Witam.
4 dni temu moja Mama , młoda kobieta (43l.) skarżyła się od rana na
bóle głowy . Kiedy była w pracy pojawiły się wymioty i sztywność karku. W momencie kiedy straciła przytomność wezwano karetkę. Diagnoza lekarzy nie jest jednoznaczna, ponieważ jedni twierdzą , że było to pęknięcie
tętniaka a inni, że był to udar . W każdym razie wszyscy są zgodni co do tego, że nastąpiło uszkodzenie (wyciek do) pnia mózgowego . Lekarze zrobili dwie próby , podczas których sprawdzali czy u Mamy występują reakcje z pnia mózgu, powiedzieli że jeśli podczas tych dwóch prób nie nastąpi żadna reakcja odłączą ją od respiratora, ponieważ będzie to oznaczać śmierć mózgu. Przy pierwszej próbie u Mamy wystąpiły odruchy kaszlowe i poruszenie brwiami . Następnie dokonano badania przepływu krwi w mózgu, które wskazało na to, że krew przez mózg przepływa .
Te w miarę pozytywne wyniki badania doprowadziły do tego , że zostało wdrożone leczenie farmakologiczne i o żadnym odłączaniu nie mogło być już mowy. U mamy pojawiła się gorączka, która została zbita poprzez mokre okłady itp. Lekarze robią systematyczne tomografy, i próby reakcji ruchowych jednak
obrzęk mózgu jest w tej chwili na tyle duży, że nie mają żadnych informacji o poprawie stanu zdrowia. Mało tego , twierdzą że Mama nie ma szans na przeżycie , a jeśli już ma jakiekolwiek to nigdy nie będzie sprawną Kobietą .
Proszę o opinię ludzi, którzy znają podobne przypadki , podobno medycyna lubi się mylić a ludzie z takich stanów wychodzili już obronną ręką. Mam nadzieję, że ktoś ma dla mnie jakiekolwiek pozytywne informacje.