Witam! Moja babcia 82 lata do piątku funkcjonowała dobrze, jedyną chorobą z jaką miała do czynienia była cukrzyca.. W piątek z rana wszystko się zaczęło, źle się poczuła, zasłabła, wezwaliśmy pogotowie okazało się że ma podwyższony cukier, po kilku godzinach siedzenia w szpitalu wróciła do domu. W sobotę zaś jej stan się pogorszył, znowu miała podwyższony cukier, nie potrafiła mówić i miała bezwładną prawą rękę. Niestety okazało się, że ma udar. Leży czwarty dzień w szpitalu. Bardzo mocno śpi, ma bezwładną prawą stronę, od czasu do czasu otworzy oczy, popatrzy ja nawet mam wrażenie że lewą stroną ust się do mnie uśmiecha, ale możliwe że tylko mi się tak wydaję, dlatego że bardzo bym tego chciała. Mam za złe lekarzom, że wypuścili ją w piątek do domu, może gdyby została na obserwacji na noc nie doszłoby to takiego stanu, a dzisiaj bym mogła z nią rozmawiać. Oczywiście teraz lekarze mówią, że babcia będzie żyła, ale paraliż pozostanie nic nie mogą zrobić. Zaproponowali nawet oddanie babci do domu opieki społecznej. Moja rodzina się na to nie zgodzi nigdy w życiu, chcemy mieć ją przy sobie być blisko niej. Jestem załamana, nie wyobrażam sobie, że nie będę mogła z nią porozmawiać, pójść na spacer, pośmiać się. Ciągle tylko płaczę, czy jest możliwość że babcia nie będzie funkcjonowała jak "roślinka" czy może powrócić do zdrowia...? Jeżeli ktoś cokolwiek wie na ten temat, proszę odezwijcie się powiedzcie czy mogę mieć jakąkolwiek nadzieje na poprawę zdrowia mojej babuni...