Reklama:

śpiaczka (15627)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
14-02-2011, 14:49:14

Gość 2010-05-24 08:53:17
Gość 2010-05-22 19:53:19 Mama spała 6 tygodni na respiratorze, później ze względu na zapalenie płuca jeszcze przez tydzień była na lekach sedujących i oddychaniu.
A 6 tygodni spania było cały czas na sedacji, bo bez niej nie mogła złapać spokojnego, głębokiego oddechu i wariowała na łóżku. Później stopniowo zmniejszano jej ilość leków i oddechów maszyny, aż doszli do dawki, przy której zaczęła otwierać oczy i reagować. Tak samo było z respiratorem, zeszli do 3 oddechów maszyny, a później odpięli ja zupełnie.
Co do usuwania tracheo, to skoro ją zrobili w szpitalu, to pewnie i usunąć potrafią, akurat na temat kompetencji lekarzy złego słowa powiedzieć nie mogę. Dziś rurkę miała zatkaną na 3h i nie przyduszała się, powiedziano nam, że stopniowo będą ten czas wydłużać - jeżeli dojdzie do 3 dni bez odsysania i z zamkniętym otworem, wtedy ją usunął.
Nie znam się, ale uważam podejście za rozsądne, już słyszałam o ludziach, którym wyjęto rurkę za wcześnie i po dwóch dniach się udusili...

Jeszcze raz ponawiam prośbę o namiary na ośrodki/oddziały rehabilitacyjne w Krakowie lub okolicach, które przyjmują ludzi z rurkami tracheostomijnymi i PEGiem! :)

Pozdrawiam

Aga


Witam
w Krakowie jest prywatna klinika Votum Reha Plus. Jest tam bardzo drogo ale przyjmuja z rurkami tracheo i pegiem. W ramach rehabilitacji sa tez konsultacje m.in. laryngologiczna i bardzo chetnie wyciagaja rurki.
W szpitalu Rydygiera jest tez rehabilitacja i chyba przyjmuja z rurkami niestety nie wiem na jakim poziomie swiadcza uslugi.
Kolo Krakowa jest jeszcze Modlniczka.
pozdrawiam
m.
gość
15-02-2011, 19:52:33

Witam
Mijają sobie spokojnie dni, mijają tygodnie, mijają miesiące, a moja bratowa śpi sobie spokojnie. Byłam dzisiaj u niej od 12-tej przyglądałam się jej jak się uśmiecha, jak reaguje na dźwięki, jak obserwuje to co się dzieje w jej otoczeniu. Ładnie siedzi sobie na wózku, chętnie wypija zawartość butelki, trochę podjadła deserek łyżeczką i tak się zastanawiam co ona czuje, co tam się w jej głowie dzieje, co myśli?? W takiej sytuacji przypomina mi się zawsze ukochana bajeczka mojej wnusi o królewnie śnieżce i chciała bym aby to się spełniło, jeden pocałunek księcia i mój śpioszek budzi się Co byśmy wtedy zrobili, jak byśmy się zachowywali, ile by było do nadrobienia po tych 3 latach jej śpiączki. Czasami poszukuje w necie różnych historii ludzi po wybudzeniu ze śpiączki, jak opowiadają co słyszeli co czuli, jacy byli zdesperowani. Czytając któryś z poprzednich postów, który ktoś umieścił na temat wybudzeń ze śpiączki. Przypomniałam sobie jak kilka miesięcy po zapadnięci u śpiączkę mojej bratowej, brat wyczytał gdzieś w necie o cudownym leku nasennym Zolpidemie. Po kilku konsultacjach z jakimiś profesorami neurologi z Warszawy, Poznania i Krakowa ściągnoł brat ten lek gdzieś przez znajomości z zagranicy, nie pamiętam dokładnie z kat. Bynajmniej czekaliśmy na ten cud 4-5 miesięcy i bez efektu, pamiętam mojego brata jak płakał po kolejnej tomografii, że brak efektu tego leczenia a dawali takie nadzieje. Potem były zupki na poprawę pracy mózgu które do tej pory gotujemy, soki z jagód i sok z noni caliwita (czy jakoś tak). A tu jak mówi rehabilitant i pani dr neurolog niekiedy starczy stabilne środowisko, dobra opieka w tym rodziny i ciągła rehabilitacja, trochę tych naszych dziwadełek ,,diera bezglutenowa i bez laktozy'' jak dla dzieci z autyzmem stosowana już 4 tydzień. I mam nadzieję że nasza księżniczka obudzi się i marzenia mojej wnuczki spełnią się. Mała chodzi do przedszkola i czasami sie chwali dzieciom że ona to zna taką prawdziwą śpiącą królewnę, córka musi tłumaczyć potem w przedszkolu o co chodzi z tą bajką. Czasami wnusia mówi do mnie tak ,,Babciu Marcinek to nie wierzy mi że ja znam taką prawdziwą śpiącą królewnę, ale ciocia nią jest prawda..''
gość
16-02-2011, 04:17:39

Pani Aniu prosze odezwac sie to juz 3 tygodnie jak nie mamy wiadomosci o Pani corce , czy ma juz rehabilitacje gdyz miala pani kontakt z jedna rehabilitantka tu na forum i wygladalo ze jest pani w miare szczesliwa. Jak corcia stara sie przy pomocy rehabilitantki?, czy zabrala ja pani do domu , czy jest w Zolu. Mysle stale jak wyglada dzien napewno wypelniony od rana do nocy zajeciami. Wiem ze nadejdzie sloneczny dzien dla corci i dla pani. Pozdrowienia od nas forumowiczek.Jagoda
gość
16-02-2011, 07:40:55

Wczoraj byłam u mamy. Pani doktor powiedziała, że pacjentka nie może nam się wybudzić, żeby dużo do niej mówić... więc opowiadałam mamie o wszystkim co dobrego dzieje się w domu, na świecie, o tym jak bardzo ją kochamy i jak czekamy wszyscy na nią, śpiewałam jej j=ulubione piosenki, pieśni religijne, wczoraj niestety nie oworzyła oczu ani na chwilkę, ale jak ja próbowałam troszkę uchylić jej powieki, to zaciskała je mocno, czyli pewnie raziło ją światło dzienne. Podczas mojego śpiewania, mówienia do niej widać było na monitorze jak podnosi jej się puls... to nie jest przypadkowe. Wczoraj także miała robiony rezonans, dziś będzie wynik.To już trzeci tydzień odkąd mama jest w śpiączce... stan jest ciężki ale jak powiedziała pani doktor w miarę stabilny,robią co mogą, resztę zależy od współpracy pacjenta. Ewa
gość
16-02-2011, 16:21:24

Pani Ewo sama pani widzi że podnosi się mamie tętno to znaczy że panią słyszy to najważniejsze. Dobrze pani postępuje śpiewać mówić, czytać, dotykać i masować. Co do otwierania oczu to proszę nie robić tego ,,na siłę'' bo można spowodować zakażenie oka u mamy. Jeżeli wydaje sie pani że mamę razi dzienne światło to można delikatnie spróbować jej przykryć buzie robiąc taki daszek osłaniający z ręcznika, może to pomoże. Trzymamy za wybudzenie mamci kciuki. Pozdrawiam
gość
17-02-2011, 15:47:01

