Reklama:

Udar mózgu (674)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
21-09-2014, 09:41:14

Moja babcia jest już 5 dobę po udarze przez pierwsze poltora dnia po udarze nie spala patrzyla na nas itd teraz spi rusza lewa strona i prawa noga niestety prawa reka sparaliżowana , lekarze przewiezli ja juz na sale ogólna ponieważ stan jest niby stabilny i nie mogą jej trzymać cały czas pod monitorami (pewnie trzeba zwolnic miejsce innym ) Jestem złamana nie wiem co o tym wszystkimi myslec
gość
03-11-2014, 20:53:30

Witam
moja mama miala dwa tygodnie temu udar niedokrwienny
poznaje ludzi ale ma sparalizowana prawa strone nie mowi ....dni ma raz lepsze raz gorsze czy jest to normalne?raz przesypia pol dnia nast dzien jest ok je sama lewa reka usmiecha sie....
Forumowiczka
03-11-2014, 22:27:01

witam ,tak jest to normalne ,jeden dzien lepszy ,jeden gorszy, Jezeli poznaje bliskich to jest to bardzo dobra oznaka,Powinna byc juz rehabilitowana ., pierwsze dni sa najwazniejsze. Niestety ,nasza słuzba zdrowia jest jaka jest i samemu trzeba o wszystko walczyc. Już teraz starajcie się o oddział rehabiliacyjny w szpitalu ,bo lada dzień wypiszą ja z neurologi i najlepiej aby trafiła od razu na taki oddział.Kieruje tam ordynator neurologi.Ale niestety termin to juz samemu trzeba "wydeptać".A nastepnie osrodek rehabilitacyjny ,skierowanie tez z oddziału neurologi ,wtedy jest szansa ,ze termin pokryje się z końcem na oddziale rehabilitacyjnym. Wiem ,wiem jest to bardzo trudne do zrealizowania ,ale mozliwe......A teraz dużo do niej mówcie ,opowiadajcie bierzace ploteczki /tylko te dobre/ wydarzenia dnia codziennego .,głaskajcie po twarzy ,rekach itp ,czyli Ona musi czuc ,że ją kochacie i zrobicie wszystko aby wyzdrowiała i czekacie na jej powrót do domu w miare dobrym stanie. Nie rozmawiajcie przy niej o jej chorobie ,ani z lekarzami ,pielegniarkami ,ani z nikim innym,nawet jezeli wydaje się ,że Ona spi i nic nie słyszy. Moje wiadomości na ten temat ,nie pochodza z ksiazek ,lecz z doswiadczenia. Walczę z tą choroba męza juz szósty rok i doskonale wiem ,jak to jest ,gdy w sekundzie świat zawali się na głowe......Musicie sami wierzyc ,ze bedzie lepiej i jej tą wiare przekazywac. Jeżeli jeszcze będę mogła w czymś pomóc to śmiało pytaj ,chetnie odpowiem ,na kazde pytanie , bo jeszcze czeka Was mnóstwo papierków do załatwienia ,a nikt ze słuzby zdrowia nie podpowie ,nie doradzi, zostawiaja człowieka samemu sobie. Bądz dobrej myśli i nie załamuj sie , bo ktos musi w tym wszystkim być dzielny. Pozdrawiam cieplutko
gość
04-11-2014, 11:56:44

DO Gosia1954 - witaj. Z tego co przeczytałam widzę, że 6 lat "walczysz" o zdrowie męża. Napisz mi proszę czy Twój mąż też walczy, tzn.sam ćwiczy, stara się cokolwiek sam zrobić itp. Pytam, ponieważ moja mama (66 lat) udar miała 12.02.2013r. nie wykazuje żadnej inicjatywy i chęci do ćwiczeń, pomimo tego że przez rok zapewniłam jej prywatną rehabilitację plus opiekunka. Oprócz tego była 2 m-ce na rehabilitacji zaraz po udarze. Niestety moje finanse i cierpliwość się skończyły, już nie wiem co mam robić!!!
Forumowiczka
05-11-2014, 00:00:24

