Gość 2023-03-24 14:42:32
Może tak i lepiej 😜 noe miałaś czasu nabijać sobie głowy czy poddać soe operacji czy nie... a jak się czyta te wszystkie procenty powikłań to od razu człowiek czuje się zdrowszy i zastanawia nad sensem poddawania soe temu ryzyku 🤦🏽♀️
A jednak mimo to kąpiemy się, myjemy okna, bez obaw korzystamy z usług kosmetycznych, które przy niefortunnym splocie zdarzeń mogą doprowadzić do ciężkich zakażeń. Wchodzę ze swoimi wypowiedziami w takim stylu i treści, z nadzieją, że uda mi się trochę wyciszyć osoby, które w operacji dopatrują się tak wielkiego ryzyka, które według nich jest nieporównywalne z niczym innym. Nie chcę mnożyć sytuacji, które wydają się wręcz nieprawdopodobne w skutkach, bo to nie wątek psychologiczno obyczajowy, ale podałam te kilka przykładów, że całe nasze życie jest poniekąd ryzykiem. A na operację radziłabym spojrzeć przez pryzmat uzyskanego dzięki niej dobra. Sala operacyjna i intensywnego nadzoru wbrew obawom jest miejscem najbezpieczniejszym przez stałą obserwację, monitorowanie wszystkiego co się tylko da i możliwość najszybszej reakcji. Bywa jednak, że mimo najlepszych umiejętności i starań całego zespołu coś w perspektywie się wikła. Jesteśmy żywym organizmem, nie wszystko jest przewidywalne. Nie piszę tego gołosłownie, sama przeszłam wiele operacji i były też powikłania. Przechodziłam też różne stany emocjonalne i lęki czego nie kryję, bo moja długa historia jest na forum i mam nadzieję, że to co piszę chociaż trochę pomoże innym. Mam też taką refleksję z własnego doświadczenia, która nie każdemu się pewnie spodoba, że kiedy dolegliwości dyskopatyczne odbierają siły do w miarę normalnego funkcjonowania, zabierają sen, to najgorsze lęki są bez znaczenia, byleby tylko ulżyło, bo wydaje się, że gorzej już być nie może.
W okresie oczekiwania na termin jeżeli kondycja fizyczna pozwala, dobrze jest wypełnić sobie czas również towarzysko, żeby nie mielić w głowie jednego tematu, tak jak zrobiła Florentynka na spotkaniu przy piwku