Witam JK. Wydaje mi się że mocno odjechaliśmy od tematu przewodniego. Jakoś tętniak mimochodem, szybko odszedł na drugi plan, ale nie jest mi z tego powodu przykro. Sporo innych spraw poruszamy, chociaż nie dotyczą one tego forum. Nie chcę tutaj zajmować miejsca na tematy nie związane z chorobą jaka mi się przytrafiła. Tym bardziej, że teraz jakiś tu konkurs i rywalizacje wymyślono, a ja do takiego wyścigu się nie nadaję i nie lubię pisać po to, aby ktoś mnie oceniał i nadawał miejsce w szeregu. To nie dla mnie. Odniosę się do Twojego JK stwierdzenia, że masz czasami wszystkiego dosyć. Ja też mam takie chwile i pewnie nie tylko my takie mamy kłopoty. Ja sobie to tłumaczę w sposób następujący. Gdyby było tak wspaniale i bez różnego rodzaju trosk, zmartwień, chorób i różnego rodzaju dolegliwości to byłoby strasznie. Strasznie dlatego, bo żal byłoby odchodzić, a w ten właśnie sposób los zniechęca do trzymania się za wszelką cenę tego żywota. Nie ma co narzekać na różnego rodzaju dolegliwości. Przecież musi się materiał zużywać. Według mnie nieprzyzwoitością jest zabierać się z tego świata w bardzo dobrym stanie technicznym Dodam jeszcze, że również zajmowałem się wędkowaniem. Oficjalnie od 1976 roku, ale to już inna "choroba" Pozdrawiam Wszystkich.