witam wszytskich:) wpadlem przypadkowo na to forum gdyz szukalem jakis wskazowek lub wiadomosci wlasnie o spiaczce. Moj ojciec jest juz w spiaczce prawie 3 tygodnie, niby sie cos dzieje i jest lepiej niz na poczatku ale zyje w niepewnosci ile to moze jeszzcze potrwac. Trafil do spzitala bo zaczal mniec problemy z chodzeniem bolaly go nogi do tego stopnia ze nie mogl chodzc. Spuchły strasznie i do tego spuchł "interes" przez co nie mogl sie poruszac... zabrala go karetka, a na 2 dzien juz znacnie sie pogorszyl stan... stwierdzono niewydolnosc ukladu krazenia watroby i nerek lecz nerki niby juz troche lepiej oddaje sam mocz itd... jest w spiaczce nie moze sam oddychac wiec jest podlaczony do respiratora... mial robiona tomografie, ale nic nie wykazało lekarze mowią ze mózg jest wporządku... jaka jest szansa ze z tego wyjdzie?? znacie podobne przypadki? ile to ewentualnie moze jeszcze potrwac? z gory dzieki za odpowiedz:)
pozdrawiam
gość
17-02-2011, 18:12:01

Moja mama dalej jest w śpiączce, wirus ah1n1 spowodował zapalenie mózgu. Badanie rezonansem wykazało liczne stany zapalne w płacie czołowym jak rónież w pniu mózgu, stan mamy nadal jest ciężki, na szczęście nie pogarsza się. Dziś próbowała troszkę otwierać oczy.
Lekarze rozważają zabieg tracheotomii. Jesteśmy u niej codziennie, dużo mówimy, masujemy ręce, śpiewamy, żeby czuła,naszą obecność i żeby obudzić mózg - jak powiedziała pani doktor. Modlę się codziennie i proszę Boga o cud, tak bardzo ją wszyscy kochamy... Ewa
gość
17-02-2011, 19:15:23

Witam,
przepraszam, że wtrącam się tak w środku, ale nie wiem gdzie już zasięgnąć informacji, mam pytanie co sądzicie o profesorze Talarze? wiem, że takich pytań było sporo, ale często widzę na forach tylko stwierdzenia , że podobno czyni cuda i prośby o kontakt do tego lekarza, ale nie mogę znaleźć konkretnych informacji od osób, które stosują jego techniki/są rehabilitowane w Połczynie w jego ośrodku i że rzeczywiście jego metody rehabilitacji działają.

Ostatnio spotkałam się z opiniami innych lekarzy, którzy powątpiewają w jego metody i "statystki". Czy rzeczywiście pomógł Waszym bliskim?

p.s. Mocno trzymam za wszystkich kciuki i wierzę w to, że nasza wiara w naszych najbliższych czyni cuda.

Pozdrawiam,
Magda
gość
18-02-2011, 12:16:59

Gość 2011-02-16 08:40:55 Wczoraj byłam u mamy. Pani doktor powiedziała, że pacjentka nie może nam się wybudzić, żeby dużo do niej mówić... więc opowiadałam mamie o wszystkim co dobrego dzieje się w domu, na świecie, o tym jak bardzo ją kochamy i jak czekamy wszyscy na nią, śpiewałam jej j=ulubione piosenki, pieśni religijne, wczoraj niestety nie oworzyła oczu ani na chwilkę, ale jak ja próbowałam troszkę uchylić jej powieki, to zaciskała je mocno, czyli pewnie raziło ją światło dzienne. Podczas mojego śpiewania, mówienia do niej widać było na monitorze jak podnosi jej się puls... to nie jest przypadkowe. Wczoraj także miała robiony rezonans, dziś będzie wynik.To już trzeci tydzień odkąd mama jest w śpiączce... stan jest ciężki ale jak powiedziała pani doktor w miarę stabilny,robią co mogą, resztę zależy od współpracy pacjenta. Ewa

Cześć Ewa,
moja Mama też leżała w szpitalu uniwersyteckim w Krk, z odwiedzinami było tak samo - pielęgniarki nas nie chciały wpuszczać dwójkami mimo pozwolenia Pani Ordynator (a chcieliśmy wykonywać masaże wg zaleceń prof. Talara). Walcz o każdy kwadrans! Nam po bojach z portiernią i pielęgniarkami udawało się być przy Mamie nawet 2h i stymulować, gadać, śpiewać i czytać ulubione książki :)
Jeżeli masz jakieś pytania, pisz do mnie: gg 775516 - przypadek mojej Mamy to trochę inna historia (uraz wielonarządowy, w tym czaszkowo-mózgowy, po potrąceniu przez tramwaj), ale niektóre kwestie są uniwersalne dla wszystkich śpiochów :)

I jak zaczną mówić, że to za długo trwa i już się nie obudzi, to nie wierz! U nas na początku też było "stabilnie" i "trzeba czasu", a później "obrażenia mózgu mogly być tak duże, że już nigdy nie będzie samodzielnie oddychać". A teraz większość się dziwi, że w ogóle chodzi.
Trzeba być, walczyć, troszczyć się, bo choć moja Mama nic nie pamięta z pobytu w szpitalu ( a spędziła w nim 3 miesiące), to wierzę głęboko, że gdyby nie nasza codzienna obecność i troska,wszystko mogłoby się skończyć o wiele gorzej...

Siły Wam wszystkim życzę i nadziei, bo wiem jak bardzo ich może być momentami brak.

Pozdrawiam,

Aga
gość
18-02-2011, 12:18:11

Gość 2011-02-16 08:40:55 Wczoraj byłam u mamy. Pani doktor powiedziała, że pacjentka nie może nam się wybudzić, żeby dużo do niej mówić... więc opowiadałam mamie o wszystkim co dobrego dzieje się w domu, na świecie, o tym jak bardzo ją kochamy i jak czekamy wszyscy na nią, śpiewałam jej j=ulubione piosenki, pieśni religijne, wczoraj niestety nie oworzyła oczu ani na chwilkę, ale jak ja próbowałam troszkę uchylić jej powieki, to zaciskała je mocno, czyli pewnie raziło ją światło dzienne. Podczas mojego śpiewania, mówienia do niej widać było na monitorze jak podnosi jej się puls... to nie jest przypadkowe. Wczoraj także miała robiony rezonans, dziś będzie wynik.To już trzeci tydzień odkąd mama jest w śpiączce... stan jest ciężki ale jak powiedziała pani doktor w miarę stabilny,robią co mogą, resztę zależy od współpracy pacjenta. Ewa

Cześć Ewa,
moja Mama też leżała w szpitalu uniwersyteckim w Krk, z odwiedzinami było tak samo - pielęgniarki nas nie chciały wpuszczać dwójkami mimo pozwolenia Pani Ordynator (a chcieliśmy wykonywać masaże wg zaleceń prof. Talara). Walcz o każdy kwadrans! Nam po bojach z portiernią i pielęgniarkami udawało się być przy Mamie nawet 2h i stymulować, gadać, śpiewać i czytać ulubione książki :)
Jeżeli masz jakieś pytania, pisz do mnie: gg 775516 - przypadek mojej Mamy to trochę inna historia (uraz wielonarządowy, w tym czaszkowo-mózgowy, po potrąceniu przez tramwaj), ale niektóre kwestie są uniwersalne dla wszystkich śpiochów :)

I jak zaczną mówić, że to za długo trwa i już się nie obudzi, to nie wierz! U nas na początku też było "stabilnie" i "trzeba czasu", a później "obrażenia mózgu mogly być tak duże, że już nigdy nie będzie samodzielnie oddychać". A teraz większość się dziwi, że w ogóle chodzi.
Trzeba być, walczyć, troszczyć się, bo choć moja Mama nic nie pamięta z pobytu w szpitalu ( a spędziła w nim 3 miesiące), to wierzę głęboko, że gdyby nie nasza codzienna obecność i troska,wszystko mogłoby się skończyć o wiele gorzej...

Siły Wam wszystkim życzę i nadziei, bo wiem jak bardzo ich może być momentami brak.

Pozdrawiam,

Aga

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: