Rzadziej teraz się udzielam ale wobec przerażenia Szyjek świeżo po operacji i tych oczekujących może wniosę trochę optymizmu.
Dzielilam się swoimi doświadczeniami i bieżącymi doznaniami od pierwszej strony wątku ale pewnie trudno jest przebrnąć przez ponad tysiąc stron.
Nie ma chyba neurochirurga,który sugerowałby operację ,,na zapas" jeżeli nie ma ewidentnych wskazań.
Odrębną kwestią jest podejście do tych wskazań oparte na doświadczeniu/późniejszym kontakcie z pacjentami dotkniętymi powikłaniami wynikającymi z opieszałości.
Stąd pewnie różne zdania-jedni neurochirurdzy mówią lepiej zapobiegać inni czekać na pełną neurologię bo operacja to ostateczność. Takich zdań jest chyba coraz mniej ale realia-czas oczekiwania są nieubłagane.
Tylko że konsekwencje tego czekania spadają potem na pacjenta.
Kom***m jest jeżeli operacja odbywa się w miejscu niezbyt odległym od zamieszkania ale jeżeli termin jest przesuwany w bliżej nieokreśloną przyszłość to może warto poszukać nieco dalej. Inna opcja to przy narastających objawach nie poprzestawać na kontakcie telefonicznym. Poza oczywistą kolejką oczekujących istnieją priorytety wynikajace ze stanu pacjenta.
Jeden z mielopatią inny z mniejszym uciskiem,ten pierwszy z upływem czasu może mieć ,,pozamiatane"
Trzeba w takiej sytuacji kontaktować się osobiście podkreślając pogorszenie kondycji. Sam ból nie jest argumentem bo boli wszystkich ale pogaraszajaca się
neurologia może przemawiać.
A teraz kilka słów ku pokrzepieniu.
Moja dyskopatyczna historia trwa ok. 10 lat.
Nie będę przytaczać, jest na pierwszej stronie.
Po drugiej operacji płakałam z bólu, przerażenia,braku perspektyw że będzie lepiej.
Wielokrotne wizyty u mojego doktora neurochirurga- operacja i odbarczenie bez zastrzeżeń, narstająca kość na pierwsze implanty z uciskiem worka oponowego nie powinna dawać tak drastycznych objawów.
Po drodze strydy, blokady, akupunktura, obciążajace leczenie
neuropatii i leki p. bólowe/rozluźniające/antydepresanty liczone już chyba w kilogramach.
Po półtora roku-zwolnienie i świadczenie wróciłam do pracy ale był to bardzo trudny czas,bywało ze musiałam na bieżąco wspierać się dożylnymi p. bólowymi żeby przetrwać i móc skoncentrować się na pracy. W luźniejszej chwili okładałam się rękawiczkami wypełnionymi gorącą wodą (to miałam dostępne w pracy) które też przynosiły nieco ulgi.
Nieustanne dociekania sprawiły,że udałam się na konsultację do innego neurochirurga i neurologa-badanie przewodnictwa z nadzieją na jakiś inny pomysł, niezależne spojrzenie.
I to był dobry krok.
Przyczyną okazał się konflikt powięziowo/nerwowo/ mięśniowy.
Miałam szczęście trafić na dobrego terapeutę. Leczenie terapią manualną rozpoczęłam dwa lata temu. Pierwszy rok to jeszcze balansowanie raz lepiej raz gorzej ale każdy kolejny zabieg wystarczał na coraz dłużej.
Od kilku miesięcy nie wiem co to chora szyja. Bywa,że jak poleżę na zbyt wysokiej poduszce z lekka skręcona albo sięgam zbyt wysoko to ciut pobolewa ale najczęściej przechodzi samo. Od czasu do czasu już raczej profilaktycznie albo przy okazji innych dolegliwości korzystam z terapii manulanej.
A jestem daleka od przestrzegania wielu dyskopatycznych przykazań, których sama byłam współautorką.
Nie polecam jednak takiej niefrasobliwości żeby na własne życzenie nie pogarszać.
Wynika to chyba z euforii uzdrowienia
W ostatnim czasie nieco przysiadłam ale to z powodu innych przyczyn zdrowotnych.
Podsumowując mój wywód- kilka tygodni, ba nawet kilka miesięcy po operacji to zbyt krótko żeby w pełni docenić dobrodziejstwo odbarczenia struktur nerwowych, które przed operacją uszkadzały się na skutek ucisku.
Jeżeli niepokój jest tak duży że razem z bólem spędza sen z powiek to trzeba wybrać się na kontrolę do swojego neurochirurga i w oparciu o ewentualną diagnostyką obrazową (rtg, mri) odzyskać spokój.
Nie indukować dolegliwości poprzez przeciążenia-zła pozycja snu,czytania, nadmierna aktywność fizyczna.
Jeżeli lekarz twierdzi że operacyjnie jest ok. dbamy o siebie to czas jest sprzymieżeńcem.
Jeżeli jednak po 3-4 miesiącach nie będzie wyraźnej poprawy to warto zgłębiać temat.
Dolegliwości mogaą pochodzić z innych poziomów, albo może taka sytuacja jak u mnie. Nie dopytywłam dlaczego tak się stało ale na mój rozum to przy przedoperacyjnym bólu kiedy przyjmuje się postawę ochronną,przykurczoną, tkanki wokół są w stanie zapalnym moze dojść do jakiegoś niekntrolowanego ucisku poza strefą dyskopatii.
Wiktoria, ja również słyszłam od współpracowników to samo co Ty. Miłam jedną odpwoiedź-NIE CHORUJĘ NA WYGLĄD.
Z czasem doszły też pewne elemnty zazdrości wynikające z przywilejów. Na to odpowiadałam -czy chcecie moje przywileje razem z bólem.
A propos przywilejów- jeżeli nieuchronnie zbliża się czas powrotu do pracy a samopoczucie nadal jest dalekie od całkiem dobrego to można wystąpić o stopień niepełnosprawności. Stopień umiarkowany daje pewne przywileje ułatwiajace pracę i nie tylko.
Do ubiegłego roku 7 godzinny dzień pracy był obligatoryjny obecnie w tej kwestii musi wydać opinię medycyna pracy.
Pozdrawiam Z.