali mnie do Krakowa do szpitala na Prokocimiu,tam leżałem również ponad miesiąc, znów leki,szereg badań i nic nowego... Żadnej poprawy!! Moja Mama jest bardzo wierzącą osobą,ciągle modliła się o moje zdrowie itd. Pewnego dnia po rozmowie z jakąś osobą nieznajomą w kościele na mój temat dowiedziała się od niej że jest pewna Pani w miasteczku obok, która ma jakiś tam dar uzdrawiania ludzi. Pierwsza myśl że to zwykła naciągaczka itp osoba ale po kolejnych ok 2-3 miesiącach mojego "leczenia" (trwało to już ponad rok) w różnych szpitalach i zażywania różnych leków,Mama postanowiła pojechać zemną do tej "znachorki". Najlepsze w tym było to że,żeby się do niej dostać trzeba było się zapisać i czekać w kolejce !! Tyle osób tę Panią odwiedzało.! Nadszedł mój czas wizyty, z opowieści mojej mamy to było na takiej zasadzie że ta "znachorka" trzymała mnie za ręce i patrzyła prosto w oczy po czym "niby" miała czytać chorobę... W moich oczach żadnej choroby nie "wyczytała" ale powiedziała również że ja nie mam na 99% żadnej padaczki. Mama powiedziała jej od kiedy mam te ataki, po czym ona powiedziała żeby się rozebrał od pasa w górę i zaczęła sprawdzać mój kręgosłup... Po chwili powiedziała że przyczyną moich nocnych ataków są prawdopodobnie wybiegnięte dwa kręgi szyjne które podczas leżenia na plecach uciskają żyły z krwią które biegną bezpośrednio do mózgu, przez co tracę przytomność bo robi mi się lekkie niedotlenienie mózgu! Zapytała, czy po tym upadku, kiedy mnie zabrali do szpitala robił mi ktoś rentgena głowy i pleców.. Mama na to że rentgen głowy robiony był ale nic nie wykazało,ani wstrząśnienia mózgu itp i że po paru godz. byłem zwolniony ze szpitala. Dziwne, ale jednak prawdziwe. Pani "znachorka" poleciła mi dobrego kręglarza (bardzo znanego w tamtych czasach w Małopolsce) żeby nastawił mi kręgi.Po tygodniu miałem już nastawione oba kręgi szyjne, nosiłem kołnierz ortopedyczny przez 2 miesiące, nie ćwiczyłem na lekcjach W-F w drugim półroczu 3 klasy podstawowej. Żadnych ataków już nigdy w życiu nie miałem,żadnych problemów z głową itp. Mama odstawiła wszystkie moje leki w lecie 93' r.Przestała "włóczyć" mnie po szpitalach przez początkowo grozili jej lekarze że tak nie wolno przerwać "LECZENIA" i że jak nie powrócę do leków to będę bardziej chory itp. Grozili jej nawet że zgłoszą to do pomocy społecznej że przez własne widzi mi się przestała leczyć syna! Te groźby podobno trwały do 95' r.! Mama była nie ugięta, najważniejsze dla niej było moje zdrowie!
i po tylu latach przyszedł dzień stawania na komisji wojskowej ! Miałem wtedy 18 lat jak każdy chłopak/mężczyzna w tych latach miał taki obowiązek. Dla mnie miał być to dzień wolny od lekcji czyli jak prawie dla każdego nastolatka dzień ...dobry hehe Okazało się inaczej... cała komisja miała ze sobą papiery ze szpitala na mój temat, tzn. przebieg mojej "choroby",karty leczenia i datę ostatniej wizyty i wpis - leczenie przerwane !! Szereg pytań z ich strony,dlaczego przerwane a ja im na to że jestem zdrowy i nie mam żadnych ataków,powiedziałem im że gdyby ktoś mądry w szpitalu zrobiłby mi rtg również kręgosłupa(pleców) to nigdy nie było by mowy o epilepsji... Patrzyli na mnie jak na durnia, wysłali mnie od razu do psychologa i jakieś badania psychiatryczne miałem które potwierdziły że z moją psychiką jest OK. Dostałem "D" wpis chory na epilepsję ! Fajnie... Wtedy myślałem,niech piszą co chcą mi tam obojętne czy czyste A czy D,nigdy nie miałem zamiaru "uciekać" przed wojskiem a po drugie miałem zamiar iść na studia a potrzecie rok czy dwa lata później znieśli obowiązek odbycia służby wojskowej. To jest streszczenie mojej choroby.. Teraz zaczynają się schody, studia przerwałem,wyjechałem do UK do pracy.Wróciłem w 2010r. Pierwszą moją decyzją było zrobienie sobie prawa jazdy. Po miesiącu jazdy,zdałem za pierwszym razem.Świetnie, zadowolony po tygodniu idę odebrać prawo jazdy po czym... zostałem zaproszony do pani dyrektor ośrodka gdzie wydają prawko że prawdopodobnie będę mia sprawę w sądzie okręgowym czy jakimś tam za zatajenie informacji podczas robienia badań lekarskich na prawo jazdy że jestem "chory " na epilepsję ! Pierwsza myśl coooo?? Druga po chwili namysłu że to było w 1992 r i że od tamtej pory nigdy nie miałem żadnych ataków i że jest wszystko zemną OK ! Pani dyrektor do mnie że ją to nie obchodzi że ona ma papiery z WKU i na tym bazuje tylko i wyłącznie. Ostatecznie udało mi się uprosić p.dyrektor żeby obyło się bez jakiś tam przygód z prawem. Wysłała mnie na badania do Małopolskiego Ośrodka Medycyny Pracy w Krakowie. Odbyłem badania krwi(cukier itp)podstawowe,eeg,psychologiczne i ostatecznie trafiłem do "wyroczni" do neurolog ! Tam dostałem "***" że jak tak można długo się nie leczyć itp, że nie chodzę u siebie w mieście systematycznie do neurologa itp.Po tym dolałem oliwy do ognia powiadają jej swoją historię. Ta na mnie od razu że najlepiej od razu oskarżać lekarzy o błąd itp. Ja do niej że nie mam żalu ani nikogo ani nie oskarżam żadnego lekarza tylko że gdyby ktoś mi zrobił rtg kręgosłupa to nie byłbym teraz tu gdzie jestem! Wszystkie wyiniki moich badań były bardzo dobre a ja dostałem prawo jazdy na ...rok. To był 2010r. Koszt badań = 300zł. Dojazd do KRK = 50zł. Minął rok kończył mi się termin prawa jazdy, dzwonię umawiam się na ponowne badania. Znów wszystkie wyniki bardzo dobre żadnych zastrzeżeń i znów prawko na ROK !! Koszt badań = 150zł, dojazd 50zł i nowość koszt wyrobienia ponownego prawa jazdy 82zł !! ŚWIETNIE ! W 2012r(wrzesień) przegapiłem swoją wizytę na badaniach,jeździłem samochodem aż do marca 2013r. z nieważnym prawo jazdy.Nie wiem dlaczego się tam zawiesiłem,chyba zapomniałem że mam prawko na rok albo sam w sobie chciałem zapomnieć.. Dobrze że przez te pół roku policja nigdzie mnie nie zatrzymała bo byłby kłopot! Postanowiłem znów zrobić sobie te badania... Z racji tego że pracuje jako przedstawiciel handlowy i często jeżdżę samochodem - prawo jazdy musi być obowiązkowe, to logiczne. Badania miałem 25 marca w Krk, koszt 150zł,dojazd 50zł, niestety na "natłok" obowiązków pracujących tam lekarzy- czyt. kawcia,ploty,kawcia,pacjent,kawcia,przerwa,ploty-(do obsłużenia max 20 os średnio od 7:30-14:30 !!!!) nie zdążyłem zrobić najważniejszego badania czyli eeg. Po świętach tj. 3 kwietnia pojechałem zrobić te badania i znów koszty dojazdu.Wyniki dopiero dostałem w piatek tj. 5 kwietnia. Na wizytę do p. neurolog - wyroczni dopiero umówiłem się na 16kw. dlatego iż o 2011r. jeśli ktoś jest chory na epilepsję i ubiega się o prawo jazdy musi mieć wypełniona jakąś kartę ubiegającego się o prawo jazdy chorego na padaczkę przez swojego lekarza neurologa !! Wizytę u neurologa(dobrego jesli chodzi o opinie wo nim w internecie) u siebie w mieście udało mi się załatwić dopiero na 15 kw. (koszt 100zł) Czyli jeszcze tyle przede mną zanim znów za pewne dostanę prawo jazdy na ROK ! O ile w marcu udało mi śię "zachorować" 2 tyg. na gardło itp *** (domyślacie się o jaką chorobę chodzi) po czym poszedłem na urlop + święta i jakoś mi się udało przetrwać ten okres bez prawka o tyle teraz w kwietniu nie mam już jak ściamniać w pracy dlaczego nie mogę pracować !! Jak by się dowiedzieli że mam takie problemy z prawkiem to za pewne już od jutra bym był zwolniony a tymczasem od jutra już jadę w trasę normalnie... bez prawka ryzykując albo całkowitą jego utratę jak by mnie policja gdzieś zatrzymała albo utratę pracy Postanowiłem tu napisać bo liczę na jakieś Wasze podpowiedzi co mam zrobić żeby udowodnić że nie jestem chory?? Czy da się całkowicie wykluczyć u kogoś brak tej choroby?? To jest "chore" że za takie coś z 92r ja mam całe życie teraz mieć problemy z prawem jazdy Do tego jeszcze coroczne koszty za badania,dojazd i ponowne wyrobienie prawka! Normalna osoba jak na to spojrzy z boku to na pewno zwróci uwagę na te że coś tu jest nie tak skoro niby jestem chory,mamy 2013r a ja nie miałem żadnych ataków ani nawet nigdy od tego czasu nie włóczyłem się po neurologach ani nie przyjmowałem żadnych leków... Tylko jak jestem w MOMP w Krakowie to mam do czynienia z neurologiem, no i teraz po zmianie przepisów w 2011r. muszę iść do jakiegoś neurologa prywatnie żeby mi ten papier na prawko wypełnił. Mam pracę gdzie większość czasu spędzam w samochodzie, lubię ją i nie mam zamiaru z niej rezygnować ale nie mam tez zamiaru do końca życia co rok wydawać po 300zł na prawo jazdy + 100zł za wizytę u neurologa żeby mi jakąś karteczkę wypisał tylko dlatego że w 1992 r, w nowosądeckim szpitalu nie chciało się lekarzowi zrobić rtg kręgosłupa wiedząc że dziecko zostało przywiezione do szpitala po upadku z wysokości na plecy na kamień... Proszę o jakąkolwiek podpowiedź, poradę... Z góry dziękuję P.Damian
PS. Wiem że jest dużo osób chorych na epilepsję w tym kraju którzy mają prawo jazdy i za pewne tak samo czasowe jak ja. dla mnie to jest chore i dyskryminujące wszystkich chorych to że trzeba ponownie co rok płacić za choćby ponowne wyrobienie sobie prawa jazdy! Zdrowy płaci raz w życiu (chyba że je straci na własne zyczenie) a od chorych się wyciąga co rok pieniądze !!
gość
10-04-2013, 15:26:54

Moim zdaniem lepiej jeździć busem niż ryzykować własnym życiem.
gość
10-04-2013, 15:49:43

Nie28 czy Ty uważnie przeczytałaś post Damiana?
Chłopak jeździ słuzbowo, to jego praca. Nie jeździ dla przyjemności ani po przysłowiową pietruszkę do sklepu.
Takie porady jak Twoje to żadne porady.
Damian pyta jak "wyprostować" jego dokumentację medyczną, żeby nie było tam wpisu o padaczce, której nie ma.
Przeczytaj jeszcze raz uważnie cały post Damiana i odnieś się wtedy jak go zrozumiesz. To tyle.
gość
10-04-2013, 18:59:50

Do nie28, z tego co opisuje Damian, to nie padaczka była przyczyna jego dolegliwości, ale mylna diagnoza lekarzy zapaprała chłopakowi dokumenty na całe życie.
Do tego doszła złośliwość ludzka.
Jego źródłem utrzymania jest praca która wymaga prawa jazdy.
Damian, musi zrobić wszystko, aby niekorzystny wpis w jego dokumenty został usunięty na zawsze.
Jeżeli chcesz udzielić rady udziel ją zgodnie z posiadaną wiedzą, a nie przeczytałaś, że chodzi o prawo jazdy i jak zwykle rada.
Alicja
10-04-2013, 19:50:31

Ja tylko powiem banal:zyjemy w nienormalnym i chorym kraju!!!Dodam, ze nasze panstwo jest pelne niekompetentnych lekarzy i absurdalnych przepisow.
Początkujący
16-04-2013, 08:53:45

Może droga administracyjna się przyda. W maju będzie rok od czasu jaki podałem, że nie mam napadów (mam "stacjonarne" - mam swiadomość co robię i mam długą aurę).
Odwołuję się od każdego pisma i czas leci. Może do dwóch lat przeciągnę sprawę.
Jakoś trzeba kombinować bo zapisy rozporządzenia nie pozostawiają złudzeń.
Początkująca
09-05-2013, 20:41:59

nie wiem jak to jest na pewno, ale jeżeli od przynajmniej dwóch lat nie było napadów to prawo jazdy kat.B można mieć na własny użytek tzn. nie możesz pracować jako kierowca zawodowy czy np. akwizytor, ale są one wydawane na jakiś okres (nie wiem dokładnie na jak długo) a po pewnym czasie zgłaszać się musisz -jak się nie mylę- albo na badania albo do WORD-u czy też do wydziału komunikacji. ale musiałabyś dokładnie się dopytać w którejś z tych instytucji.
pozdrawiam
gość
09-05-2013, 22:01:19

Znam nawet takie osoby, które mają epilepsję , pracują i czują się bezpiecznie za kółkiem. Zastanawiam się czy to jest bezpieczne dla tej osoby?

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: