Mieć nadzieję, szukać jej iskierki tam gdzie pozornie jej nie ma, patrzeć na swojego chorego oczami pełnymi miłości. To najważniejsza sentencja siły dla rodziny pogrążonej w beznadzieji. Kiedy stałam pod drzwiami OJOMU byłam w 8 miesiącu ciąży z moja Malwinką. Tam za drzwiami ratowano moją kuzynkę z którą wychowywałam się od 5 roku życia
. Moje oczy były już suche, nie miały łez gdyż zaledwie kilka tygodni wcześniej na
udar zmarła mama mojej kuzynki-siostry która stworzyła mi najcieplejszy na świecie dom. Zabrała z domu dziecka i kochała jak własne dziecko, nawet może mocniej. Joasia to moja prawdziwa siostra, najkochańsza powierniczka i przyjaciółka. Jechała ze swoim chłopakiem z miasta byli kupić dla mojego maleństwa ubranka i pijany kierowca w nich uderzył. Chłopak nie przeżył Joasia tak. Pamiętam nawet po 5 latach słowa lekarza ,, roślina lub zgon nie ma liczyć na co więcej'' Przeszliśmy 17 tygodni śpiączki, początki wybudzenia, regresie po wybudzeniu, uczenie sie dźwięków, ssania, połykania, pierwszych sylab i słów. 22 letnia Joasia siedziała w wózku obok mojej 10 miesięcznej córki i podbierała jej zabawki, wydając gaworzące dźwięki. Mój mąż kupował zawsze takie same zabawki dla dziewczynek. Po 14 miesiącach pobytu Joasi w ośrodkach, szpitalach i na turnusach rehabilitacyjnych, zamieszkała ona z nami w domu który dostosowaliśmy podczas budowy do jej potrzeb w końcu to moja siostrzyczka. Joasia na początku tylko pełzała po dywanie jak udało jej sie wyślizgnąć z wózka, nie mieliśmy kasy na ciągłą prywatną rehabilitację wiec sama sie jej nauczyłam ćwiczyłam Joasie i stymulowałam po kolejnych 12 miesiącach dzięki pomocy męża i teściów Joasia zaczęła chodzić mając 23 lata.
Intelektualnie rozwija się podobnie jak moja córka, bawi się z nią kreśli pierwsze literki. Chodzimy regularnie do psychologa i psychiatry, mamy reż opiekę pedagoga dla Joasi. Jeździła na warsztaty terapii zajęciowej ale tam nie mogła się odnaleść, płakała i sikała w majtki, bała sie tych ludzi. W domu czy szpitalu jest w pełni samodzielna załatwia się do wc, sama się umyje, odmeldowuje każdą wykonana czynność, nie umie kłamać i jest strasznie szczera, nie umie obsługiwać telefonu ani komputera mimo że usiłujemy ja tego nauczyć, dobrze liczy i umie zrobić drobne zakupy w osiedlowym sklepiku. Kochamy ja taka jaka jest mimo że ma prawie 27 lat a zachowuje sie jak moja 5 letnia córka Malwinka, ale jest!!!! Życzę wam aby wasze śpiochy dzięki waszej miłości i pracy szybko powróciły do jak najlepszej sprawności. Nie ważne czy reaguje, chodzi, mówi, czy tylko patrzy na ciebie i nie reaguje, najważniejsze że kochana osoba jest!!!! Pozdrawiam i trzymam za śpiochy i was kciuki. Pozdrawiam Maja