witam , czy mój mąz walczy ?????hyyyymm.walczył ,walczył od początku ,bardzo chetnie ćwiczył ,starał sie bardzo mimo ,ze dla niego była to bardzo ciężka praca ,efekty były ogromne,,mimo ,ze lekarze mówili ,ze do końca bedzie leżał jak roslina ,ale sie nie poddawałam. Do domu przywiozłam go dopiero po 10 miesiacach, cały czas przebywał n w osrodku rehabilitacyjnym ,w domu woziłam go na rehabilitacje z przerwami na nastepny ośrodek rehabilitacyjny, Efekt był taki ,ze On "urodził sie" w tym pierwszym osrodku ,przystosowanie do domu było bardzo trudne ,ale tez sie udało. Nastepne rehabilitacje juz nie dawały tak widocznych efektów ,ale nadal ćwiczylismy /tzn.On i rehabilitant , bo ze mna niestety nie chciał/ . z biegiem czasu poprostu przyzwyczaił się ,ze tak trzeba i ćwiczył ,ale do osrodka ,juz niestety nie chciał jechac. Ja nadal sie nie poddawała i walczyłam z nim , ze słuzba zdrowia i z kim sie tylko dało. i walczę nadal ,ale w tej chwili jest to walka tylko o to ,aby nie stracic tego co przez wszystkie te lata zostało wypracowane, gdyz stan jego bardzo sie pogorszył ,gdyz doszła bardzo poważna choroba serca,która powoduje ,ze uszkodzenia mózgu ,które były olbrzymie po pierwszym udarze ,jeszcze sie pogłębiaja. W chwili obecnej ćwiczy tylko gdy rehabilitacja jest w domu,ale widze ,ze robi to bardzo niechetnie, a poniewaz mówi tylko "no,no ***" /nigdy nie przeklinał ,ale jest to słowo zastepcze/ ,więc pokazuje ręka ,ze juz tyle lat cwiczy , bierze leki i nadal jest niesprawny......,ja jednak nadal sie nie poddaje ,juz nawet nie z powodu powrotu jego do zdrowia ,tylko walcze o to ,aby sie nie połozył, Wiem ,ze lepiej juz nie bedzie i pogodziłam sie z tym ,chociaz jest to bardzo trudne,ale jest ze mną . Mimo ,ze wymaga opieki 24 godz na dobe i umysł ma piecioletniego dziecka ,to nie poddam sie. Proponuję zabrać mame do neuropsychiatry , On powinien cos doradzic ,ewentualnie stwierdzi przyczyne mamy niecheci do dalszych ćwiczeń i leczenia . Wiem ,ze trzeba bardzo duzo cierpliwosci ,o kasie nie wspomne, ale musicie próbowac , bo jest to osoba najbliższa i któz ma o nia walczyć jak nie TY? Próbuj wiec jeszcze ,cuda się ponoc zdarzaja, a moze cos drgnie. Przy ostatnim pobycie w szpitalu meza / na serce/ ,wezwałam psychiatre ,który stwierdził ,ze ......"jest to człowiek ,który nie chce życ" i co????? mam go zostawic ,lub oddac do jakiegos osrodka ???? NIE , mimo ,ze jest mi bardzo ciezko ,momentami juz nie daję rady ,opiekuje sie mężem sama ,bez zadnej pomocy ,to póki mi sił starczy nadal bedę walczyc i rehabilitować . Ale sie rozpaplałam A mamie załatwiaj na fundusz ,bardzo duzo Oni mogą tylko trzeba sie dobrze nadeptac, ,bo bez rehabilitacji wszystko klapnie i bedzie jak roslina ,a to juz jest najgorsze. Jezelii chociaz troszke pomogłam to sie ciesze ,pytaj o wszystko chetnie odpowiem ,bo napatrzałam sie ,oj napatrzałam na tych biednych udarowców ,a że jestem osoba ciekawska ,to i duzą wiedze zdobyłam z róznych zródel .Zaznaczam jednak ,ze nie jestem ani leakarzem ,ani pielegniarka ,wszystko co wiem to z zycia wziete. Przepraszam ,za tak długi elaborat ,ale moze cos pomoze . Głowa do góry i do dzieła.Powodzenia. pozdrawiam cieplutko
gość
05-11-2014, 09:48:26

Gosiu dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Z tego co piszesz Twój mąż miał bardzo ciężki udar, do tego doszła choroba serca.
Moja mama po udarze miała stwierdzone migotanie przedsionków, ale nie wiem czy było to następstwem udaru czy otyłości. Wiesz ja się wypaliłam, mnóstwo czasu spędziłam przy niej i podobnie jak u Twojego męża widzę niechęć do jakichkolwiek ćwiczeń, ona kompletnie nic nie daje od siebie. Po jakimś czasie dopiero doszło do mnie, że dostała wszystko na tacy, więc nie widzi powodu do tego aby się starać. Ogólnie jej stan jest dobry, mówi normalnie, wszystko pamięta..Mieszkanie jest przystosowane dla osoby niepełnosprawnej są barierki, więc sobie drepcze z pokoju, do korytarza i do kuchni, ale wtedy kiedy widzi taką potrzebę. Jeżeli w domu jest ktoś z domowników, wykorzystuje, wiem że to dziwnie zabrzmiało ale ja to tak odczuwam...Załatwiam jej rehabilitacje, ale z miejscami jest bardzo krucho, więc przeważnie przebywa tylko 3 tygodnie w roku. Psychiatrę, który do niej przyszedł na neurologii, wygoniła. Moja mama jest osobą bardzo upartą, wychodzącą z założenia, tylko ona ma rację.
Wiem, że nieładnie tak pisać, ale naprawdę nie mam siły dłużej tak funkcjonować. Nie mogę do niej dotrzeć, dojść do porozumienia.
Tak pięknie piszesz o Swoim mężu, nawet nie wiesz ile bym dała aby mój żył. Umierał w domu 10 miesięcy a ja razem z nim. Teraz w zasadzie żyję dla syna, który ma 12 lat i potrzebuje matki bo ojca niestety już nie ma. 3 lata nie było mnie przy moim dziecku, teraz przejrzałam dopiero na oczy i zaczęłam się zastanawiać czy warto ???? Czy są osoby ważne i ważniejsze, jakimi kategoriami to oceniać?? I czy mam prawo wyboru w takim przypadku??
Mój post nadaje się raczej do działu psychiatria, niemniej jednak dziękuję Ci Gosiu za wyczerpujący opis i życzę dużo, dużo siły i wytrwałości w dalszej rehabilitacji męża oraz życiu.
Czy też odnosisz wrażenie, że wszyscy znajomi i rodzina omijają Wasz dom, jakby panowała tam dżuma???
Forumowiczka
05-11-2014, 23:41:48

