Witam. Zdecydowałam się poszukać pomocy i porad na forach, ponieważ od listopada mam ciągłe nawroty rwy kulszowej. Postaram się pokrótce opowiedzieć.
Mam 27lat, pierwsze bóle pojawiły się ok 3 lata temu, jednak do listopada były one znośne, pozwalające na w miarę normalne funkcjonowanie. W listopadzie dostałam pierwszego potwornego ataku, który dodatkowo skumulował się z atakiem zespołu jelita nadwrażliwego (wyobraźcie sobie, nie dość, że człowiek chodzić nie mógł, to mimo wszystko co chwila musiał jakoś doczołgać się do toalety). Niestety żadne, ale to żadne leki w postaci tabletek na mnie nie działają, żadne ketonale NIC dodatkowo wszystkie, które mają w swoim składzie tramapar, powodują, że mam ,,helikopter" w głowie. Przyjmuje zastrzyki, olfen przeciwbólowy i milgamme witaminę. Olfen pomaga, robie go codziennie od 2 tygodni rano (od listopada jest to już trzeci atak), jednak wieczorem bardzo często znów puszcza i się zaczyna...
Jak już wspomniałam pierwszy silny atak miałam w litopadzie, przez ponad miesiąc mnie trzymało (ogólnie wybrałam 39 zastrzyków). Tydzień przed Świetami Bożego Narodzenia odpuściło. Niestety 2 miesiące i znów powtórka, trzymało mnie 3 tygodnie, po raz kolejny ucichło i wyobraźcie sobie, że normalnie miałam 2 miesiące spokoju (praktycznie co do dnia) i do chwili obecnej, j7uż przez dwa tygodnie mnie przyma to cholerstwo. Biore zastrzyki, bo tabletki nie pomagają. Zrobiłam sobie rezonans wyszły wypukliny w odcinku lędźwiowym i piersiowym. Wypuklina jest łagodniejszą formą przepukliny (z którą też ludzie żyją), a moje bóle, a przede wszystkim częstość i długość nawrotów jest nieadekwatna do wyników badań.
Nie da się tak żyć, gdy po dwóch miesiącach masz kolejne ataki, które trwają prawie miesiąc.
Dodatkowo jeżdze na rehabilitacje, która w pewnym sensie pomaga, nigdy nie byłam tak wyprostowana, tylko do jakiego stopnia nie jestem w stanie ocenić, ponieważ zawsze jestem na środkach przeciwbólowych i nie wiemczy to efekt rehabilitacji, czy tych zastrzyków.
Wszystko robie prywatnie (wizyty u lekarzy, rehabilitacja, badania), wkrótce zbankrutuję :P, ale już chwytam się każdego sposobu. Czuje bezsilność, powoli kończą mi się pomysły. Zdaję sobie sprawę, że to piekielstwo, gdy już się pojawiło może nawracać, już to zaakceptowałam, ale nie zaakceptuje gdy pojawia się co dwa miesiące i trwa prawie miesiąć!!!!. Jeszcze w lipcu będę miała robioną akupunkturę, z którą pokładam duże nadzieje. Poza tym jak długo można brać te zastrzyki, faszerować organizm tym dziadostwem!!!. Najborsza jest ta bezsilność, czuje się bezużyteczn, bo cały czas muszę uważać. Staram się różne czynności robić prawidłowo, aby nie obciążać kręgosłupa, a i tak efekt jest taki, że ***
Pytanie teraz to Was. Co mi radzicie?. Co mogę jeszcze zrobić? Znacie jakiegoś, ale naprawdę godnego polecenia fizjoterapeute, lekarza, jakiegokolwiek człowieka, który mi pomoże?. Jestem już tak zdesperowana, że dojeżdżam wszędzie, nawet do rehablitanta 130 km od mojego miejsca zamieszkania. Dlatego też, gdy będę miała pewność, że człowiek pomoże, jestem w stanie dojechac w każdy zakątek Polski.