Reklama:

Życie z chorym na padaczkę (368)

Forum: Padaczka

Wtajemniczony
22-07-2011, 17:53:43

"Zaczynam chwilami robić się agresywna w środku…. Tłumie to w sobie i aż mi serducho wysiada… Bo nie zamkne go w złotej klatce, nie odgrodze od rodziny, czy przyjaciół, na wesele najbliższej kuzynki, na którym ma być świadkiem, też nie zabronie mu iść…. Wiem tylko, że kiedyś wybuchne i nie wiem jak się to skończy… "

No robisz postępy. Twoja ocena to tak na --3(na razie).

Ale, potrzebujesz bardziej spektakularnego sukcesu.
Mianowice, zabroń mu iść na to wesele.
Jeśli masz chociaż, 1% obaw, że twój chłopak wypije coś nawet kieliszek szampana na tym weselu to mu zabroń.



"Ty go stale usprawiedliwiasz, wszystkich winisz dookola, rodzine , jego znajomych tylko nie jego samego.On jest czlowiekiem nieodpowiedzialnym, zdaj sobie sprawe z tego. Na wesele kuzynek chodzi wielu chorych na padaczke , sa abstynentami ze wzgledu na chorobe albo z wyboru.I nikt im niczego nie zabrania i nie wyglasza " przemowien" ani rozmow ostrzegawczych . Sa ludzmi odpowiedzialnymi za swoje zdrowie i rodziny , dzieci, zon, narzeczonych.Nie usprawiedliwiaj go , ze to wesele... takich wesel bedzie jeszcze kilkadziesiat i gul, gul , gul."

Jak sam nie zrozumie, to nic z tego nie będzie.
Musi sam nie chcieć pić. I wtedy jak ktoś mu postawi piwo, wino, wódkę czy coś podobnego, to odmówi.
Tak jak ja to robię.

On musi zrozumieć, że w padaczce są ograniczenia.
gość
27-07-2011, 04:13:40

Jakis czas temu napisałam o swoim chłopaku i jego dwóch atakach. Od razu po 1 ataku trafil do szpitala i zdiagnozowali tetniaka, który te ataki moze powodować, Leczy się, bierze leki. Nie miałam problemu z nzamawianiem go do leczenie. To ja tez napisałam, że powinnaś postawic mu ultimatum. To było w połowie lipca. Mamy prawie koniec lipca, a tu zrobilo się kółko "różańcowe". A on to, a on tamto, a ja tak i siak. Wodolejstwo i grafomania. Weż sie w garść KOBIETO. Albo leczenie, prawdziwe i TY albo żegnasz się z nim.
Zosia
gość
27-07-2011, 10:14:51

