Witam wszystkich
Mam na imię Beata i bardzo Was proszę o pomoc,o radę,nie wiem nawet o co..Przeczytałam prawie całe forum by znaleźć jakąś podpowiedz,otuchę.Mój najukochańszy Tata ma 65 lat,w sobotę,trzy dni temu,będąc w pracy dostał udaru mózgu.Chodzi o krwotok śródmózgowy czyli popularnie zwany
wylew.Na szczęście Tata nie był sam i karetka przyjechała bardzo szybko,w ciągu kilkudziesięciu minut Tata był już na oddziale neurologicznym i miał zrobione potrzebne badania włącznie z TK.Tata doznał udaru prawostronnego(podobno to lepiej)i ma sparaliżowaną lewą połowę ciała(minus jest tylko taki,że Tata jest leworęczny),nie stracił przytomności,nie zapadł w śpiączkę,nie odczuwa wcale bólu,wszystko rozumie,rozmawia z nami ,choć mowę ma troszkę zniekształconą,zmieniony głos i skarży się,że czasem jakby" brakuje mu słowa".Jeden dzień po udarze-w niedzielę cieszył się,że jakby lewa ręka jest bardziej sprawna i że czuje w niej "mrowienie" ale lekarz powiedział,że to może oznaczać,że jest lepiej ,może też oznaczać,że jest gorzej.Dziś,na trzeci dzień Tata twierdzi,że ogólnie lepiej się czuje,ja jednak bardzo się boję.Wiem,że kaźdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie,że to mózg,że jest nieodgadniony ale Wasi najbliżsi wychodzili z cięższych udarów, taką mam nadzieję,że mój Tatuś też sobie poradzi,jest bardzo inteligentny,nie pali,jest aktywny,myślę,że to też ma znaczenie.Martwię się tym,że szpital w którym leży Tata,niby ma oddział neurologiczny ale to jednak tylko szpital powiatowy w małym mieście.Nie wiem kiedy można zaczynać ćwiczyć tę rękę i nogę.Lekarze nie bardzo chcą rozmawiać,udzielają tylko jakichś zdawkowych informacji i mówią,że trzeba czekać.Tata ma duże ciśnienie,nie wiem czy nie da się go zbić czy nie mogą..
Bardzo proszę o pomoc tych co przeszli taki udar,a może Wasi najbliżsi mają to za sobą ,napiszcie .