Dziękuję, że piszecie i jestem za to wdzięczna…. Nigdy nie pisałam na forum, myślałam, że ono właśnie po to jest, by gromadzić informacje i opinie innych, by móc je później poukładać w głowie, przemyśleć i na ich podstawie zacząć działanie. Ja, jak już wcześniej pisałam, z różnych przyczyn nie będę widziała się z moim chłopakiem przez miesiąc… (jeszcze tylko 2 tygodnie). To nasza najdłuższa przerwa, na którą nie mamy wpływu. To ona pobudziła mnie do tego by wszystko przemyśleć, poukładać, by podpytać się Was co robić, bo zdałam sobie sprawę, że nic konkretnego nie robiłam, szybko poddawałam się i ulegałam jego „słodkim wymówkom”. Ale cierpliwość kiedyś się kończy (niestety ja jestem zbyt cierpliwa i za długo to wszystko trwało). Chciałam upewnić się również, czy rzeczywiście jest coś nie tak… bo jestem osobą zbyt emocjonalną i często wyolbrzymiam wszystko, a skoro jego rodzice, czy przyjaciele i On sam nie widza nic złego w jego zachowaniu… to pomyślałam sobie, że może znowu panikuje niepotrzebnie.
Jestem również osobą niewierzącą w siebie, która nigdy nie miała prawa głosu w domu. Czasem myślę sobie, że nie mam prawa niczego nikomu zabraniać, a tym bardziej stawiać jakieś warunki itp. … no jest jeden wyjątek - dzieci - heheh wobec nich jestem stanowcza, wyrozumiała, cierpliwa ale i troskliwa, jakoś rozumiem i przestrzegam tę bezpieczną granicę miłości, szacunku tak by nie dopuścić do „włażenia na głowę” i nadmiernego rozpieszczania.
Chcę jednak z tą swoją niepewnością i brakiem wiary w siebie - w stosunku do dorosłych i starszych skończyć.
Rozmawiałam z jego znajomymi, prosiłam by nie proponowali mu na siłę alkoholu i pogadali z nim o leczeniu (warto mieć sprzymierzeńców), sądzę, że facet z rozmowy z drugim facetem takiej szczerej i poważnej więcej wyniesie, oczywiście ja nie spoczne na laurach – jego znajomi to dorośli ludzie – starsi ode mnie o 3-6 a nawet 8 lat… Nie musze ich za rączkę trzymać, myślałam, że kilka szczerych rozmów przyniesie chociaż mały sukces, na razie zero postępu z ich strony.
Rozmawiałam ze swoimi Rodzicami, mówiłam, że potrzebuje wsparcia, że chce by mój chłopak zaczął się leczyć ale musi przestać pić… prosiłam by na czas jego pobytu u mnie nie proponowali mu alkoholu. Rodzice – dorośli ludzie, troszczą się przecież o moje dobro… To nawet Tata do takich czynów się posuwał, że brał mojego chłopaka do garażu, by naprawiać rowery, czy myć samochód itp… Cieszyłam się, że się dogadują i ze nawiązują bliższy kontakt… ale zeszłam kiedyś do piwnicy po pranie patrze a oni sobie piwka pija i to mój tata po kryjomu mu proponował no szczyt wszystkiego !!! i jak tu z Rodzicami ustalać cokolwiek ….. wiele razy z nimi o tym gadałam…
Rodzice mojego Chłopaka to samo ciągle po piwko go wysyłają nie mówię, że pełno ale dziennie po 1-2, no bez przesady…
Z nim też rozmawiam zawsze na początku chce po dobroci, chce by to była normalna szczera i dojrzała rozmowa, ale on zaczyna się denerwować i wychodzi, usilnie kończy rozmowę… wiem, że jestem zbyt uległa i mało stanowcza… Ale to on musi chcieć się zmienić to on musi poczuć tę potrzebę leczenia…
Zaczynam chwilami robić się agresywna w środku…. Tłumie to w sobie i aż mi serducho wysiada… Bo nie zamkne go w złotej klatce, nie odgrodze od rodziny, czy przyjaciół, na wesele najbliższej kuzynki, na którym ma być świadkiem, też nie zabronie mu iść…. Wiem tylko, że kiedyś wybuchne i nie wiem jak się to skończy…
On chce się do mnie przeprowadzić, ale chce najpierw znaleźć prace u mnie w miasteczku, ciągle wysyla CV, chodzi na rozmowy, ale z pracą ciężko itp…. Bardzo się stara… Wtedy odciąłby się nieco od znajomych i mogłabym go bardziej dopilnować jeśli chodzi o badania i leki no i alkohol
W sierpniu ma do mnie przyjechać na 4 tygodnie Wtedy właśnie zobaczymy się po dlugiej przerwie i wtedy też mam zamiar z nim pogadać ale nie chce już tylko rozmawiać jak to było do tej pory… „Zmuszę go” do zapisania się do lekarza… jeśli będzie trzeba to postawie ultimatum – bo już mam dość…
A dziś wieczorem planuję rozmowę z Rodzicami, dlugą i dosadną… Jak wrócą z pracy oczywiście
Bo obawiam się pobytu mego u mnie … bo w tym samym czasie Rodzice mają urlop … i będą mięli więcej okazji do częstowania go alkoholem – ale ja już na to nie pozwole !!!
Czasem czuję się z tym trochę samotna - Łatwiej byłoby mi gdyby ktoś z najbliższych mi osób był po mojej stronie...