Już dośc dawno była mowa na forum o tej chorobie, ale może ktoś napisze mi coś nowego...
Od kilku dni cierpię na porażenie nerwu twarzowego! Całą połowę twarzy (prawą) mam sparaliżowaną, sztywną, nie mogę sie uśmiechnąć, zmarszczyć brwi ani normalnie otworzyc ust. W dodatku boli mnie oko, mam spuchniętą powiekę, nie mogę go sama zamknąć, co jakiś czas oko zasnuwa się mgłą, że słabo widzę. Pobolewa mnie też ucho i z tyłu ucha. Czuję sie rozbita, ogólnie źle się czuję. Chodzę prywatnie do neurologa, który stosuje akupunkturę i jakieś prądy... Byłam na trzech zabiegach, na razie nic, ale staram się być dobrej myśli. Neurolog nie zapisał mi żadnych leków ani zastrzyków, bo powiedział, że są i tak nieskuteczne...
Czy ktoś może też na to choruje, bądź chorował? Jakie leczenie u Was zastosowano? Jak długo trwa ta choroba, kiedy mogę spodziewać sie jakiejś poprawy? (mój neurolog mówi, że po 10 zabiegu powinna nastąpić poprawa). Czy ktoś z Was także leczony był akupunkturą? Z jakim skutkiem? Z góry dziekuję za odpowiedzi!