Hej, mnie rwa złapała pierwszy raz 4lata temu, najpierw niewinnie, lekki ból w pośladku, człowiek myślał, że to mięsień się naciągnął... później było ciekawiej, dźwigając sobie zgrzewki z wodą (bo facetowi byłoby za ciężko) tak nadwyrężyłam kręgosłup, że na drugi dzień ciągnęła mnie noga, no ale dalej myślałam że naciągnęłam coś sobie i mam zakwasy, po kilku dniach ból minął, było to uciążliwe bo po schodach nie wchodziłam, wtedy wybierałam windę.. po jakimś czasie znów zgrzewki i znów ból ale jaki!? ni stać, ni leżeć, siedzieć też nie, i tak minęła noc, tabletki przeciwbólowe i do pracy, od tamtej pory miałam takie napady co jakiś czas. Przez ostatnie półtorej roku jest coraz gorzej, od połowy tamtego roku biorę CODZIENNIE leki przeciwbólowe, które dają mi namiastkę normalnego życia, miesiąc w pracy, pół miesiąca zwolnienie, następna praca, miesiąc pracy, pół miesiąca zwolnienie, i tak w koło, oszaleć idzie. Nikt nie rozumie dlaczego chodzę na zwolnienia, przecież żyję normalnie, normalnie chodzę (po 1200ibuprofenu) normalnie funkcjonuję, tylko dlaczego czasem tak dziwnie? noga się blokuje i mam taniec robota... Mój partner przekonał się pewnego wieczoru że te bóle to nie takie pitu pitu, mówiąc kolokwialnie, otóż złapał mnie ból pośladka, uda z tyłu i miednicy, nie mogłam wstać, nie mogłam się położyć, bo ból był tak silny, że wyłam, czułam jakby mi się mięśnie kręciły, jednocześnie jakby mi ktoś śrubokrętem tam grzebał, płakałam, wyłam on razem ze mną, nie wiedział już co ma robić, chciał wezwać karetkę ale nie chciałam, bałam się szpitala. Przewrócił mnie na łóżko, i tak już zostałam, następnego dnia kupił mi leki przeciwbólowe, całą paczkę, 1200 ibuprofenu sprawiło, że mogłam wstać do łazienki, leżałam tak 2 dni, na 3ci wstałam, nie wiem co to było, ale nie życzę nikomu, bo to ból potworny.
Myślałam nawet żeby się tych leków wszystkich nażreć, i mieć święty spokuj, i chyba tak zrobię, bo nie ma co, lekarz mi nie chce dać blokad, podobno pomagają, nie mam pomocy od niego, leki rozkurczowe i przeciwbólowe nie pomogą mi z tym wygrać. Przestaje widzieć sens w życiu