Nigdzie nie mogę znaleźć informacji dotyczących nawrotów choroby...
Mam 33 lata a pierwszy rzut choroby miałam jesienią 2016 r. 3 tygodnie wcześniej byłam podziębiona. Pewnego dnia, był to poniedziałęk zaczęła mocno boleć mnie głowa...myślałam, że to
migrena ( miewałam je raz na pół roku) ale ból był nieprzerwany i stale się nasilał. Leki, które brałam nie pomagały.
Trafiłąm na SOR- po spędzeniu tam 6 godzin ( wykonano mi tk głowy- nic nie stwierdzono) podano ketonal i w nocy wypuszczono do domu twierdząc, że to migrena. Ból nie ustępował...rano udałam sie do lekarza rodzinnego- zlecił zastrzyki domięśniowo by mieć ulge w bółu, ale i one nie pomagały. Lekarz skierował mnie do szpitala ale powiedziałam że po co skoro stamtąd wracam? Z dnia na dzień mój stan się pogarszał...na tyle, że nie byłam w stanie sama dojechać do przychodni po zastrzyk wiec karetka przyjezdzała do mnie i w domu robiono mi zastrzyki. Tak dobrnęłam do piątku. Gdy zespół karetki przyjechał wykonać zastrzyk stwierdzili, że powinnam udać się do szpitala bo kiepsko wyglądam.
Tego feralnego dnia pod wieczór wezwano do mnie karetkę- ból był ogromny- krzyczałam, generalnie niewiele z tego dnia pamietam. Miałąm utratę świadomości- bół głowy był taki, że podobno krzyczałam prosząc o eutanazje. Ponownie trafiłam na SOR- przy przyjęciu ratowniczka na izbie uznała, że powinnam udać sie na zabiegi fizjoterapeutyczne a nie do nich. Moi bliscy na te słowa rozpętali piekło...w efekcie czego w końcu obejrzał mnie neurolog. Miałam nieprawidłowe odruchy ( objaw Kerniga), sztywność karku, światłowstręt, utrate swiadomości, wymioty. Zlecono pukncje która nic nie wykazała ale ze wzgledu na pogarszający sie stan trafiłam na oddział neruologiczny. Tam lezałam tydzien...przez kilka dni nie robiono absulutnie nic...a ja byłam coraz słabsza, wykonczona silnym permamentym bólem. Żyły mi pękały od leków...Po kilku dniach kiedy byłam na skraju wytrzymania a z chodzącej kobiety zrobiono ze mnie zacewnikowaną, wychudzoną wymiotami postać -zrozpaczona poprosiłam o przewiezienie do innego szpitala. Wówczas wykonano mi kolejna punkcje ktora juz wykazała zapalenie opon mózgowych o niejasnej etiologii i przewieziono mnie do szpitala zakażnego. Tam spedziłam kolejne dwa tygodnie a po wdrożeniu Acycloviru poczułam się nieco lepiej i wypuszczono mnie do domu na początku listopada. Niemniej gdy mnie wypisywali nadal pobolewała mnie głowa, miałam drętwienie ręki, problemy w koncetracją..
zaburzenia równowagi- miałam poczucie, że wychodze niedoleczona :(
Na początku styczniu 2017 r. znów się przeziębiłam i 3 tygodnie później miałam nawrót choroby. Był dużo bardziej ostry i agresywny. Byłam jeszcze na tyle swiadoma co sie dzieje, wiec nie wzywalam karetki tylko udałam sie do neurologa po skierowanie i trafilam od razu na oddzial zakazny. Tam podejrzewano ze pękł mi guz bo moje parametry były fatalne a ból był dużo ostrzejszy,- wiec przewieziono mnie do szpitala klinicznego na SOR neurologiczny. Nie widziałam na oczy, nie można było mi wykonanc podstawowych badan typu tomograf bo nie byłam w stanie spokojnie wylezeć 2 minut. Po podaniu mi mofriny i lekow usypiajacych wykonano tk głowy ktore nic nie wykazało. Postanowiono wykonac punkcje- wynik był drmaatyczny cytoza ponad 700 i podwyzszone białko...Trafiłam ponownie na zakażny gdzie spedziłam kolejne tygodnie.
Gdy wypisywano mnie do domu czułam się znacznie lepiej niż po pierwszym wyjściu. To, co mnie martwi to fakt,iż nie potrafia wykryć jaki wirus czy bakteria odpowiada za moje zapalenie opon :( W obu przypadkach mam etiologie niejasną ( nieokreśloną). Nie wiem jak sie przed tym bronić.
Zgodnie z zaleceniem lekarza pije napar z jeżówki, biorę kwasy omega3, odpoczywam, unikam stresu, pije sok z czarnego bzu.
Czytając Wasze wpisy jestem porażona...i przykro mi ze tak boleśnie ta choroba sponiewiera Was bądź Waszych bliskich.
Ja oprócz słabej koncentracji i małych prolemów z pamięcią obecnie nie doczuwałam żadnych skutków- mimo, że przeszłam przez to dwa razy.
Lekarze mówili, że nawroty są niemożliwye- jak mój przypadek pokazuje...może być ich nawet wiecej, bo jak mam walczyć z wirusem czy bakterią jeśli nie wiem jaka ona jest :(