Ja doskonale was i wasze rady rozumiem i biorę je cały czas do serca. Rozumiem też tę niecierpliwość… ale ja sama jestem niecierpliwa i chciałabym już mieć mego kochanego u swego boku. Od około 10 lipca do 6 sierpnia nie będę widziała i nie widzę się z nim. Pracuje od rana do nocy by dostać urlop i dodatkowe dni wolne, ponieważ chcemy spędzić ze sobą cały sierpień w moim domQ . I to właśnie wtedy – gdy będę miała go przy sobie od rana do nocy cały miesiąc – będę wcielać w życie wszystko co do tej pory przemyślałam na podstawie waszych rad.
Mój chłopak wraca do domu koło 21, a o 22 już śpi (nie mam żadnych autobusów na tę godzinę, ponieważ kursują tylko dwa w ciągu biorąc pod uwagę nawet te z przesiadkami) więc kończy się zazwyczaj wyłącznie na kilku smsach, czy też krótkich rozmowach na skype, czy przez telefon – niestety mój boy nie lubi rozmawiać przez telefon i te rozmowy trwają po 2-3 min – zdarza się, że podczas tak krótkiej rozmowy zasypia – rozumiem go, jest bardzo zmęczony  W sumie wystarczy, że poczuje poziom i od razu zasypia, czy to dzień, czy to noc hehe  Staram się czasem w tych krótkich rozmowach poruszyć temat leczenia i alkoholu itp. W piątek wieczorem podczas takiej rozmowy doszło do małej kłótni – no i w nerwach powiedziałam, że chyba tak dłużej nie dam rady i odłożyłam słuchawkę… potem przez weekend postanowiłam się do niego nie odzywać – bo to zawsze ja po sprzeczkach przepraszałam i wyciągałam dłoń mimo iż nie zawsze byłam winna- Myślałam, że i tym razem też tak się skończy, że się nie odezwie i że nie weźmie nic do serca. Jednak w sobotę wieczorem napisał mi smsa, że nie będzie go na skype bo po pracy wybrał się na spacer z kolegą (a to właśnie ten kolega wpycha w niego alkohol bo on sam nie tylko od alkoholu uzależniony), nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że do pisał, że nie wypił ani kapki alkoholu i na końcu uśmieszki itp.. W sumie nawet nie wymagałam by się spowiadał z tego  w niedziele to samo - napisał, że tęskni itp… czego w sumie nigdy wcześniej nie robił – nie jest osoba wylewną – i dodał że też nic nie pił … Nie wiem czy to tylko chwilowe, bo się trochę przestraszył ale nie chce od razu go krytykować…
W sumie dzięki temu jakoś bardziej uwierzyłam w siebie i w niego i jakoś mam więcej nadziei na s ukces  Teraz „magluje” rodziców, mam jeszcze dwa tygodnie by przygotować ich na przyjazd mego Boya  Rozmawiam z nimi każdego wieczoru by przez ten miesiąc no i później też oczywiście nie wpychali mu alkoholu  Jestem jakas spokojniejsza bo wierze, że się uda  wiem, że z dnia na dzień od razu nie będzie idealnie ale wierze, że małe kroki zmienia się w wielkie i że będzie GooD 
I nie denerwujcie sie na mnie bo z zewnątrz może wydaje sie to wszystko takie oczywiste i łatwe... ale mną targa wiele sprzecznych uczuć i obaw, które czasem ciężko logicznie wyjaśnić ale wierze, że niebawem wszystko zmieni się na lepsze :) jeszcze 2 tygodnie i osobiście pojade z nim do tego lekarza już w sumei uprzedziłam go :)
Wtajemniczony
27-07-2011, 21:56:41

Robisz postępy, tak trzymać.

Jak twój chłopak będzie chciał, to może z nami popisać na forum.
W końcu ty jesteś zdrowa, on chory zapewne nie zna innych chorych. Ja też nie znam nikogo z epi.
Może z nami popisać, przecież na to samo chorujemy.
marco
gość
28-07-2011, 08:52:11

Może uda mi się go namówić :) z pewnością byłoby mu łatwiej... :) Bo zauważyłam, że jak wspominam o jego chorobie i o leczeniu, to on mnie "atakuje", że nie jest odmieńcem (niedawno użył określenia - kaleka), że nie potrzebuje pomocy itp... Jakby w ogóle się z chorobą nie pogodził, albo przez tę chorobę został kiedyś skrzywdzony - o czym nie chce mi powiedzieć... Ja bym chciała by zrozumiał, że owszem jest taki jak każdy inny i że nie jest jakimś jak to on mówi odmieńcem, ale że poprostu musi tylko bardziej na siebie uważać w pewnych kwestiach... i tyle... Mi na nim bardzo zależy i nie patrze na niego w tych kategoriach o których on mówi... A rozmowa z Wami mogłaby go otworzyć i pozwolić zaakceptować chorobę :)
Chociaż jeśli chodzi o te rozmowy na forum, jak już pisałam wyżej - bardzo bym chciała - jednak mam pewne obawy... Bo jak go poznałam i dowiedziałam się o jego chorobie to po pewnym czasie powiedziałam o niej swoim rodzicom i siostrze bo często zostawali z nim sami... no i jakby coś się stało to nie chciałam by panikowali lecz by zachowali spokój i potrafili udzielić mu należytej pomocy. (Gdy się o tym dowiedział to był na mnie taki zły i powiedział żebym nikomuuu innemu o tym nie mówiła - rozumiem, że nie musi poznając człowieka mówić cześć jestem Chłopakiem Beaty i mam epilepsje - nikt tego nie wymaga od niego... ale martwiłam się... no i nie wiem jakby zareagował gdyby dowiedział, że piszę z kimś o jego chorobie, ale skoro on unika rozmów, ja czuje się bezradna i chce działać, chciałam dowiedzieć się więcej nie z encyklopedii, artykułów itp. a właśnie z pierwszej ręki - od osób które są chore bądź mają kontakt z osobami chorymi i może podobny poblem do mojego) Ważne było również dla mnie by w szczególności moja Mama oswoiła się z chorobą mego Kochanego ponieważ jej ojciec również miał epilepsje - ale silne ataki po których zawsze trafiał na kilka dni do szpitala pojawiły się dopiero gdy był już w sędziwym wieku - no i byłam (jakieś 10 lat temu) świadkiem pierwszgo dużego ataku mojego dziadka no i widziałam moją mamę - Koszmarrrr - krzyczała tak głośno, że w sumie bałam się mamy, nie wiedziała co robić, zamiast chronić głowe i postępować zgodnie z zasadami tuliła go mocno i się darła...Widok był przerażający - w sumie nikt nie wiedział o chorobie dziadka i nikt tego ataku się nie spodziewał - ale reakcja mamy...- do teraz jak wspominam te sytuacje to mam dreszcze... potem udało się zapanować nad jej stresem, bałam się, że te wspomnienia powróciłyby gdyby zobaczyła nagły - niespodziewany atak mojego chłopaka i chciałam by zapoznała się z zasadami pierwszej pomocy, rozmawiałam z nią, że ta choroba nie jest taka straszna, mówie jej że to tylko wyładowania, które muszą "uciec" z organizmu i ze jak drży jedna ręka to nic strasznego a tu poprostu drzy cale cialo itp... chce by ze spokojem podchodzila do choroby, bo czasem sama sie mnie pyta jak sobie radzę i czemujestem taka spokojna - tłumaczę jej wtedy...
Mój Kochany zna tylko jedną osobę z epilepsją - swoją siostrę (co dziwne i on i ona pierwsze napady mięli w wieku 18 lat mimo iż jego siostra jest o 6 lat starsza)- Jednak ona mieszka 120 km od niego założła już rodzinę, rzadko się z nią widuje i widywał bo wczesniej studiowała... Także taka rozmowa na forum może byłaby pewna pomocą i w sumie jakoś mam humor bo dzięki Wam nabrałam wiary, że może być dobrze i w ogóle Buziole
Wtajemniczony
29-07-2011, 20:18:14

"Może uda mi się go namówić smile z pewnością byłoby mu łatwiej... smile Bo zauważyłam, że jak wspominam o jego chorobie i o leczeniu, to on mnie "atakuje", że nie jest odmieńcem (niedawno użył określenia - kaleka), że nie potrzebuje pomocy itp... Jakby w ogóle się z chorobą nie pogodził"

Atakuje Cię, bo ty jesteś zdrowa. I boi się, że go nie zrozumiesz. Podczas rozmowy z nim lepiej nie używaj takich słów jak padaczka, epilepsja, epi, poważnie chory itp.
Lepiej nie używaj takiego zdania,
- Jesteś poważeni chory, na tą chorobę i musisz iść do lekarza

lepiej użyć takiego zdania

- Musisz iść do lekarza, leczyć się u wielu osób leczenie opanowało ataki.



"albo przez tę chorobę został kiedyś skrzywdzony - o czym nie chce mi powiedzieć"

Pewnie chodzi o poprzednią dziewczynę, jak się dowiedziała o chorobie, to rozstanie nie było przyjemne.
A być może z użyciem takich słów, jak padaczka to choroba psychiczna, powinnaś być w zakładzie, jeszcze coś o dzieciach mogła wspomnieć, oraz o zarażeniu się padaczka itp.




"Chociaż jeśli chodzi o te rozmowy na forum, jak już pisałam wyżej - bardzo bym chciała - jednak mam pewne obawy... Bo jak go poznałam i dowiedziałam się o jego chorobie to po pewnym czasie powiedziałam o niej swoim rodzicom i siostrze bo często zostawali z nim sami... no i jakby coś się stało to nie chciałam by panikowali lecz by zachowali spokój i potrafili udzielić mu należytej pomocy. (Gdy się o tym dowiedział to był na mnie taki zły i powiedział żebym nikomuuu innemu o tym nie mówiła - rozumiem, że nie musi poznając człowieka mówić cześć jestem Chłopakiem Beaty i mam epilepsje - nikt tego nie wymaga od niego... ale martwiłam się... no i nie wiem jakby zareagował gdyby dowiedział, że piszę z kimś o jego chorobie, ale skoro on unika rozmów, ja czuje się bezradna i chce działać, chciałam dowiedzieć się więcej nie z encyklopedii, artykułów itp. a właśnie z pierwszej ręki - od osób które są chore bądź mają kontakt z osobami chorymi i może podobny poblem do mojego)"


Jeśli byś o tym rozmawiała tak ja na, ze swoja koleżanka i potem poszli byś cię do niej, i dowiedział by się o tym np. z rozmowy przy obiedzie, to by się mógł wściec.




"Mój Kochany zna tylko jedną osobę z epilepsją - swoją siostrę (co dziwne i on i ona pierwsze napady mięli w wieku 18 lat mimo iż jego siostra jest o 6 lat starsza)- Jednak ona mieszka 120 km od niego założła już rodzinę, rzadko się z nią widuje i widywał bo wczesniej studiowała... Także taka rozmowa na forum może byłaby pewna pomocą i w sumie jakoś mam humor bo dzięki "


Już wiem, dlaczego jego rodzice pozwalają mu prowadzić samochód, czy pić piwo.
Udają, że wszytko jest ok. Córka i syn chorzy na padaczkę - wyparce choroby.
marco
gość
03-08-2011, 19:27:22

Je je je... :) Rozmawiałam z kochanym i była super pogawędka :D bez krzyków i nerwów i ze śmiechem i jestem szczęśliwa :D Bo obiecał mi, że pójdziemy razem zapisać go na wizyte u neurologa już w ten poniedziałek !!! :D i że będzie mniej pił i że z dnia na dzien rzucił palenie 2 lata temu i że teraz sobie z tym poradzi... i się nie gniewał i w ogóle z uśmiechem i takim zapałem :D i się Cieszę !!!
Napisze we wtorek co i jak :D bo wtedy wrócę do domQ bo zostaję u mego kochanego na kilka dni od piątku do poniedziałku wieczora...
Buziolki dla wszystkich :D
gość
03-08-2011, 19:27:22

Je je je... :) Rozmawiałam z kochanym i była super pogawędka :D bez krzyków i nerwów i ze śmiechem i jestem szczęśliwa :D Bo obiecał mi, że pójdziemy razem zapisać go na wizyte u neurologa już w ten poniedziałek !!! :D i że będzie mniej pił i że z dnia na dzien rzucił palenie 2 lata temu i że teraz sobie z tym poradzi... i się nie gniewał i w ogóle z uśmiechem i takim zapałem :D i się Cieszę !!!
Napisze we wtorek co i jak :D bo wtedy wrócę do domQ bo zostaję u mego kochanego na kilka dni od piątku do poniedziałku wieczora...
Buziolki dla wszystkich :D
Wtajemniczony
07-08-2011, 10:33:40

Widzisz wszystko idzie w dobrym kierunku.
Rewolucyjne zmiany(zmiana stylu życia) wymagają czasu.

Teraz musisz być mu oparciem. Wiec też jedno, że leki w bardo wielu przypadkach opanowują ataki zmniejszają ich ilość lub całkowicie je eliminują. Ale, nie w każdym przypadku.

Trzeba być dobrej myśl, skoro pił i nie szanował się i w sumie tak dużo tych ataków nie mia, to jak będzie o siebie dbał i brał leki to pewnie ataków nie będzie miał.
gość
09-08-2011, 16:54:26

Ja wróciłam do domQ no ale nie mam super mega wiadomosci - rejestracja zamknięta była ... ech ale i tak mam humor bo wiem, że na tym nie poprzestane :D i że jutro też jest dzień - zdobyłam numer telefonu więc i telefonicznie będziemy próbowali :D Pozdrawiam serdecznie w ten deszczowyyy i burzowy dzionek ;P

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: