Florentynka i Andzia, macie fajne podejście do tematu. Fakt, że łatwiej o takie spojrzenie po niż przed, ale to też cenne uwagi dla tych, którzy oczekują.
Sala operacyjna, działania anestezjologii i taki zakres ingerencji neurochirurgicznej to nie jest gabinet spa Ile bólu sprawia nieraz oparzenie żelazkiem, kroplą gorącego tłuszczu czy zwykłe skaleczenie. A to tylko niewielki ułamek tego, co dzieje się z tkankami podczas operacji. Każdy organizm ma też inny metabolizm i czas rozkładania leków. Dawki dobiera się wg. wagi, czasu trwania operacji, indywidualna reakcja może być różna. I tak, jak Andzia słusznie zauważyła do bezpiecznego prowadzenia pacjenta po operacji służą sale intensywnego nadzoru, stała obecność personelu, który wychwytuje każde zburzenie i natychmiast reaguje.
W opowieściach pooperacyjnych zwróciłabym jeszcze uwagę na jeden aspekt. Każdy z nas potrzebuje troski w trudnym momencie, każdy też ma inną wrażliwość, sposób reakcji na sytuacje stresowe w każdych okolicznościach. Dosyć często się zdarza, że te opowieści podnoszą dramaturgię, która obiektywnie dramatem nie jest, jest tylko mniej lub bardziej typowym przebiegiem. To trochę takie dodanie sobie "wyjątkowości" , bo taki akurat mamy sposób przeżywania. I nie piszę tego absolutnie z ujemnym wydźwiękiem, bo to normalne, że nasza sytuacja jest dla nas w danym momencie najważniejsza, tylko żeby czytając brać poprawkę na taką okoliczność i skupić się raczej na tym, że nawet trudna sytuacja została bezpiecznie opanowana.
Halinka, Kika i kto tam jeszcze oczekuje, przejdziecie przez to jak wielu przed Wami. Skupcie się na tym, że ma być lepiej a nie gorzej i przytoczę swoje stare powiedzenie "trzeba dać czas czasowi" żeby się szyja w nowej rzeczywistości poukładała z resztą ciała.