Witam! Ja mam bardzo podobne objawy do Ciebie: kołatanie serca, ścisk w klatce piersiowej, mrowienie i drętwienie kończyn...objawy te mogą utrzymywac się cały czas, tzn.- potrafię z nimi zasypiac i rano się z nimi budzić. Przy czym wyniki morfologii podobno mam wzorowe, ekg w normie, ciśnienie niskie ok.100/60 i puls o dziwo (nawet podczas wystąpywania tych dolegliwości) wzorowy- ok.60-70. Zdiagnozowana nerwica wegetatywna- typowa neurostenia. A wszystko zaczęło sie od...amfetaminy I w moim przypadku- wierz mi- nie była to pojedyńcza przygoda... Muszę przyznać, że na fecie jechałam dosyc długo- praktycznie całe moje imprezowe liceum...a na roku maturalnym był to juz standart i dla mnie i dla połowy mojej klasy. Początkowo na imprezkach wszystko było w porządku, ale właśnie przed maturą...kiedy do tego wszystkiego dołączył jeszcze stres i ostre zakuwanie...pojawił się mój pierwszy atak: scisk w klatce piersiowej, skostniałe z zimna ręce...oczywiscie byłam wtedy na speedzie i wpadłam w panikę: "zawał? No to ładnie się załatwiłam!!"- mniej więcej takie myśli miałam w głowie kiedy to się stało- ale po karetkę nie zadzwoniłam- byłam w stanie ustać na nogach, zaparzyć kilka szklanek melissy i pomału się uspokoić...
To zdarzenie zmusiło mnie- wiadoma sprawa

- do poważnej refleksji nad tym co robię. Myślałam- początkowo- że takim stylem życia zniszczyłam sobie serce. (bo też w wielu opisach amfetaminy można sobie poczytać o szkodliwości, skutkach, zgonach...- to naprawdę straszy i jest wyjatkowo frustrujace...). Tak więc doszłam do wniosku, że jak rzucę to ścierwo wszystko wróci do normy, a te dolegliwości już nigdy- przenigdy się nie powtórzą. Heh. rzuciłam nawet papierosy, których blisko 2 lata nie palę...a alkoholu nie lubiłam nigdy, więc w tej chwili praktycznie nie palę, nie biorę i nie piję

))) Jestem całkowicie beznałogowa i żyję sobie jak ascetka

))...ale co chciałam Ci przede wszystkim powiedzieć: moje dolegliwości sercowe nie skończyły się! Na robionych badaniach lekarz zdiagnozował nerwicę, a moje "ściski w klacie" są ze mną do dziś. Czasami bierze mnie strach, że przez ten niezdrowy, licealny tryb życia naprawdę uszkodziłam sobie serce, że coś tam jednak może jest nie tak...teraz mam zamiar jeszcze raz wybrac sie do kardiologa, zrobić holtera i usg. Może przejdę sie też do neurologa, ale...mam wrażenie, że to tylko czysta formalność i i tak usłyszę: "ma pani nerwicę". W sumie na tym właśnie polega ta choroba: chociaż wiesz co ci dolega to i tak doszukujesz się w tym poważnych schorzeń. Tak więc mi cały czas wydaje się, że amfa zniszczyła mi serce i układ krążenia, chociaż badania wskazuja, że wszysko pracuje wzorowo... I tak naprawde logika podpowiada mi, że zamiast wtykać nos w badania lekarske powinnam wybrac się do psychologa.
Popieram wypowiedź jednej osoby : pomocny w twoim przypadku byłby dobry psychiatra - a moze nawet nie tyle psychiatra (bo oni najczęściej tylko faszeryją lekami)- co dobry PSYCHOTRAPEUTA. Powiem Ci w ten sposób: to NIEMOŻLIWE aby po jednorazowym wypaleniu skręta doszło do jakiejś "poważnej choroby", której objawy tu opisujesz....

))))))))) To niemożliwe. Ja uważam, że stan w którym znalazłeś się po wypaleniu tego jointa spowodował u Ciebie olbrzymi lęk wywołujac byc może uśpioną nerwicę. Tak u mnie było z amfetaminą... Uważam- jak juz ktos tu zauważył- że narkotyki sa w stanie wyciągnąc z nas głeboko uśpione choroby psychiki. I najlepszą metodą na takie nerwicowe bóle jest- jak juz ktoś napisał- olewanie ich, albo...dobry terapeuta. Sporo się rozpisałam, ale mam nadzieje, że chociaż troche Ci to pomoże....