Dobry wieczór. Tak, mąż jest już po operacji u dra Furtaka. Są dobre i złe wiadomości. Dobre to takie, że dr Furtak ma po prostu złote ręce i zoperował męża tak, że nie ma żadnych ubytków neurologicznych! Od razu po operacji wszystko czuł, drugiego dnia wstał z pomocą rehabilitanta i normalnie chodzi - a przypomnę, że guz był po prostu ogromny. Naprawdę warto było czekać na termin, a pan dr jest absolutnie niesamowity i bardzo życzliwy. Początkowo po zabiegu mąż czuł się wręcz świetnie i tryskał energią, bo działały leki przeciwbólowe i był szczęśliwy, ze będzie chodził. Teraz jest zmęczony (wiadomo - poważna operacja obciąża organizm) i od pasa w dół jego ciało jest bardzo wrażliwe na dotyk - ma jakby uczucie pieczenia). Podobno to normalne i samo po jakimś czasie przejdzie (mam nadzieję, że tak będzie). Teraz bardzo złe wiadomości - guz wszyskich zaskoczył, był bardzo twardy (w przeciwieństwie do „klasycznych” wysciolczakow, które ponoć łatwo „odchodzą”) i totalnie wrośnięty w rdzeń. Trzeba go było odcinać chyba jakimś nożem/ laserem jeśli dobrze zrozumiałam (nie dało się normalnie, ręcznie). Usuwanie było niezwykle skomplikowane, a widoczność kiepska. Z pooperacyjnego MRI na 99,9 % wynika, ze został wycięty w całości (jest trochę krwawienia w jakiejś małej części i jej super dokładnie nie widać, więc malutka wątpliwość istnieje, ale ogólnie chirurdzy są bardzo zadowoleni). Problem w tym, że teraz wszyscy zachodzą w głowę co to był za guz. Naczytałam się w tzw. międzyczasie o złośliwych glejakach, gwiaździakach itp. i tragicznych rokowaniach i ledwo żyję z przerażenia. Wyniki hispat będą na początku przyszłego tygodnia. Do tego czasu nie mamy się niestety jeszcze z czego cieszyć. Jeśli tak wybitni i doświadczeni chirurdzy się zastanawiają (dr Furtak powiedział, że praktycznie zawsze jeszcze przed oceną patologa doskonale wie z czym ma do czynienia, a tym razem nie ma pojęcia), to chyba dobrze nie wróży. Czekamy na werdykt spod mikroskopu. Jedyne co mogę dzisiaj stwierdzić z całą pewnością to to, że dr Furtak jest wspaniałym specjalistą i dobrym człowiekiem i cała kadra neurochirurgii 10 Szpitala Wojskowego w Bydgoszczy jest super - począwszy od lekarzy po zespół pielęgniarski. Lepiej trafić nie mogliśmy. Bardzo, bardzo chciałabym już móc wreszcie głębiej odetchnąć, ale potwornie boimy się diagnozy…