Reklama:

Opieka nad osobą po udarze mózgu (227)

Forum: Udary i tętniaki

gość
08-04-2014, 06:59:33

jasminowe serdeczne dzięki za dobre chęci, ale książkę mam już własną. Kupiłam ją w fundacji i wczoraj przyszła pocztą.. Wczoraj wieczorem zaczęłam czytać. Na Waszą stronkę też weszłam i poczytałam.Eh, chory ma ciężko, ale najbliżsi też nie mają lekkiego życia. Udar mojego Jacka nie uczynił takich szkód i start mieliśmy dzięki temu łatwiejszy, ale niestety ma bardziej schorowane serducho i każdy dzień jest pod znakiem zapytania. Ale trzeba myśleć pozytywnie bo inaczej by człowiek zwariował.
Pozdrawiam Miecia
gość
09-04-2014, 18:03:45

@ zaneta78 tak się składa, że chyba nie wszędzie podają leki antydepresyjne, bo mój tata miał udar 30 marca a jeszcze nic mu nie podali :( a bez tego on się położy do łóżka i nie wstanie, bo wszytko jest mu obojętne. Pytałam lekarza, mówił, że będzie obserwował tatę, ale jak do tej pory nic nie zrobił a w sobotę mają go wypisać i co dalej??? Będzie musiał poczekać na miejsce na rehabilitację a w domu z depresją co on zrobi, położy się do łóżka :( Jeszcze jest taki problem, że tata zamknął się na nas- najbliższą rodzinę, nie chce rozmawiać, z obcymi ponoć normalnie gada. Mam dość wszystkiego, wszędzie gdzie zapytam to nic nie wiedzą, lekarze zbywają, pielęgniarki niemiłe. Liczy się czas a u nas w mieście czeka się na rehabilitację po wyjściu ze szpitala ok 3 tygodnie.
Kto mi powie jeszcze w jakiej kolejności załatwia się formalności? najpierw L4, orzeczenie o niepełnosprawności, wniosek o rentę? i co dalej? a jakaś pomoc z gminy? Teraz tylko ja zarabiam a moja mama ma dochód ale niestały i nie ma umowy, a ja mam 1/4 etatu... (oficjalnie)... z 1 pensji to my nie wyżyjemy :((
Dzięki za jakiekolwiek informacje,
Ala
Początkująca
09-04-2014, 20:38:25

Ala, może trzeba twardo zażądać, aby podali antydepresanty, bo widzisz, że tata bardzo się zmienił i obawiasz się, że nie będzie chciał walczyć o powrót do zdrowia. Tym bardziej, że chyba miał wcześniej problemy z depresją? A może pomoc psychologa? Pisałaś, że nie chciał się wcześniej leczyć, może sytuacja, w której jest teraz coś zmieni? Na poudarowym w naszym mieście była pani psycholog i namawiała nawet rodziny do rozmowy.
To, że lekarze i pielęgniarki zbywają i mają pacjentów i ich rodziny za nic, to jakby u nas "norma". ;) Ja już pisałam gdzieś wcześniej, że czasem trzeba warknąć i być twardym, to zadziała na korzyść-tak było w naszym wypadku.
Umów wizytę u lekarza rodzinnego, może on coś poradzi na depresję taty.
A jeśli chodzi o formalności, to ja wiem tyle, że: tata mój jest na razie na zwolnieniu, ale mama już złożyła wniosek o orzeczeniu o niepełnosprawności-to najlepiej zrobić jak najszybciej, bo ten papier mega ważny będzie. Taty termin na stawienie się minął-choć lekarz zaznaczył, że ma być zaocznie, mama dostarczyła zaświadczenie, że tata wciąż przebywa na rehabiltacji, i będą na nowo wyznaczać termin. Renta to dopiero jak skończy się zwolnienie, ale tu to już noga jestem, bo niby zwolnienie może trwać 180 dni, ale chyba to jakoś można jeszcze "przeciągnąć".
Natomiast o pomoc z gminy, to najlepiej uderz do MOPSU, to się dowiesz jakie masz szanse.
Wiem, że na ten moment świat Wam się zawalił, ale bądź dobrej myśli. I namawiajcie tatę, aby poddał się leczeniu depresji, bo jego podejście jest decydujące.
Pozdrawiam Cię i dużo siły życzę.
Początkująca
20-04-2014, 06:20:08

Z okazji Świąt Zmartchwychwstania Pańskiego życzę Wam wiary, miłości i nadziei na każdy dzień. Spokojnych, rodzinnych Świąt, pozdrawiam. :)
gość
26-04-2014, 16:52:26

Witam i na początku wszystkich serdecznie pozdrawiam. Przeczytałam wszystko i jestem mega zszokowana tak pozytywnym nastawieniem i tym że się nie poddajecie :)
Moja historia będzie trochę chaotyczna, ale już nie mam siły...
Mieszkam z mamą i chorą ciotką która u Nas mieszka. Po prostu zajmujemy się nią ze względu na jej wiek (w lutym skończyła 90 lat) i choroby (migotanie serca, demencja starcza, początkowy alzheimer...). Wszystko było ok, ja pracuje, mama pracuje i jakoś ze zmianami dałyśmy radę żeby ktoś był zawsze w domu ze względu na ciotkę.
Problemy zaczęły się tydzień temu, gdy ciotka dostała udaru... Paraliż całego ciała z wyłączeniem prawej ręki. Nogą nie ruszy, oczu nie otworzy- kompletny paraliż, o tyle o ile ma odruch połykania (chociaż i tak karmiona jest taką jakby szprycą, nie wiem jak to fachowo nazwać). W takiej sytuacji wiadomo: szpital. I o ile na początku uważałam sam stan ciotki za piekielny, prawdziwe piekło zaczęło się w szpitalu...
Początkowo nie mogłam powiedzieć nic złego na lekarzy. Ze stanu krytycznego ją wyprowadzili, badania zrobili od razu nie trzeba było czekać. Problem zaczął się gdy zaczęłyśmy szukać ZOLu (Zakład Opiekuńczo-Leczniczy). Wszędzie kolejki od 2 do 6 miesięcy, a że ciotka dostała 5 punktów w skali Barthela nie mogą ją nigdzie przyjąć bez kolejki. Ale nie poddawałyśmy się z mamą i szukałyśmy dalej. Dzisiaj jak każdego poprzedniego dnia poszłam odwiedzić ciotkę i tutaj zdziwienie. Przy łóżku leżała karta pacjenta w której było napisane że (Uwaga uwaga...) pacjent może siedzieć. I dodatkowo bonus: wypis w środę.
Załamałam się. Już nie wiem co robić. Ciotka jest zameldowana w Krakowie, tam ma mieszkanie. Ani ja ani mama nie jesteśmy jej prawnymi opiekunkami, opiekowałyśmy się "z dobroci serca" bo każdy w rodzinie się wypiął (nawet jej siostry, które w przeciwieństwie do nas mieszkają w naprawdę sporych domach i miały by wolny pokój dla niej. My mieszkamy w bloku z dwoma pokojami). Nie mam pojęcia co robić dalej, na ZOL niet, w szpitalu niet. Ja się nie mogę zwolnić, mama też nie może- już teraz ledwo łączymy koniec z końcem. Jeśli faktycznie dojdzie do tego że odwiozą ją do nas to nie mam pojęcia jak to się dalej potoczy. Ani ja, ani mama nie damy sobie rady z opieką nad nią, bo ciotka jest naprawdę tęgą osobą. Teoretycznie nie musimy pozwalać na to, żeby ją odwieźli do Nas, ale nie możemy postąpić inaczej- to w końcu siostra mojej ś.p. Babci...
Czy ktoś z Was wie co możemy zrobić w tej sytuacji? Bo piekielny tutaj jest system oceny skali Bartholego który blokuje dostęp do ZOLu, piekielny lekarz który stwierdził że ciotka może siedzieć (jasne, jak umarłego się podeprze poduszkami to też będzie siedział...), i piekielne państwo które nijak nie pomoże... Tym bardziej jestem wkurzona że dosłownie 10 minut rowerem spod bloku jest ZOL w którym niby nie ma miejsca. Niby, bo gdyby ciotka miała 0 pkt w skali to musieli by ją przyjąć od razu... Czyli jednak mają to wolne miejsce, tak logicznie rzecz ujmując. A nie chcemy oddać jej gdzieś dalej żeby ktoś codziennie mimo pracy mógł przyjść i trochę z nią posiedzieć...
PS. Z góry przepraszam za błędy i chaos w historii, ale nie mam już siły pisać tego tak, żeby składnia i cała reszta była na +5
Początkująca
03-05-2014, 19:56:25

Witajcie.
Ależ cisza nastała, zaglądam od czasu do czasu a tu nic. ;)
Kopię w tym necie, bo nie wiem jak pomóc tacie. :( Chodzi o mowę, a raczej jej brak... Dokładnie to wygląda tak, że tata dużo powtarza, w zasadzie można powiedzieć, że wszystko, nie zawsze jest to poprawne, ale generalnie powtarza za nami. Natomiast nie ma z jego strony żadnej inicjatywy. Np. nie powie na przywitanie "cześć", nie rzuci hasła np. "kawa", tylko wszystko jakby siłą trzeba z niego wyciągać. Nie załatwiliśmy jeszcze żadnej rehabiltacji logopedycznej, szczerze powiedziawszy nie wiem nawet dokąd udezryć, żeby zorganizować coś sensownego. Przychodnia do jakiej mama przepisała tatę to jakaś porażka... Rodzinny przepycha się z neurologiem, kto ma zwolnienie wystawić.
Czeka jeszcze tatę wizyta na oddziale kardiochirurgii celem ewentualnego założenia stenta. Tam pan docent mocno zadziwiony kolejnością postępowania oddziału udarowego: najpier wysłali tatę na rehabiltację, potem na to poszerzenie tętnicy. Pan doktor stwierdził, że "inna rehabiltacja by była po stencie"... Szkoda gadać...
No, a fizycznie to sobie tatulek niezle radzi, śmiga z trójnogiem albo kulą po mieszkaniu, nawet zaliczył spacer, innym razem zakupy, ale pokonanie dwóch pięter w te i we wte wysiłek nieziemski dla niego. :(
Psychicznie, wiadomo, niefajnie. Ożywiony i wesoły jak dużo ludzi w domu, jak zostają rodzice we dwoje, smutny i przygnębiony.
Napiszcie kobitki jak u Was, co dobrego na tą wiosnę Was spotkało. :)
Pozdrawiam, Żaneta. :)
gość
28-05-2014, 18:51:26

Żanetko, kiedy mój mąż miał udar i był na rehabilitacji koleżanki poleciły mi książkę Pani Barbary Der-Staszewskiej pt. Chcę mówić" pomoc do rehabilitacji afazji. Jeżeli chory nie ma możliwości współpracować z terapeutą to jest to pomoc dla rodziny do pracy z chorym. Ja nie musiałam z tej książki korzystać bo mój mąż jakoś sobie radzi i rozmawia choć ma troszkę problemy bo brakuje słów, ale często zastępuje je innymi. Pozdrawiam Miecia
gość
07-06-2014, 19:32:17

Do wszystkich opiekujacych sie chorymi po udarze mozgu. Drodzy Panstwo ukojenia dla siebie i chorych znajdziecie tylko w szczerej, codziennej modlitwie rozancowej. Trzeba rowniez prosic o pomoc Ducha Sw. A w Koronkach do Krwi Chrystusa i Jego Ranach zanurzac wszystkie troski i bolesci. Swiety Charbel pomoze zrozumiec milosc Boga a Sw. Rita- wesprze w sprawach beznadziejnych. Pomagaja rowniez modlitwy klasztorne za chorego i opiekunkow no i Msze sw. Te wszystkie modlitwy wzmacniaja chorego i opiekuna wewnetrznie i napelnia sila ducha. Tak umocnieni -mozemy ruszac do boju z codziennoscia. Bez wewnetrznego oczyszczenia chorego i jego opiekunkow nie bedzie sukcesu i nie udzwigniemy tego ciezaru. Przemiany u chorych dokonuja sie powoli, wiec musimy uzbroic sie w cierpliwosc. Mocno kochac chorego-a problrmy zanoszac modlitwach do Boga. Za zdrowie mojego meza modlilo sie wiele klasztorow w kraju, i na swiecie. Chcialabym zlozyc str www. , fundacje dla opiekunow aby moc wymieniac sie informacjami, dzielic doswiadczeniem i motywowac. Czekam na odzew i pomysly, prosze pisac do mnie e-mail:mw44@wp.pl
Moje swadectwo-Mieszkam w Anglii i od roku opiekuje sie moim chorym mezem po udarze mozgu. Dramat mojego zycia zaczal sie kiedy ze szpitala przywiozlam meza do domu w stanie: z lewostronnym niedowladem ciala i twarzy, 2 niesprawnymi rekami, zaburzeniem rownowagi, podwojnym widzeniem, calkowita utrata sluchu w lewym uchu i rozumem dziecka. Przez miesiac w szpitalu mezem opiekowal sie medyczny sztab- profesjonalnie, wyszkolonych ludzi a w domu calym 24-h szpitalnym personelem- stalam sie ja-zona, niedoswiadczona i majaca blade pojecie o opiece, zero o medycynie i rehabilitacji . Bylo mi bardzo ciezko, tak ciezko, ze oboje bylismy blisko silnej depresji i zalamania nerwowego, myslalam nawet ze umrzemy, ze nie dam rady udzwignac tego ciezaru, ze nie podolam, ze to juz koniec bo brak sil na walke o dzis i checi do zycia. Zawiedli mnie w potrzebie: lekarze, znajomi, przyjaciele. Na dodatek-dzieci i rodzina byli daleko. Pojawily sie pierwsze problemy finansowe, i problemy w pracy itd. Bylam jak dynamit. Myslalam ze lada chwila wybuchne, wybuchne z rozpaczy. Zylam w ciaglym strachu; musialam pracowac a nie mialam nikoga do pomocy w opiece wiec zostawialam meza w tak ciezkim stanie na 9 godz. w domu, z jedzeniem w pudelkach, wiaderkiem na siusiu pod lozkiem, z obrazkami Swietych i rozancem pod poduszka. To byl niewyobrazalny koszmar psychiczny, trwal przez wiele miesiecy, wylalam morze lez, nieprzespalam wiele nocy. Ta bezsilnosc, niemoc i opuszczenie uratowala modlitwa, modlitwa do Boga, zawierzenie naszego zycia Jezusowi Chrystusowi i Matce Bozej. W tych modlitwach znalazlam wsparcie, odzyskalam pokoj ducha a teraz jeszcze radosc. No i najwazniejsze moj maz stanal na nogi-chodzi, odzyskal wole zycia, a jego stan zdrowia sie znacznie poprawil i wykonuje juz wiele czynnosci i cwiczen choc nie jest jeszcze w pelni sprawny. Najwiekszy ostatni sukces meza to jazda na rowerze (3 kolkach). Dzieki Ci Boze za Twoja obecnosc w naszym nowym zyciu - Malgorzata
Początkująca
07-06-2014, 21:00:05

