A teraz kilka słów o opiece szpitalnej:
na oddziale udarowym funkcjonującym jak OIOM było naprawdę nieźle. sala duża przestronna w niej 6 łózek ale w razie potrzeby spokojnie 10. większość pacjentów w śpiączce. niestety większość personelu wykonywała tylko to co musiała. chociaż oczywiście zdarzały się wyjątki! Mama była przytomna ale "usidlona na łóżku", to powodowało jej ogromny dyskomfort. ale byłam z nia cały czas (prawie

) i pomagałam w tym zakresie.
najmniej podobał mi sie czas, jako biernemu obserwatorowi, na zwykłym oddziale. sala mała, ciasna, łóżek 4. 3 pacjentki leżące. Rzadko zagladała salowa/wy , ja jako odwiedzajaca karmiłam pacjentkę, bo inaczej jak któraś z personelu by sobie przypomniała to kobieta jadła by zimne. to ja dbałam ,że by pacjentka piła, bo nikt nie zwrócił uwagi że nogi jej puchna niczym balony. a starownika , lezała w pampersie . piła malutko, bo nie chciała robic nikomu kłopotu.
ja wiem ,że wiele osób z personelu moze sie oburzyć, bo
neurologia to b. ciężki odział,ale wszysko zalezy od podejścia.
opowiem jedno zdarzenie:
sobota, moja Mama ma kłopoty z cisnieniem jest bardzo wysokie od 4 dni. pielegniarka mierzy ciśnienie i wynik ... 120/80 szok!!! radość, ale duża doza niedowierzania, proszę o ponowne zmierzenie - odmowa.
ja wiem, że dla mnie to jest moja Mama, ale czy spoglądając w karte pacjenta , sama dla siebie pielegniarka nie powinna tego wyniku skontrolować???? JA BYM TAK ZROBIŁA SKORO INNE POMIARY OSCYLOWAŁY WOKÓŁ 200/110
ten sam dzien , wieczór : pielegniarka rozdaje leki, wszystkie panie z sali dostaja , moja Mama NIE! jestem zdziwiona, ale Mama mnie uspokaja, ze to tak może jest, że jakaś zmiana, czy coś. jestem zaniepokojona, pod pretekstem wyjScia do łazienki, udałam sie do pokoju pielegniarek i zgłosiłam. na początku oburzone , a nastepnie pokorne w ciągu 5 min przyniosły lekarstwo.
do licha !!!!