Mój tato dostał udar mózgu w wieku 56 lat. Udar był spowodowany zawałem serca, który w następstwie spowodował zakrzep krwi. Rusza wszystkimi kończynami, widzi, słyszy. Niestety stracił pamięć tymczasową, nie pamięta co jadł, kto mu to jedzenie podał, kto go odwiedza. Jego pemięć wróciła do czasów kiedy wykonywał inny zawód, miał inne auto, miał żonę. Pyta o znajomych poznanych 15 lat wcześniej (co u nich słychać), zapomniał jaki mamy rok, jak ma na imię jego syn. Nie chcę dołować rodzin, które liczą że będzie lepiej, ale mózg to jedna z części człowieka która się nie regeneruje, skutki są nieodwracalne. Powrót pamięci nie sugeruje, że jego zdrowie się polepsza, sugeruje tylko że ten obszar nie został aż tak uszkodzony.Prawda jest bolesna, ludzie po udarze przeważnie tracą pracę o ile jest odpowiedzialna (a w przypadku mojego ojca była bardzo), tracą możliwość jazdy samochodem co najczęściej też wiąże się z wykonywaniem zawodu.Nie mogą się stresować, muszą być pod stałą obserwacją, nie mogą przemęczać się fizycznie, muszą zażywać leki na rozrzedzenie krwi, do tego rehabilitacja, wizyty lekarskie, wyjazdy, worek lekarstw i wielka niewiadoma na przyszłości. Dlatego słowa otuchy też trzeba ważyć i czasami lepiej powiedzieć prawdę, że udar to choroba ciężka, długotrwała, często nieuleczalna i kosztowna.Od tygodnia po udarze ojca nie mam życia, wciąż załatwiam lekarzy, muszę uregulować jego zaległe spłaty, przejąć auto itd. dochodzi masa obowiązków, a przecież jeszcze trzeba się zająć swoją rodziną, domem i pracę.Makabra jednym słowem...