Gosiu bardzo mi przykro, ja też Gosia i też mój tata niedawno zasnął na dobre,po prostu ja tak sobie tłumaczę, że mamie sie już za nim tęskniło-bo tak mi lepiej! ale muszę sie przyznać co sie tu chyba rzadko zdarza, że ja na opieke lekarską na ojomie złego słowa powiedzieć nie moge, co prawda był to szpital nie w moim rodzinnym mieście i nie otrzymali ode mnie żadnej łapówki, tylko kwiaty na podziękowanie. Ponad 3 miesiące tata był w szpitalu, a ordynator cierpliwie czekał aż załatwię ośrodek. Wspaniały człowiek naprawde. Niestety to co udało się i lekarzom i cudownemu rehabilitantowi uzyskać u taty przez ten czas, inni zmarnowali przez tydzień-bo tyle tata jeszcze żył po przewiezieniu do specjalistycznego ośrodka. W którym to nic innego nam nie mówiono, jak : stan ciężki, przygotowac się na najgorsze..... Ze szitala tata wyjeżdzał -stan był bardzo stabilny, sam oddychał, bez dużych przykurczy, bez odleżyn!!!! tam nagle stan krytyczny - ale rzecz jasna ośrodek pielegnacyno-opiekuńczy, więc o żadnym najmniejszym monitorowaniu mowy nie było, tylko co jakiś czas pielęgniarka zaglądała.... Miałam plany wziąść tatę do domu, ale zaraz po ojomie mi lekarze odradzali, później... Żałuję ogromnie!
gogosia