no i masz ...........cała moja paplanine szlak trafił ,pewnie cos kliknęłam .... moze sie wysłało ,a jak nie to jutro powtórze , bo dzis juz jestem padnieta ,bardzo duzo spraw miałam do załatwienia . A Ty głowa do góry i nie pozwól wejść sobie na głowe ,mamy stan jest bardzo dobry w porównaniu z inymi ,a Ty masz syna ,który Cie potrzebuje .Wiem ,ze pogodzenie tych dwu rzeczy jest bardzo trudne ,ale mozliwe.
jezeli bedziesz miała troche czasu to poczytaj wpisy z przed 2 ,3 lat ,była tu wtedy ekipa ,która bardzo sobie pomagała . Zżylismy sie przez te nasze troski ,dowiesz się tam wielu ciekawych rzeczy o naszych chorych , chociaz kazdy przypadek jest inny ,ale kazda rada z zycia wzięta sie przydaje.
Pytaj o kazdy najmniejszy drobiazg ,a chetnie odpowiem. A mamie nalezy się jeszcze 80 godz rocznie rehabilitacji domowej ,osrodki rehabilitacyjne itp. trzeba tylko wiedziec gdzie "uderzyc". I deptać ,wyrzuca drzwiami to pchac sie oknem i jezeli się tylko bardzo chce to wszystko jest mozliwe. Nie poddawaj sie tylko i nie załamuj , bo to mamie nie pomoze a zaszkodzi ukochanemu synowi. Wiem co mówie ,troche lat juz przezyłam na tym swiecie.
Zagladam tu codziennie ,więc pytaj ,płacz ,smiej sie i co tylko chcesz ,a ja postaram sie Ciebie pocieszyc. Własnie w tamtych wpisach nazwano mnie "balsamikiem" ,a wierz mi takie rozmowy bardzo pomagaja. we wspólnej niedoli.
No na dzis dosc Pozdrawiam serdcznie
gość
06-11-2014, 09:01:28

Pozwólcie że się podłączę jako "poudarowiec"
Gość 2014-11-05 10:48:26
Po jakimś czasie dopiero doszło do mnie, że dostała wszystko na tacy, więc nie widzi powodu do tego aby się starać. Ogólnie jej stan jest dobry, mówi normalnie, wszystko pamięta..Mieszkanie jest przystosowane dla osoby niepełnosprawnej są barierki, więc sobie drepcze z pokoju, do korytarza i do kuchni, ale wtedy kiedy widzi taką potrzebę. Jeżeli w domu jest ktoś z domowników, wykorzystuje, wiem że to dziwnie zabrzmiało ale ja to tak odczuwam...
I dobrze odczuwasz. Skoro ktoś może coś za mnie zrobić, to dlaczego się wysilać? Ale nie daj się wkręcać bo to zaszkodzi mamie. Ma sobie dać radę i koniec. Nie da rady to nie będzie miała. I żadnej litości. Chyba że faktycznie sobie z czymś, na razie, nie radzi. Piszę to na własnym przykładzie. Też zacząłem "żerować" na rodzinie. Na szczęście zorientowałem się że to uderza w moją sprawność i "samodzielność", którą odzyskałem z takim trudem. Powiedz mamie że życie jest brutalne i musi się z tym pogodzić .
Czy też odnosisz wrażenie, że wszyscy znajomi i rodzina omijają Wasz dom, jakby panowała tam dżuma???
U mnie trochę odwrotnie. Gdy pracowałem nie było czasu.
Pozdrawiam.
zdrowy już byłem..., i co dalej?. :-)
Komentatorka
06-11-2014, 18:30:21

Też mam wrażenie że mnie omijają jakbym była zadżumiona.
Roman czy Ty też po udarze stałeś się "innym człowiekiem" ?
Ja nie miałam udaru za to miałam bardzo poważny uraz głowy.
gość
07-11-2014, 08:38:20

Witajcie !
Gosiu, Romanku i Ewo dziękuję za wasze odpowiedzi. Więcej napiszę wieczorkiem. Dziś idę załatwić wizytę prywatną psychiatry dla mamy. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam - moja wizyta u psychiatry dopiero 26 listopada-czekam od lipca.Horror!!!
Pozdrowienia
Ela -od mamy po udarze

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: