Ponieważ nigdzie nie można znaleźć opisu zabiegu termolezji, ale od strony pacjenta, postaram się zrobić to jak najlepiej. Zabieg miałam wczoraj. Nie chciałabym nikogo zniechęcać, ale jest on cholernie bolesny, przynajmniej w moim przypadku. Jestem po dwóch operacjach przepuklin odcinka lędźwiowego, ale z powodu zrostów pooperacyjnych miewałam bóle podobne do tych przepuklinowych. Nie mogłam za długo stać w miejscu, ponieważ po zastanie zrobienie kroku podobne było do wbijania noża w pośladki, szłam wiec na przykurczonych kolanach do rozchodzenia. Przy dłuższym siedzeniu drętwiały mi nogi, oraz bolał odcinek lędźwiowy. Przy każdym dzwignięciu czegokolwiek, odczuwałam to w lędźwiach itp. Zdecydowałam się na zabieg, ponieważ jest on ponoć najmniej inwazyjnym zabiegiem przeciwbólowym. Wykonuje się go z minimalnym znieczuleniem ( ale wg mnie wcale go nie było) pacjent musi cżuć ból, ponieważ im bardziej go boli, im bardziej reaguje na ból, tym pewniejsze jest, ze igła została wbita w odpowiednie miejsce. Zabieg polegał na wprowadzaniu igieł na około 15 cm w głąb obok kręgosłupa do korzeni nerwowych. I to było najstraszniejsze. Po wprowadzeniu, kiedy nie mogłam już wytrzymać z bólu, lekarz kręcił tą igłą, aż znalazł najbardziej bolące miejsce. Wtedy robią zdjęcia rtg i włączają termolezję-prąd. To też jest bolesne, ale dla mnie igły były dużo gorsze. Czułam wtedy rażenia prądem i jakby wyginanie ciała, promieniująć do kolan. Wbili mi chyba z 6-7 igieł. Zabieg trwał koło 30 min i mogę go porównać to tortur.... coś okropnego. Ręce mi zdrętwiały, wygięte się palce, że nie mogłam ich ścisnąć w pięść- chyba z nerwów. Wyłam, krzyczałam, jęczałam, uczucie
omdlenia, wymiotów z bólu... znęcanie się na żywca.... , ale ponoć pomaga. W chwili obecnej pierwsze odczucia ( jest trochę za wcześnie, żeby móc dokładnie opisać ) brak bólu przy naciskaniu odcinka lędźwiowego, przy kichaniu, nie odczuwam nic przy dzwignieciu. Trochę jeszcze piecze, ale tak się może dziać jeszcze do tygodnia po zabiegu. Ciekawe jak to będzie w życiu codziennym. Jutro robię dość pracochłonny obiadek, więc będę wiedzieć, czy jest różnica i będę pisać. Oczywiście moje odczucia mogą się różnić od innych, każdy reaguje inaczej. Jednego bardziej boli prąd, drugiego wbijania igieł. Ale z tego, co wiem to pomaga, więc chyba warto poddać się tym torturom. Leżała ze mną na sali pani, która zaraz po zabiegu, jeszcze na stole odzyskała czucie w rękach inny pan w nogach. Ta pani np. nie miała takich bóli przy zabiegu, porównywał to borowania zęba w miejscu, gdzie macie nerw, ale jej od razu przestawali, jak go poczuła. U mnie było inaczej. Mimo tego, jeśli to ma pomóc na conajmniej dwa lata to chyba warto.