Reklama:

Życie z chorym na padaczkę (368)

Forum: Padaczka

gość
14-07-2011, 23:20:31

Beata Ty tez jestes mloda i nie masz zadnego zyciowego doswiadczenia, drepczesz w miejscu, chcialabys zmiany na lepsze a tu nie ma recepty.Sama widzisz , ze przydalaby sie porada fachowca , ja bym obstawala za psychologiem. Poradz sie niekoniecznie w AAA moze byc u prywatnego.Przedstawisz sprawe tak jak wyglada a lekarz oceni sytuacje i udzieli Tobie porady , przeciez tutaj nie tylko chodzi o Twojego partnera chodzi tez o Twoje zdrowie. Tych klopotow i problemow masz nadto, jak dlugo zdolasz sama to dzwigac?. Czy masz kase na psychologa?, ja pomoge nie krepuj sie , moze nie pracujesz, moze uczysz sie . Napisz kilka slow o sobie . Vega
gość
15-07-2011, 09:24:21

Jestem studentką... a raczej w tym roku się obroniłam :D (licencjat), ale na tym nie chce poprzestać... Mimo iż uwielbiam się uczyć i wyniki mam bardzo dobre to musiałam iść na studia zaoczne (pedagogika wczesnoszkolna i przedszkolna :D) i dojeżdzałam okolo 90 pare km do uczelni... niestety musiałam pomagać rodzicom i dorabiać sobie na studia i ogolnie na siebie... po przeliczeniu wydatków na stacjonarnych i zaocznych wybralam zaoczne... niestety rodzice nie byliby w stanie utrzymac domku i pokoju bądz mieszkania w duzym miescie... no a rodzice pracuja od rana do nocy wiec ktos musial dbac o "ognisko domoe" i ten ciepły klimacik w zime kiedy to u nas trzeba palic w piecu... :) pracy nie moglam znalezc bo zajęcia mialam tez w piatki i nawet na stazu mialam z otrzymaniem wolnego problemy... Jednak przez pewien czas odbywalam staz w przedszkolu :) super sprawa hhi dzieki temu poznalam wielu rodzicow, którzy chcieli bym udzielala ich starszym dzieciom korepetycji itp. Dorabialam i dorabiam sobie przez caly ten czas opiekujac sie dziecmi z autyzmem i udzielajac korepetycji z angielskiego, polskiego, matematyki itp. - co wpadnie to sie za to zabieram hi :) udalo mi sie nawet uzyskac stypendium naukowe wiec na studia wystarczzalo :) obecniie stypendium sie skonczylo i zostalo około 400 zl na miesiąc ale jestem osoba pracowita i jak cos sie tylko pojawi to chwyce sie tego :) Stresik jest spory bo chce pogodzic wszystko i szukac zlotego srodka rodzina, praca, nauka, chlopak - ale to ma każdy z nas więc wyjątkiem nie jestem :) niestety moj chlopak mieszka 60 km ode mnie i tez pracuje w tygodniu, czasem i w weekendy... widujemy sie rzadko, czasem jak nam szczescie dopisze to nawet bardzo czestooo :D Wlasnie dostalam od niego wiadomosc ze w tym tygodniu sie nie zobaczymy bo musi w pracy zostac na weekend wiec juz mi smutasno mega :( a za tydzien ja pracuje i w weekend i w tygodniu ale co poplacze troche i mi przejdzie :) Dziwnie tak pisac o sobie na forum ale jakos lepiej sie czuje jak się wygadam...
Jestem oszczedna - choć trudno mówić o oszczędności przy takich zarobkach ale jak bedzie trzeba to uzbieram i na psychologa i na neurologa i co tylko będzie trzeba :) Chociaż chcialabym zadbac tez o siebie chwilami heheh zawsze marzylam o aparacie na zeby bo niestety idealnych jak bym sobie tego wymarzyla nie mam no i odkladam juz 2 rok hehehe ale jak to studia i ogolne potrzeby troche tych pieniedzy pochłaniaja :P wiec cos tam udalo mi sie odlozyc ale dluga droga przede mna :D ale jak bedzie trzeba to poswiece te kasiorke na mego CHLOPa hehe :D
gość
15-07-2011, 11:18:29

Poszukaj w internecie coś o poradniach alkoholowych, uzależnienie, poradnia zdrowia psychicznego itp.
Jako, że Państwo dopuściło alkohol do legalnej sprzedaży i pobiera akcyzę, to ma obowiązek też leczyć osoby uzależnione.
Więc nie płać za psychologa prywatnie, skora Państwo bierze niezłą kasę z akcyzy.
Oni też mają obowiązek pomagania osobom bliskim oraz rodzinom osób z problemami/uzależnionymi od alkoholu.

Co, do neurologa to najprawdopodobniej jest wymagane skierowanie, wiec najpierw musi iść do lekarza rodzinnego, tam przyjmują bez rejestracji.

I niech się zapisze na wizytę do neurologa, też nie płać.

Ważne:
Idź z nim do obu tych lekarzy, powiedz jak jest, on najprawdopodobniej nic nie powie, albo powie b.mało.

Po drugie od 29.06.2011 roku zmieniły się przepisy i lekarz czy to rodzinny, czy też neurolog ma obowiązek zgłosić do organu wydającego prawo jazdy, napad padaczki, padaczkę oraz nawet podejrzenie padaczki u osoby, która posiada prawo jazdy.
Więc jak powiesz u któregoś z tych lekarzy, że ma padaczkę i prawo jazdy oraz, że występują ataki, to prawo jazdy straci.


SPOSÓB OCENY STANU ZDROWIA OSOBY CHOREJ NA PADACZKĘ W CELU STWIERDZENIA ISTNIENIA LUB BRAKU PRZECIWWSKAZAŃ ZDROWOTNYCH DO KIEROWANIA POJAZDAMI


4. Lekarz, który podczas wykonywania zawodu, stwierdził u osoby ubiegającej się o prawo jazdy lub posiadającej prawo jazdy, przypadek wystąpienia napadu o symptomatologii padaczkowej lub podejrzenie albo istnienie padaczki, niezależnie od okoliczności, powinien niezwłocznie powiadomić organ wydający prawo jazdy o konieczności dokonania oceny predyspozycji zdrowotnych tej osoby do kierowania pojazdami.

9. W przypadkach, o których mowa w ust. 5-7, bezwzględnym przeciwwskazaniem do kierowania pojazdem jest wystąpienie napadu padaczkowego w ciągu ostatnich 2 lat choroby. Ponowne ubieganie się o kierowanie pojazdami jest możliwe po spełnieniu warunków określonych w ust. 5.


(Podstawa prawna rozporządzenie Ministra Zdrowia z 15 kwietnia 2011 roku w sprawie badań lekarskich kierowców)


Oczywiście nie zabrali prawka chorym wcale, tylko określili zasady jego zdobywania.


5. Osobie, u której rozpoznano padaczkę, przyjmującej leki przeciwpadaczkowe, ubiegającej się o prawo jazdy kategorii A, A1, B, B1, B+E, T albo posiadającej prawo jazdy kategorii A, A1, B, B1, B+E, T, można wydawać prawo jazdy albo przedłużać okres jego ważności po przedstawieniu opinii neurologa potwierdzającej brak napadów padaczkowych w ciągu ostatnich 2 lat leczenia. Po tym okresie osoba podlega badaniom kontrolnym przez lekarza neurologa co pół roku przez okres 2 lat, następnie co rok przez kolejne 3 lata, a następnie w zależności od wskazań lekarskich.
gość
15-07-2011, 14:49:25

Napady duże miał w tamtym roku 3 (o których mi powiedział)... czesto miewal także mniejsze dodatkowo zapominał wielu rzeczy (podstawowych- typu imion najblizszych mu osob), gubił się, powtarzał kilkakrotnie to samo itp.... ale chyba nikomu innemu o nich nie wspomniał, odnosze wrażenie, że jego rodzice o niczym nie wiedzą (moze nei chca wiedziec) i myślą, że już jest zdrowy...
Jeden atak miał przy mnie, w dzien wesela mojej siostry, na którym byłam Pania świadek - trochę sie przejmowałam wszystkim - miałam wtedy sporo na glowie, ale sądze, że zajełam się nim jak tylko potrafilam - wtedy też pierwszy raz byłam przy nim sam na sam podczas ataku, sporo o tym czytałam więc wiedziałam jak się zachować, byłam spokojna, opanowana (w miare możliwości ) no i staralam się by nie odczul mego leku, głaskałam go, mowilam do niego spokojnie, ze jest zmeczony, ze go kocham :) i ze musi sie wyspac, wypocząc tak by nie zdawal sobei sprawy ze mial atak... byl to bardzo silny atak z wstrząsami, bezdechem, utratą przytomności itp... Po wszystkim jak juz sie zbudził zacząl plakac bo zdal sobie sprawe gdzie jest, zacząl wiazac fakty i doszedl do wniosku, ze bylam swiadkiem ataku... zawsze mi mowil, ze to ostatnia rzecz jaka chcialby bym zobaczyla... wtedy tez obiecal mi ze bedzie bral leki, ze bedzie dbal o siebie - byl to dla niego wstrzas - jednak jak szybko sie pojawil tak szybko się skonczyl - gdy juz wszystko sie unormowalo to te obietnice zniknely jak banki mydlane... Wręcz pogorszyło się...

Przeraziło mnie również to, że jego poprzedni atak mial miejsce pod moją nieobecność, był wtedy sam w domu... rozciąl sobie plecy wzdloz o szklany stól ktory ma w pokoju... najchetniej bym go wyrzucila stwarza mega zagrozenie dla niego!!! ale oczywiście on nie widzi w nim nic zlego...;/ Po odzyskaniu przytomnosci ubral się i poszedl do pracy - silowej - powiedzial mi o tym dopiero wieczorem po powrocie z niej;/ Ech

Wiadomo jest facetem lubi 4 kola... gdyby sie leczyl i byl bardziej odpowiedzialny moze inaczej bym na to wszystko patrzyla ale on stara sie wyprosic kluczyki od samochodu swego taty za kazdym razem gdy musze jechac do domu (chce odwiezc mnie na przystanek pks)...czuje sie miedzy mlotem a kowadem ;/ nie chce pozbawiac go tej przyjemnosci bo jest wtedy tak szczesliwy, ale tez nie chce narazic go ale i siebie na niebezpieczenstwo... wiem nie jest to daleko (pare km) ale czy on mysli wtedy tylko o swojej przyjemnosci pojezdzenia samochodem ? nie mysli o mnie ? ze naraza na niebezpieczensto nie tylko siebie ale i innych uczestników ruchu drogowym i mnie... Wiem to trudne, bo nie jestem w jego skorze... On chce się nacieszyć jazdą, jest wtedy szczesliwyyy nei wiem co robić ;/ jak czytalam na tym forum sa osoby z epilepsja które prowadza auto i nie widza w tym problemu... Boli mnie to, że rodzice pozwalaja mu tylko prowadzić a zazwycaj wtedy gdy ida gdzies na imprezke do rodziny i chca sobie troszke wypic i nie chce im sie wracac pieszo hmmm

Gubie się w tym wszystkim bo chce dla niego jak najlepiej ale nie chce go ograniczac i byc ta zołza bo jak widze to nikt inny sie tym nie przejmuje albo moze sie przejmuja a nie reaguja ;/

To samo moi rodzice - moja mama prawie nigdy nei pije alkoholu, tata jedno piwo na tydzien, moze nawet na 2 tygodnie... ale jak Tylko przyjezdza do mnie moj chlopak to kupuje piwa i zaprasza go na pogaduchy przy piwie albo daje mu 2 - 3 piwa na "mily wieczor"...
Mam wpsanialego szwagra, ktory mi pomaga ale tez zawsze prosi mnie czy moze sobie wypic z moim chlopakiem... ja sie czuje jakas wyrocznia a i tak jakmowie, ze nie powinien pic ale ze to jego zycie to konczy sie "wesolym wieczorkiem przy alkoholu"... wszyscy mu wrecz podsuwaja alkohol - tylko ja jestem ta zla co zabrania i to mi zawsze sie obrywa, że zrzędze :( a przeciez prosze rodzicow by sobie darowali ten alkohol, ze mozna inaczej czas spedzac - wymyslam rozne wypady, spacery, nawet wyjazdy za niewielkie pieniadze za me miasteczko...

wpadlam nawet na pomysl by zabracc go za te odlozone na aparat pieniadze do groty solnej- jest niedaleko mego miasteczka - na mmorze, czy gory mnie nie stac ale kilka seansow moze nieco go dotleni itp... hi :P

a co do prawka to najchetniej wzielabym telefon zadzwonila do lekarza i powiedziala o tym, ze ma prawko - ale z tego co wiem to on ustalil ze swoim lekarzem, ze nei bedzie prowadzil ale zeby nie zgolil tego nigdzie - czy cos w tym stylu wiec prawko zachowal jakims cudem - boje sie, ze jak przyczynei sie do zabrania jego prawka to mnei znienawidzi i w pewnym stopniu "zniszcze jego zycie chcac je ratowac"
gość
15-07-2011, 17:59:13

Ja też nie widzę problemu jeśli chodzi o kierowanie pojazdami przez epileptyków.
W sierpniu mam pierwszy krok do prawka, wtedy mam wizytę u neurologa i poproszę go o wystawieni mi karty konsultacyjnej neurologicznej(ataków nie mam już kilka lat - oczywiście ponad 24 m-c).
Wymaganej do prawa jazdy dla epileptyków.

Zobaczymy czy to nowe rozporządzenie pomoże mi w legalnym uzyskaniu prawka. Na Słowacji i w Czechach nowe przepisy pomogły.


Co, do twoich problemów to kształtuje się to następująco:

1. Jego postawa, padaczka mnie w niczym nie ogranicza.
2. Bierna postawa jego rodziców.
3. Koledzy i znajomi, którzy go namawiają na alkohol.
4. Brak jego silnej woli


Więc zacni od rozmowy z nim, spokojnej i rzeczowej.

Nakreślcie plan działania i zacznijcie go realizować.
Oczywiście, jak wybierz Ciebie, a nie alkohol i kolegów.
Np.

1. Ustalenie wizyty u neurologa
2. Stały systematyczne leczenie
3. Niech lepiej odstawi samochód
4. Wizyta u psychologa - w poradni darmowa
5. Ograniczenie kontaktu z kumplami, którzy nie rozszumią, że nie pije.
6. Oszczędny tryb życia, aby zapobiegać atakom

No, to tak na początek.
gość
16-07-2011, 09:50:06

Podwijam rękawy :) Choc zobacze go niestety za 3 tygodnie ech ech... tak dlugo jak nigdy buuu akurat jak chce wprowadzić pewne zmiany i zaczac działac na calego hmmm Smutno mi smutno... ale co moge zrobic :(
Bede miała troche czasu na rozplanowanie działań :P i przemyslenie wszystkiego... (strategia Hi hi)

Jeszcze raz za wszystko dziękuję !!! Odezwe sie jeszcze - jeśli jest osoba, która ma siły by "mnie czytać" :D

No a teraz muszę się przygotować i na 14 do pracy z której wracam w niedziele :) Jakoś weekend zleci :D no i troszke zarobie (Karnet na grote solną nie jest taki tani jak myślalam :P)

P.S. A jak wy radzicie sobie z takimi uparciuchami? Albo jak chcielibyście będąc na ich miejscu (bądz jesteście na ich miejscu) by rozmawiano z wami o tych zmianach... Bo jak ja zaczynam mowić o tym to automatycznie moj partner konczy rozmowe i mówi, że wszystko jest oki i nie ma o czym gadać, albo dla świetego spokoju obiecuje, że zacznie działać - ale na obietnicach się kończy...
Człowiek to takie skomplikowane stworzenie :D
miłego Weekendu :*** Beata
gość
16-07-2011, 09:52:13

A wlaśnie przez to wszystko zapomniałam :) Powodzenia w uzyskaniu prawka :)
Wtajemniczony
16-07-2011, 16:02:07

"Bo jak ja zaczynam mowić o tym to automatycznie moj partner konczy rozmowe i mówi, że wszystko jest oki i nie ma o czym gadać, albo dla świetego spokoju obiecuje, że zacznie działać - ale na obietnicach się kończy... "

Rozmowa jest potrzebna, ale za rozmową muszą iść czyny i tego od niego wymagaj.

Niech najpierw zacznie od neurologa, lekarz dobierze leczenie oraz twój chłopak powinie w tym momencie odstawić całkowicie alkohol.
Ja wiem, że to jest trudne, ale zdrowie jest najważniejsze, ważniejsze od kolegów, czy alkoholu.

I nie daj się zwodzić. Albo idzie, albo nie.
Jak nie to znaczy, że wybiera alkohol i kolegów.


"A wlaśnie przez to wszystko zapomniałam smile Powodzenia w uzyskaniu prawka smile"

Dzięki. Na razie idę do neurologa po kartę konsultacyjną neurologiczną.
Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie, do lekarza medycyny pracy raczej nie pójdę, poczekam aż nowe przepisy już trochę będą dłużej obowiązywać.
gość
16-07-2011, 22:03:30

Marco ,Ty jestes Slawek?Jestes odpowiedzialnym i madrym facetem. Tobie prawo jazdy nalezy sie( nie lubie okreslenia prawko). Nie miales w ciagu ostatnich 2 lat atakow, leczysz sie , wiec rownoczesnie zapobiegasz wystapieniu kolejnego ataku, bierzesz pod uwage ze moze przydarzyc sie wiec nigdy nie zapominasz wziac leku. To Ciebie zalicza do grupy b. odpowiedzialnych ludzi ale jednak ryzyka, gdyz padaczka jest tylko zaleczona jak gdyby w uspieniu.Prawo jazdy przysluguje takim ludziom, i nie wiem czy Wam dadza jakies " znaki szczegolne"w rodzaju "zielony lisc" zeby w razie kiedy zjedziesz na pobocze inny uzytkownik drogi udzielil pomocy lub chociaz zainteresowal sie czy wszystko w porzadku?Brawo , gratuluje ze nie pociaga Ciebie piwko, ostatnio Polska przoduje w ilosci wypadkow drogowych w Europie. Podczas 3-dniowego weekendu policja zatrzymala 2tys700 pijanych kierowcow ( zdrowych , wiec pija i jada), 70 osob zabitych 155 ciezej i lzej rannych. Ciekawe co policja robi z tymi ubzdryngolonymi , rozwozi ich do domow?, czy po spisaniu i wlepieniu mandatow jada wezykiem dalej?
pozdrawiam
Wtajemniczony
16-07-2011, 23:09:48

"Marco ,Ty jestes Slawek?"

Nie.

"To Ciebie zalicza do grupy b. odpowiedzialnych ludzi ale jednak ryzyka, gdyz padaczka jest tylko zaleczona jak gdyby w uspieniu.Prawo jazdy przysluguje takim ludziom, i nie wiem czy Wam dadza jakies " znaki szczegolne"w rodzaju "zielony lisc" zeby w razie kiedy zjedziesz na pobocze inny uzytkownik drogi udzielil pomocy lub chociaz zainteresowal sie czy wszystko w porzadku?"


To prawda, że padaczka jest tylko zaleczona. Nawet jak się nie bierze leków(odstawionych za zgodą neurologa).

Z tym zielonym liściem to tyczy się młodych kierowców.
Nam to lekarze medycyny pracy - uprawnieni do badań lekarskich kierowców mogą ograniczyć możliwość korzystania z prawa jazdy do

05.05 - jazda tylko w towarzystwie osoby posiadającej prawo jazdy

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: