DS mam od kilkunastu lat, teraz mam trzydzieści kilka. Gdybym miał wybór wolałbym raka, jak ktoś wcześniej już napisał. Uważam, że DS złamało mi życie.
Od ponad roku nie wychodzę prawie z domu i prawie z nikim nie rozmawiam. Jestem bardzo samotnym człowiekiem i mam już od dawna depresję. Nawet nie pamiętam kiedy ostni raz się uśmiechałem.
Pzez kilka lat brałem propranolol, pomagał na pocztku, później prawie wcale. Kiedyś dużo biegałem i spacerowałem, odrobinę było lepiej ale nie na tyle aby bez obaw odebrać ręsztę w sklepie, napić się spokojnie kawy w kawiarni, porozmawiać z kimś spokojnie bez trzęsocej się głowy i drżącego głosu czy zrobić setkę innych prostych rzeczy.
Pozdrawiam wszystkich DSów.