Karola,mój mąż nie mówi, ale do łazienki tupta to już jest bardzo dużo ,ale tak jak mówisz JEST i czasami można wskoczyć na "ciepłe nóżki" a co do mamy ! to trzeba dużej odporności psychicznej bo to jest choroba płaczu i nie jest to płacz w ogólnym pojęciu a i emocje nie te same,mój mąż /Karola to już wie/ mówi tylko : no,no,no ku....wa/nigdy nie przeklinał/ ale jest to słowo zastępcze nie przekleństwo,a że głos ma bardzo donośny to jak krzyknie /gdy mu się coś nie podoba/ to umarły by wstał ,ja też mam chwile załamania ale dużo pomogła mi znajoma psychiatra/jest to bardzo potrzebne/,chociaż ja to wiem i potrafię to innym wytłumaczyć,nawet się ostatnio śmiałam,że będę jej musiała płacić za porady,a co do lekarzy to trzeba tylko wiedzieć gdzie iść ,bo wszędzie są tacy pomocni ludzie wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć i nie wstydzić się pytać i prosić.Może dla tego jest Ci tak ciężko,że jesteś jeszcze młoda ,ale od czego są tacy doradcy jak tu na tym forum.Powodzenie i głowa do góry.Gosia