Dobry wieczór, weszłam na to forum i pomyślałam sobie, że napiszę. Dokładnie rok temu dowiedziałam się, że bolące lewe ucho, skacząca, niedomykająca się powieka i problemy z jedzeniem i mówieniem jest spowodowane porażeniem nerwu twarzowego. Lekarz ogólny po spojrzeniu się na mnie od razu stwierdził, że to porażenie i dostałam pilne skierowanie na SOR. I do tej pory dziękuję Bogu za to, że nade mną czuwał, bo na moje szczęście dyżur miał neurolog (u mnie w szpitalu jest tylko dla dzieci) i potwierdził diagnozę. Aby ustalić co było przyczyną porażenia dostałam skierowanie do laryngologa (SOR) i wykluczył jakielkowiek problemy, więc do tej pory nie wiem co było powodem. Po prostu
porażenie bella. Po 2 tygodniach od stwierdzenia porażenia poszłam na rehabilitację. Miałam elektrostymualcję, lampę solux, ćwiczenia mimiczne i masaż (ale później ze względu na to,że z niewadomego powodu miałam powiększoną porażoną część twarzy masaż mi Pani wykreśliła i tylko sama w domu masowałam). Z lekarstw to miałam ecorton, nivalin, sól fizjologiczną i jeszcze jeden lek ale nie pamiętam nazwy .Ciągle odczuwałam ból ucha, zaniepokojona tym poprosiłam skierowanie do neurologa. Oczywiście jak to na NFZ trzeba było czekać, a gdy się już doczekałam, to byłam tylko wyśmiana przez lekarza, że po co ja tu jestem, skoro to nie jest od nerwów, ja mam tylko to ćwiczyć. Dla wypełnienia formalności skierował mnie na
rezonans magnetyczny, aby wykluczyć inne możliwości. Na szczęście nic nie było. Leczenie trwało pół roku i niestety nie powróciłam do stanu poprzedniego. Usta nie są symetryczne i jak mówię np. p,b,m czy się uśmiecham to się "przesuwają" i oko (najprawopodobniej od tego, że w tym miejscu miałam za dużo elektrostyczmulacji), jak jem, robię "dziubek" samo mi się zmniejsza i czuję jakby było jakieś powiązanie między okiem, a ustami. Do dnia dziejszego odczuwam ból ucha. Byłam u laryngologa i twierdzi, że nic nie widzi i ten ból to
nerwoból i po prostu albo samo zniknie albo muszę się do niego przyzwyczaić. Tak szczerze mówiąc weszłam na to forum, bo chciałam przeczytać czy jest możliwe abym miała to samo ponownie i powiem szczerze, że się bardzo boję. Boję się tego, że to powróci i ten cały mój czas, stres, płacz i psychika pójdzie na marne. Wygrzewam to miejsce, bez czapki i szalika (latem chusta na głowie) nie wychodzę i nie wiem co mogę jeszcze zrobić aby ustrzec się. Będę bardzo wdzięczna za to, kto jest bądź był w podobnej sytuacji pomógł mi zapobiegać.
Pozdrawiam wszystkich gorąco, oraz życzę tym, którzy dopiero to mają szybiego powrotu do zdrowia, a tym którzy już są po tym, powodzenia w zapobieganiu w chorowaniu i mocnej głowy żeby nie przejmować się wyglądem (jeśli twarz nie poprawiła się na 100%).