Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora, to tak płakałam, że nie mogłam podnieść się z podłogi. Później czytałam dużo i szukałam ratunku,bo mój mąż powiedział, że trzeba poznać wroga żeby z nim wygrać. Miałam problemy ze snem ,płakałam, modliłam się, ale też starałam się żyć normalnie, spędzać czas z bliskimi. Jednak w głowie cały czas złe myśli, które próbowałam ciągle rozgonić. Cały rok czekając na operację żyłam w strachu, ściełam włosy na krótko, bo wiedziałam, że do operacji ogolą mi głowę w miejscu cięcia. Kiedy dzieci były w szkole, mąż w pracy, miałam czas napisać listy pożegnalne, które miałam w torbie jak jechałam na operację. To był ciężki okres w moim życiu i moich bliskich, nawet teraz jak jadę na badania i czekam na wynik, to mój mąż czyta, bo nie jestem w stanie. Rozumie to wszystko ten, kto to przeżył, to tylko taki skrót co było, kiedy żyłam w niepewności. Dlatego wiem, że człowiek jest w stanie znieść więcej niż sobie to wyobraża. Wiadomo, że są gorsze dni,ale najgorsze jest się poddać!!!! Tego nie wolno!!!