Witam
Jestem studentką 3 roku fizjoterapii i od pewnego czasu a dokładnie od 19.06.2008 roku zaglądam na to forum , czytam posty i wszystkich Was rozumiem. Nigdy nie miałam odwagi coś napisać, pocieszyć. Może gdy czytacie tego posta myślicie, że jakaś dziewczyna pisze że rozumie co czuliście albo czujecie gdy ktoś z rodziny jest chory- doznał
udaru mózgu, bo studiuje fizjoterapie i widziała w szpitalu ludzi po udarze i wydaje się jej że wszystko wie. Ale tak nie jest!!! Gdy miałam 12 lat moja Mama miała udar mózgu (była w wieku 34 lat). Najgorsze było to że doznała udaru (17.12.1997 roku) gdy obie wracałyśmy z odwiedzin od babci. A że to była zima i pochodzę z małej miejscowości to drogi były nie odśnieżone a moja Mama przewróciła się na środku drogi i…….. już nie wstała. Ja nie wiedziałam co się dzieje w końcu byłam mała, bo co dziecko w moim wieku może wiedzieć o tak poważnej chorobie. Byłam sama z nią, próbowałam jej pomóc ale na nic to. Przyszli sąsiedzi mój tato i zadzwonili na pogotowie-została zawieziona do szpitala. W sumie była tam 4 tygodnie, ale były to najgorsze 4 tygodnie w moim życiu. Gdy tato wrócił ze szpitala usłyszałam tylko tyle (tyle bo nikt nie chciał żebym cokolwiek słyszała albo wiedziała) że nie wiadomo co się stało dokładnie, że jest sparaliżowana prawostronnie (choć to sama widziałam-jej twarz skrzywioną, gałki ustawione w jednym kierunku i to że nic nie mówiła, ręka i noga niewładne) i może nie przeżyć tej nocy bo jest w stanie krytycznym. Jak to usłyszałam to wiedziałam że już mogę nie mieć mojej kochanej Mamusi. Na drugi dzień tato mi powiedział że jakby cokolwiek się stało z Mamą to żebym pamiętała że trzeba żyć dalej. Ale na szczęście przeżyła. Dokładnie już nie pamiętam jak wyglądało leczenie i trudno się dziwić ja wiedziałam tylko tyle że to poważna choroba – zresztą nigdy nie widziałam nikogo takim stanie. Jedyne co pamiętam to po 2 tygodniach gdy moja Mama dochodziła do siebie i zaczynała cokolwiek mówić (zyli :tak albo nie) to jej dziwne zachowanie. Dziwne bo nigdy tak się nie zachowywała, miała napady płaczu, nie chciała rehabilitacji, nie chciała z nami porozumiewać się choćby wzrokowo, tylko odwracała głowę w stronę okna i patrzyła przez nie. Gdy przychodziła rehabilitantka rehabilitanta próbowała z nią ćwiczyć, ona nie chciała, przeklinała 9i to było zaskakujące , bo z nami nie rozmawiała a tu nagle takie słowa). W każdym razie do domu wróciła 11.01.1999roku i już z nami jest do tej pory. Jest sprawna ale troszkę utyka i prawą ręką już tak ładnie nie pisze jak przed chorobą, ale to wina szpitala że nie zostaliśmy poinformowani o możliwości rehabilitacji.
Teraz ja ją rehabilituję
Chciałam to opisać, żebyście nie myśleli że nie wiem co czujecie. Napisałam Wam po to żebyście zrozumieli po co to pisze. Piszę teraz pracę licencjacką pt. Stan emocjonalny i duchowy wpływający na ocenę percepcji stanu położenia życiowego osób po udarze mózgu. Wybrałam ten temat ponieważ zawsze mnie interesowało co czują ludzie chorzy. Teraz wiem że moja Mama gdy dziwnie się zachowywała miała depresję poudarową-ale wtedy nikt mi o tym nie powiedział że w ogóle coś takiego jest. Musiałam dopiero pójść na studia i się dowiedzieć-może i nawet dlatego wybrałam taki kierunek. Teraz wiem że to przez depresję moja Mama nie chciała rehabilitacji i dlatego teraz nie jest zupełnie taka sama fizycznie jak przed chorobą.
Dlatego mam do Was ogromną prośbę, jeśli ktoś chciałby mi pomóc to prosiłabym o wypełnienie ankiety osób po udarze lub ich rodzin. Ankieta jest anonimowa. Posłuży mi ona do analizowania czestości wystepowania depresji i do poznania co czują inni ludzi. Mój mail:
betty118@buziaczek.pl
Z góry dziękuje
