Witam, długo zastanawiałam się, czy opisać tu swoją sytuację. Ale z dnia nandzien czuje się coraz bardziej bezradna a w obecnej sytuacji (pandemia) trudniej znaleźć pomoc w tym wypadku.
12.10.2020 mój narzeczony doznał potwornego bólu głowy, wezwalam karetkę,po jakimś czasie mojego narzeczonego przetransportowano helikopterem do najblizszego szpitala wojewódzkiego. Tam okazalo sie ze pękł tetniak prawej IcA, jest duzy krwotok z przebiciem do komór,
krwiak i jeszcze jeden zimny tetniak.
Mój ukochany spędził 4 tyg na intensywnej terapii, potem na "normalnej sali" dwa tygodnie, ma założona zastawek oponowo -rdzeniowa. Niespełna dwa tygodnie temubzostal wypisany do domu w stanie miejscowym stabilnym. Mówią że to cud, ze odzyskał świadomość, nie ma żadnych niedowladow, mówi, je samodzielnie i pamięta wszystkich,rodzinę, znajomych... Ale nie wyszedł z tego bez szwanku- nie bardzo wie, ze jest w domu, nie pamięta gdzie jest np łazienka, ze 5 minut temu był w toalecie, ze jest w domu..Duzo rzeczy też mu się miesza, z tym co było, co mu się przysnilo,ogólnie ma duże zaburzenia pamięci krotkotrwalej.Wie kim jest, ale nie wie że tyle czasu był w szpitalu (przez pandemia nie mogliśmy to odwiedzać, nie miał z nami zadnego kontaktu, nawet telefonicznego).
Mam w związku z tym pytanie do innych, którzy znają podobny przypadek, czy po takim urazie, uszkodzeniach mozgu wszystko pon jakimś czasie wróciło do normy? Wiem, ze potrzebą czasu i pomocy neuropsychologa, ale może jest ktoś, kto przezyl podobną tragedię i wie jakmsobie z tym poradzić, co nalezy zrobic, gdzie szukac pomocy...
Mój narzeczony jest młody i silny, ma 30 lat, jest jedynym sensem mojego zycia, moją najbliższą osobą.
Pozdrawiam wszystkich, Kaśka.