Kochani potrzebuje pomocy ! Moja cierpliwośc się kończy, mama moja miała udar 10 marca, dopiero od 3 dni mam ją w domu, przeszła 2 zapalenia płuc w tym ponad 2 tygodnie na OIOMIE w Cieszynie, jestem z Jastrzębia Zdroju, potem w zolu byla 2 tyg bo stan był poważny na tyle ze nie mogłam jej wziąć do domu, biegałam codziennie po 2,3 razy jak nie szpital potem OIOM następnie ZOL, nie daje rady w domu, mama jest złośliwa własnie przed chwilą podczas mycia wieczornego tak mnie mocno uszczypła w szyje ze mnie do teraz boli, mama moja nie mówi, uszkodzona cała lewa połowa mózgu, czyli prawa sparaliżowana, wrzeszczy po swojemu na mnie jak zła, bełkocze nieskładnie litery, a lewą połowę ciała ma tak silną ze moze zrobić krzywdę, powiedzcie mi czy miał ktos podobny przypadek ze osoba po takim uszkodzeniu lewej połowy mózgu doszła choc w jakims minimalnym stopniu do normalności ? Bo ja nie wiem ile to wytrzymam, dzis jestem wściekła na życie ze mnie tak uje...o !!!!!
Początkująca
08-06-2014, 20:16:04

Małgorzato, tylko pogratulować tak silnej wiary, szczerze "podziwiam" ludzi głęboko wierzących, niestety sama do nich nie należę, ani moja najbliższa rodzina. Tak jakoś się potoczyło nasze życie, że żyjemy obok Kościoła.
Agnieszko, mój tata ma uszkodzoną lewą półkulę, a co za tym idzie prawostronny paraliż, zwłaszcza ręki, bo jest "nieczynna" i tak już raczej pozostanie. Chodzić-jesli można tak nazwać jego poruszanie się-chodzi, sam korzysta z toalety, stara sie jakieś drobne rzeczy robić w domu, np. kurz ściera, kubek umyje. Bo tak w ogole moj tata dostał obsesji na punkcie czystości, czym doprowadza mamę do rozpaczy. ;) Zawsze był bardzo porządkowy, ale teraz to już przesada. :D
Ale niestety nie mówi... :( Zaczął ponownie pracować z logopedą-prywatnie oczywiście, ale postępy nikłe. Uczą się liter, nie pamięta po kilku chwilach czasami nic. :(
Więc czy to jest powrót do normalności? :(
Bardzo mi go brakuje, jego telefonów do mnie, rozmów, żartów. Mam nadzieję, że choć troszkę się to wszystko polepszy.
Mamie jest na pewno ciężko, wszystko spadło na nią, wszelkie obowiązki. Też brakuje jej męża takiego jakim był, ale póki co radzi sobie, ma czasem chwile zwątpienia i wkurzenia, to normalne w takiej sytuacji. Ale co możemy zrobić? Czasu nie cofniemy, możemy tylko cieszyć się, że nasi bliscy są wciąż z nami i opiekować się jak najlepiej potrafimy.
Pozdrawiam Was wszystkie, Żaneta. :)

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: