Reklama:

śpiaczka (15627)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
09-04-2011, 20:58:01

Gość 2011-04-09 22:09:41 Pani Karolino postaram sie coś wnieść do pani pytania. Pierwsze spotkanie z profe***m odbyło się krótko po wypadku mojej siostry może z 12 tygodni, gdyż leżała ona w szpitalu w Bydgoszczy, dostaliśmy namiary od rodziny innego pacjenta, profesor zbadał siostrę i przejrzał dokumenty, zalecił przeniesienie siostry na oddział rehabilitacji w Juraszu. Tam rehabilitanci stosowali zalecone ćwiczenia przez profesora, muzykoterapię, stymulacje punktów ciała uciskiem oraz akupunkturę- przychodził prywatny specjalista. Siostra przebywała na oddziale 5 tygodni po czym znowu trafiła na ojom, po 7 tygodniach z ojomu znowu trafiła na rehabilitację, tam przebywała 10 tygodni, potem przebywała trochę w hospicjum, trochę w ośrodku Toruń Światło czy jakoś tak. My jeździliśmy co jakiś czas do profesora i stosowaliśmy zalecane ćwiczenia i masaże. Prawdę mówiąc braliśmy rehabilitanta z kliniki Jurasza i on uczył nas tych ćwiczeń i masaży dokładnie. Przez pierwsze 4 - 5 miesięcy było widać dużą poprawę. Początkowo siostra leżała jak kłoda głowa wygięta do tyłu, oczy w słup, duże odleżyny. Dzięki dobrej pielęgnacji, założeniu pega- taka rurka do karmienia, siostra nabrała wagi i siły. Stosowaliśmy też ćwiczenia na przykurcze bo te zalecone przez profesora to za mało. Największe postępy były na początku drugiego pobytu w klinice Jurasza, później wszystko stanęło w miejscu i tak było do końca pobytu. W Świetle nastąpiły przez 5 miesięcy pobytu i intęsywnej rehabilitacji były jeszcze małe postępy i potem wszystko sie zatrzymało. Siostra śledzi wzrokiem ruch w pomieszczeniu, uśmiecha sie na widok znanych osób. Nie potrafi połykać, nie potrafi samodzielnie siedzieć, nie porusza rękoma i nogami an głową. My ćwiczymy i masujemy ale profesor powiedział że trzeba czekać i czekamy 5 lat. Cały czas profesor utrzymuje te same ćwiczenia i masaże i tyle. Przykro mi jest że nie jestem w stanie pomóc siostrze, nasz rehabilitant bardzo nas chwali że nie ma przykurczów, że siostra jest w dobrej kondycji fizycznej, ze sie uśmiecha, grymasi ale ja wolała bym aby sie wybudziła!!!!!! Proszę pamiętać że te cwiczenia są indywidualnie dobierane do pacjenta i tak jak siostra leżała i druga dziewczyna to każda miała inny zestaw.
Może ktoś coś napisze na temat ośrodka FLORENCJA II UL. ŚW WINCENTEGO 1 W ŚWIECIU NAD WISŁĄ KUJAWSKO POMORSKIE


Dzikeuje za odpowiedz moj maz jest 9 miesiecyy po wypadku wylew podtwardowkowy do mozgu 4 tyg spiaczki farmakologicznej 90% prawej pokuli nie funkcjonuje,wizyta u profesora byla po 6 miesiacach po wypadku zawiozłam film wszystkie wypisy ze szpitali,dostalam porady na temat stymulacji.Mąż ma Pega takze ale w sumie ten peg uratował mu zycie,mial rurke przez 8 miesiecy musielismy ja wyciagnac na wlasna odpowiedzialnosc poniewaz zaden lekarz nie chcial podjac sie wyjecia.jest wszystko wporzadku,maz ma niedowlad lewej strony ciala wodzi oczami po pokoju rozglada sie oglada tv ale nie mowi nic kompletnie,stymulujemy meza ale nie wiem jak dlugo to potrwa.Teraz wysylam wniosek o przyjecie do Jurasza oraz jade z mezem na dwa tyg do profesora do połczyna ,jak jest ogolnie w juraszu jaka jest opieka ogolnie,boje sie kzdego dnia boje sie ze nigdy go nie odzyskam mimo tego ze profesor poiwedzial ze wroci do mnie bedzie mowil bedzie chodzil nie wiem co mam myslec ogolnie na ten temat:)
gość
10-04-2011, 08:38:58

Pani Karolino to pani mąż jest wowiele lepszym stanie niż moja siostra. Ona rurkę ma, musimy ją odsysać bo wydzieliny jest dużo. My też stymulujemy jak profesor zaleciła ALE DODATKOWO PROSZĘ REHABILITOWAĆ BO STYMULACJA TO ZA MAŁO, ONA MA DZIAŁAĆ NA WYBUDZENIE, A WYBUDZONEMU POTRZEBNE JEST TEŻ CIAŁO W MIARĘ SPRAWNE. My też o tym pamiętamy i ćwiczymy intęsywnie, choć przykurcze tak się pojawiły szczególnie ręce. Na oddziale rehabilitacji opieka jest w miarę dobra, umyją, przełożą ale nieraz zapomną podać jedzenie lub podają je zimne bo jest mało rąk do pracy na tyle śpiochów. Dobrze by było aby ktoś był z pani mężem aby dopilnować godzin zabiegów- bo nie kiedy zdarzyło się im zapomnieć siostrę zabrać na ćwiczenia w nawale rehabilitacji i zajęć. Personel jest miły ale ręce kogoś bliskiego do podania jedzenia i picia też się przydadzą. Dużo mnie nauczyli o opiece, nauczyłam się też ćwiczeń rehabilitacyjnych. Mimo tego że siostra rok spędziła po różnych placówkach bo nie mogliśmy zabrać jej do domu. Profesor nadal twierdzi że można takiego śpiocha wybudzić tylko trzeba pracować z taką osobą. Ostatni raz kontaktowałam się z profe***m jakieś półtora roku temu i utrzymał zalecenia dla siostry. Może teraz jak zamieszkamy w Świeciu to uda mi się ściągnąć profesora do siostry, zobaczymy. Naprawdę jak pani ma możliwość proszę jechać do profesora może pomoże pani mężowi.
gość
10-04-2011, 12:42:31

Gość 2011-04-10 10:38:58 Pani Karolino to pani mąż jest wowiele lepszym stanie niż moja siostra. Ona rurkę ma, musimy ją odsysać bo wydzieliny jest dużo. My też stymulujemy jak profesor zaleciła ALE DODATKOWO PROSZĘ REHABILITOWAĆ BO STYMULACJA TO ZA MAŁO, ONA MA DZIAŁAĆ NA WYBUDZENIE, A WYBUDZONEMU POTRZEBNE JEST TEŻ CIAŁO W MIARĘ SPRAWNE. My też o tym pamiętamy i ćwiczymy intęsywnie, choć przykurcze tak się pojawiły szczególnie ręce. Na oddziale rehabilitacji opieka jest w miarę dobra, umyją, przełożą ale nieraz zapomną podać jedzenie lub podają je zimne bo jest mało rąk do pracy na tyle śpiochów. Dobrze by było aby ktoś był z pani mężem aby dopilnować godzin zabiegów- bo nie kiedy zdarzyło się im zapomnieć siostrę zabrać na ćwiczenia w nawale rehabilitacji i zajęć. Personel jest miły ale ręce kogoś bliskiego do podania jedzenia i picia też się przydadzą. Dużo mnie nauczyli o opiece, nauczyłam się też ćwiczeń rehabilitacyjnych. Mimo tego że siostra rok spędziła po różnych placówkach bo nie mogliśmy zabrać jej do domu. Profesor nadal twierdzi że można takiego śpiocha wybudzić tylko trzeba pracować z taką osobą. Ostatni raz kontaktowałam się z profe***m jakieś półtora roku temu i utrzymał zalecenia dla siostry. Może teraz jak zamieszkamy w Świeciu to uda mi się ściągnąć profesora do siostry, zobaczymy. Naprawdę jak pani ma możliwość proszę jechać do profesora może pomoże pani mężowi.



Witam

Tak tak jedziemy do Profesora,jesteśmy w stałym kontakcie z Pofe***mdał mi dużo wiary i nadzieji,moj maż ma uszkodzone płaty czołowe ale Profesor stwierdzil ze to nic,poprostu bedzie miał problemy z emocjami,bedzie bluznil jak zacznie mowic,ale to mnie nie przeraza liczy sie dla mnie pomoc w odzyskaniu swiadomosci jako takiej,niby reaguje na proste polecenia typu zamknij oczy,mrugnij dwa razy a nie raz jest tak ze patrzy na mnie jak bym byla obca boje sie tego ze mnie nie pamieta oraz dzieci.Staramy sie do jurasza ale badania ma nie za ciekawe infekcja jest oraz anemia,a wyniki musze wyslac w miare dobre.Nie orientuje sie pani jaki jest okres czekania na miejsce w Juraszy ile sie czeka.
gość
11-04-2011, 14:36:12

Pani Karolino niestety wyniki muszą być w miarę bez infekcji. A ile się czeka nie wiem. Proszę poszukać numeru do sekretariatu w Juraszu na rehabilitację i się zapytać.
gość
11-04-2011, 15:11:28

Witam,

moja mama jest w śpiączce prawie 3 miesiące w skutek niedotlenienia, od miesiąca jest w domu. Lekarze nie dawali żadnych szans, stwierdzono nawet, że z mózgu wiele nie zostało i wystarcza jedynie do tego żeby mogła sama oddychać. Mama dużo się kręci, reaguje na dźwięk, dotyk, pojękuje, źrenice zmniejszają się gdy świecę latarką, potrafi połykać, narazie podajemy tylko kropelki, potrafi sama utrzymywać głowę gdy siedzi w fotelu. Byliśmy u Profesora Talara, stymulujemy tak jak on zalecił. Nawet nie brał pod uwagę obcji, że mama może się nie obudzić. Stwierdził, że mózg jest uszkodzony, ale nie może być tak źle skoro mama tak *** rękami. Teraz nie wiem co o tym myśleć, czy on tak mówi każdemu?????? Czy naprawdę widzi u mamy duże szanse. Co wy na to??? Ola
gość
11-04-2011, 15:48:31

Gość 2011-04-11 17:11:28 Witam,

moja mama jest w śpiączce prawie 3 miesiące w skutek niedotlenienia, od miesiąca jest w domu. Lekarze nie dawali żadnych szans, stwierdzono nawet, że z mózgu wiele nie zostało i wystarcza jedynie do tego żeby mogła sama oddychać. Mama dużo się kręci, reaguje na dźwięk, dotyk, pojękuje, źrenice zmniejszają się gdy świecę latarką, potrafi połykać, narazie podajemy tylko kropelki, potrafi sama utrzymywać głowę gdy siedzi w fotelu. Byliśmy u Profesora Talara, stymulujemy tak jak on zalecił. Nawet nie brał pod uwagę obcji, że mama może się nie obudzić. Stwierdził, że mózg jest uszkodzony, ale nie może być tak źle skoro mama tak *** rękami. Teraz nie wiem co o tym myśleć, czy on tak mówi każdemu?????? Czy naprawdę widzi u mamy duże szanse. Co wy na to??? Ola




Witam

Profesor naprawde potrafi pomagać swoim Pacjentom.I widzi pani lekarze mowili zw mamie mozgu pozostalo tyle zeby mogla tylko oddychac,a pani mamusia,ma odruch połykania to bardzo duzo,nie ma niedowładu,siedzi i tu jest naprawde duza wielka niadzieja.Prosze mamie puszczac muzyke,rozmawiac z nia jak ze zdrowym cżłowiekiem. A co najwazniejsze nie tracic nadzieji u ufac zalecenia profesora nam pomogły znaczy mojemu mezowi:)
gość
11-04-2011, 16:13:29

Moja mama jedenasty tydzień jest w śpiaczce, pisałam tutaj wcześniej, przez wirusowe zapalenie mózgu. Próbowałą się wybudzac, otwierała oczy na mój głos, na moja prośbę.. rusza czasem głową, troche ręką,. jednak ostatnio prawie cały czas spi. Jestesmy u niej codziennie, dostarczamy różnych bodźców mózgowi. Widze minimalne zmiany na plus Lekarze jednak nie dają mamie szans na wyjście z tej choroby, stan wegetatywny, paraliz czterokończynowy! Wszysko to co ja widze, te pozytywne zmiany jakie u mamy zachodzą dla nich są to odruchy bezwarunkowe, wręcz nie wróżą niczego dobrego - oni to potrafia człowieka zdołować! Wiem, że trzeba być przygotowanym na wszystko, ale przeciez ja widzę, że mama reaguje na moje prośby i jeśli może to robi to o co ją proszę, pani od rehabilitacji też zauważyła że mama reaguje, na dotyk, na ból... Czy z takiego stanu tzn. wegetatywnego można wyjść? Czy macie podobne doświadczenia z Waszymi śpiochami?
EWA
Początkująca
11-04-2011, 19:24:12

Witaj Ewo. Zawsze jest nadzieja. i zaden lekarz nie moze ci jej odebrać. Moj syn po pieciu wielogodzinnych operacjach guza mózgu - nowotwora II przez czternascie miesiecy byl w spiączce. NIKT nie dawał mu szansy na przeżycie a nawet profesor mi powiedział ze lepiej dla mnie i dla niego aby odszedł bo tak to gorzej niz roslina... i takie tam. Szpital do "umarcia" przekazał go do hospicjum. ....
Tam otoczony dobra opieka i naszą miłoscia spał , spal... kolejne wizyty neurologów zawsze kończyły sie diagnozą za to co mi sie wydaje ze robi to tylko odruchy....jednak stymulowałam go tym co lubił a działałam wyłacznie intuicyjnie. Jednak cały czas był rehabilitowany biernie aby nie zanikły miesnie i skostniały stawy. I stał sie cud. Którys z neurologów wreszcie dał swiatełko ( po ponad roku ) nastapiła intensywna rehabilitacja....żyje , jest w domu na wózku , minęły dwa lata i idzie ku lepszemu choć nigdy nie bedzie zdrowym.
Nigdy Ewo nie trac nadziei.. Pozdrawiam
gość
12-04-2011, 05:56:10

Dziękuję za odpowiedź, nigdy nie stracę nadzieii!!!!!! A czy Pani mąż długo był w śpiączce?
gość
12-04-2011, 05:56:45

Dziękuję za odpowiedź, nigdy nie stracę nadzieii!!!!!! A czy Pani mąż długo był w śpiączce?

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: