Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Początkująca
23-07-2011, 08:33:58

Witam,na początku chciałam podziękować za wsparcie od Kowalowa.:)

U mojego taty bez zmian ,lekarz powiedział ,że zrobili dla niego już wszystko i niedługo przeniosą go na inny oddział prawdopodobnie neurologiczny ,a potem pozostaje oddział dla przewlekle chorych.W tej chwili ma zapalenie oskrzeli także powiedział ze jeszcze troche zostanie na oiomie.Kiedy mama powiedziała że nie pójdzie na ten oddział dla przewlekle chorych i zabierzemy go do domu ,lekarz bardzo sie zdziwił i zapytał czy wiemy co robimy.Po tym mama zupełnie sie załamała.
Wyobrażam sobie po tym co czytam na forum że opieka nad śpiochem nie jest prosta a nawet bardzo trudna ale
Nie wyobrażam sobie oddać taty do hospicjum ,wiem że będzie ciężko ale sobie poradzimy i tata będzie znami!!.

Niewiem tylko jak się na to wszystko przygotować ,od czego mamy zacząć:(

Proszę pomóżcie i dajcie jakieś wskazówki
Pozdrawiam gorąco Monika
gość
23-07-2011, 09:36:53

Witam dasz rade moja mama nie dawno wyszła ze szpitala w śpiączce teraz mija 3 miesiące wykonujemy wszystkie czynności pielęgnacyjne .Mósisz być silna i dużo rozmawiać z tatą powiedz mi a ile tata jest w śpiączce:-
Początkująca
23-07-2011, 10:04:48

Witam.

Wypadek miał 8 dni temu .Przez pierwsze 4 dni był w śpiączce farmakologicznej.odstawiono mu leki i nie moze sie obudzić.Ja wiem że musimy być cierpliwy ,że to wymaga czasu ,ale lekarz twierdzi że pewnie już tak pozostanie i nie daje nadzieji .Powiedział ,żę może otworzyć oczy, czy ruszyć ręką ale i tak będzie nieświadomy.

Jedyne co tata robi to porusza palcami u nóg kiedy go łaskoczemy,przełyka śline i kaszle .Mam nadzieję że niedługo będzie lepiej .Modlimy sie o to codzienne.

pozdrawiam
gość
23-07-2011, 10:15:39

moniska146 2011-07-23 10:33:58 Witam,na początku chciałam podziękować za wsparcie od Kowalowa.:)

U mojego taty bez zmian ,lekarz powiedział ,że zrobili dla niego już wszystko i niedługo przeniosą go na inny oddział prawdopodobnie neurologiczny ,a potem pozostaje oddział dla przewlekle chorych.W tej chwili ma zapalenie oskrzeli także powiedział ze jeszcze troche zostanie na oiomie.Kiedy mama powiedziała że nie pójdzie na ten oddział dla przewlekle chorych i zabierzemy go do domu ,lekarz bardzo sie zdziwił i zapytał czy wiemy co robimy.Po tym mama zupełnie sie załamała.
Wyobrażam sobie po tym co czytam na forum że opieka nad śpiochem nie jest prosta a nawet bardzo trudna ale
Nie wyobrażam sobie oddać taty do hospicjum ,wiem że będzie ciężko ale sobie poradzimy i tata będzie znami!!.

