Jestem z Krakowa.
Na początku tych problemów wylądowałam w Instytucie w Prokocimiu, a póżniej to już w Warszawie; trafilam na neurologa-można nazwać anioła, bo jedyny chyba uważa mnie za osobe cierpiącą. Zrobił mi całą diagnostyke, wykluczając po kolei choroby-jednak nadal nie wiadomo co to jest.
Ostatnio dostałam napadu na zajęciach i pogotowiem zagnałam do klinki, gdzie swierdzono własnie podłoże psychiczne... :/ - dostalam skierowanie do pschologa i leki na uspokojenie, po których źle sie czuje-jak po wiekszości.
Mimo napady nadal mam...:/
Czy to jest możliwe żeby nie wychodziły zmiany w eeg takie typowo padaczkowe, majac takie napady?.
W eeg które miałam robione ok 8h po napadzie wyszły jakies zaburzenia bioelektryczne w okolicach skroniowych/tylnoskroniowo-polylicznych. Ale nie zarejestrowano napadowości - nie wiem co to znaczy?