Niewiem tylko jak się na to wszystko przygotować ,od czego mamy zacząć:(

Proszę pomóżcie i dajcie jakieś wskazówki
Pozdrawiam gorąco Monika



Witam cie Moniko


Praca przy tak chorym człowiekiem jest cieżka nie powiem,ja mam 30 lat i od roku zajmuje sie moim Michałem,mamy dwoje dzieci ktore najbardziej ucierpiały na tym wszystkim ale staram sie pogodzić wszystko jak najlepiej.Nie godz sie na zaden osrodek typu zol,czy hospicjum nigdy w zyciu,nam tez to proponowali lecz postanowiłam z tesciowa zajac sie miskiem i bardzo dobrze poniewaz w domu wraca do nas powoli,sa duze postepy jest jak narazie rehabilitacja przylozkowa ale michał wspolpracuje z fizjoterapeutka.Czeka cie długa droga lecz musisz miec siłe aby ja przejsc,nie poddawaj sie nie pokazuj mezowi ze sie boisz,nie płacz przy nim nie mozesz on musi czuc ze jest bezpieczny ze wszystko bedzie wporzadku.I nie masz za co mi dziekowac po to jest to forum abysmy pomagali sobie wzajemnie,wiele osob mnie pomoglo jak potrzebowałam otuchy i wsparcia.Na temat pielegnacji jezeli chcesz wiedziec wiecej moge udzielic ci duzo porad napisz do mnie na maila karolina198050@wp.pl odpowiem i doradze jak tylko moge.Pozdrawiam cie ciepło
Początkująca
23-07-2011, 11:16:44

Najgorsza jest bezradność ja tak patrze na moją mame to psychcznie ciężko ale również jestem dobrej myśli .martwi mnie tylko że to już 3 miesiąće.Pozyczyłam z hospicjum aparature do odsysania śliny bo mama strasznie się dusiła.Będzie dobrze zobaczysz ,mósi być
gość
24-07-2011, 12:55:07

Mieć nadzieję, szukać jej iskierki tam gdzie pozornie jej nie ma, patrzeć na swojego chorego oczami pełnymi miłości. To najważniejsza sentencja siły dla rodziny pogrążonej w beznadzieji. Kiedy stałam pod drzwiami OJOMU byłam w 8 miesiącu ciąży z moja Malwinką. Tam za drzwiami ratowano moją kuzynkę z którą wychowywałam się od 5 roku życia. Moje oczy były już suche, nie miały łez gdyż zaledwie kilka tygodni wcześniej na udar zmarła mama mojej kuzynki-siostry która stworzyła mi najcieplejszy na świecie dom. Zabrała z domu dziecka i kochała jak własne dziecko, nawet może mocniej. Joasia to moja prawdziwa siostra, najkochańsza powierniczka i przyjaciółka. Jechała ze swoim chłopakiem z miasta byli kupić dla mojego maleństwa ubranka i pijany kierowca w nich uderzył. Chłopak nie przeżył Joasia tak. Pamiętam nawet po 5 latach słowa lekarza ,, roślina lub zgon nie ma liczyć na co więcej'' Przeszliśmy 17 tygodni śpiączki, początki wybudzenia, regresie po wybudzeniu, uczenie sie dźwięków, ssania, połykania, pierwszych sylab i słów. 22 letnia Joasia siedziała w wózku obok mojej 10 miesięcznej córki i podbierała jej zabawki, wydając gaworzące dźwięki. Mój mąż kupował zawsze takie same zabawki dla dziewczynek. Po 14 miesiącach pobytu Joasi w ośrodkach, szpitalach i na turnusach rehabilitacyjnych, zamieszkała ona z nami w domu który dostosowaliśmy podczas budowy do jej potrzeb w końcu to moja siostrzyczka. Joasia na początku tylko pełzała po dywanie jak udało jej sie wyślizgnąć z wózka, nie mieliśmy kasy na ciągłą prywatną rehabilitację wiec sama sie jej nauczyłam ćwiczyłam Joasie i stymulowałam po kolejnych 12 miesiącach dzięki pomocy męża i teściów Joasia zaczęła chodzić mając 23 lata. Intelektualnie rozwija się podobnie jak moja córka, bawi się z nią kreśli pierwsze literki. Chodzimy regularnie do psychologa i psychiatry, mamy reż opiekę pedagoga dla Joasi. Jeździła na warsztaty terapii zajęciowej ale tam nie mogła się odnaleść, płakała i sikała w majtki, bała sie tych ludzi. W domu czy szpitalu jest w pełni samodzielna załatwia się do wc, sama się umyje, odmeldowuje każdą wykonana czynność, nie umie kłamać i jest strasznie szczera, nie umie obsługiwać telefonu ani komputera mimo że usiłujemy ja tego nauczyć, dobrze liczy i umie zrobić drobne zakupy w osiedlowym sklepiku. Kochamy ja taka jaka jest mimo że ma prawie 27 lat a zachowuje sie jak moja 5 letnia córka Malwinka, ale jest!!!! Życzę wam aby wasze śpiochy dzięki waszej miłości i pracy szybko powróciły do jak najlepszej sprawności. Nie ważne czy reaguje, chodzi, mówi, czy tylko patrzy na ciebie i nie reaguje, najważniejsze że kochana osoba jest!!!! Pozdrawiam i trzymam za śpiochy i was kciuki. Pozdrawiam Maja
Początkująca
24-07-2011, 13:56:22

Witajcie.U nas znowu załamka .Dzisiaj rozmawiam z neurochirurgiem i nie miał dla nas dobrych wieści.Rana pooperacyjna żle się goji ,ponoć w głowie jest duży obrzęk i bardzo ciasno,boję się że wyjdzie tacie mózg.
Dzisiaj ma zmieniać mu opatrunek i możliwe że założy mu kilka szwów .Powiedział że może w kadżej chwili umrzeć za dzień ,tydzień lub miesiąc .
Czy u Waszych śpiochów zdarzyło się coś podobnego ?

Cały czas mam nadzieję
że głowa się zagoi ,bo tylko wtedy będziemy mogli zabrać tate domu
Jeśli będzie musiał odejść, to będzie wśród najbliższych ,we własnym domu .:(

pozdrawiam Monika
Początkujący
25-07-2011, 10:35:35

Jakiś czas temu pisałem w sprawie mojego brata Daniela który spadł na głowę 8-10m był w stanie krytycznym nie dawali mu żadnych szans. Teraz mój brat czuje się świetnie postęp jaki zrobił w ciągu 2 tygodni jest ogromy. Praktycznie wszystkie czynności wykonuje sam, normalnie się z nim rozmawia (chodź na początku zastępował słowa które zapomniał innymi gadał bezsensu np. Zadałem mu pytanie czy idziemy pooglądać telewizje powiedział. Odpowiedział dobra idziemy ale "łiko łiko paero") zaczeliśmy mu dużo czytać i bardzo szybko poprzypominał sobie słowa. Zresztą teraz sam czyta na głos. Czasami zachowuje się bardzo dziecinnie ale rzadko kiedy, pamięta praktycznie wszystko poza wypadkiem i wszystkiego co działo się miesiąc przed wypadkiem. Brat znajduje się teraz w szpitalu na rehabilitacji Chapel Allerton w Leeds ma tam świetną opiekę wszyscy go lubią. Ostatnio dostaliśmy nawet informacje że Daniel niedługo będzie gotowy do wypisania ze szpitala fakt będzie wymagał dalszej rehabilitacji w Polsce ale sobie poradzimy. Życzę wszystkim, aby wasi bliscy wrócili do zdrowia trzeba mocno wierzyć i wszystko będzie dobrze pozdrawiam Kamil :)
gość
25-07-2011, 17:18:12

Do moniska146 my u mamy mieliśmy podobna sytuację z mamą 2 miesiące temu, mama miała wypadek samochodowy 2 wielkie krwiaki śródmózgowia. Usunięto operacyjnie, stan mamy był krytyczny nie dawali jej szansy, kilka godzin lub dni jedynie. Rana była zakażona i sie rozeszła, całe szczęście nie doszło do zakażenia mózgu. Po 6 tygodniach walki i kupowania nawet przez nas różnych opatrunków rana zagoiła sie kąpletnie. Mama nadal jest nadal w śpiączce, ale reaguje na nas, lekarze mówią że to cud i twierdza że jest szansa na wybudzenie, sama oddycha czekamy na rehabilitacje w Juraszu Bydgoszcz. Warto wierzyć, modlić sie i działać Pozdrawiam Madzia
gość
25-07-2011, 19:44:13

W każdym wypadku trzeba wierzyć że wszystko się ułoży,ż e bedzie dobrze,nikt nie jest w stanie zabrać nam nadzieji która umiera ostatnia.Każdy przypadek jest inny jak i każdy organizm inaczej reaguje oraz sie regeneruje.Wiadomo po urazach mózgowo-czaszkowych powrót do zdrowia trwa długo nawet latami ale trzeba wierzyc że wszystko ułozy sie jak najlepiej.
Pozdrawiam wszystkich opiekunów spiochów,oraz samych śpiochów tych śpiących oraz wybudzonych

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama: