Co do lekarzy, podpisuje sie pod tym co mowi Marychaj, Niebieskooka i Edyta. Jak tata lezal na pooperacyjnym to spotkalam sie z takimi lekarzami, ze az glowa mala! chodzili i krecilil lbami, ze juz nic z tego nie bedzie, ze tylko opieka i pielegnacja, pamietam ich smiechy, dowcipy w mojej obecnosci, kiedy ja siedzialam przy moim tacie, plakalam po cichu i modlilam sie o cud, oni stali i opowiadali sobie dowcipy! Niech gadaja, ale w mojej obecnosci??!!!! Akurat przyszlo im na te dowcipy w ta jedna godzine, kiedy pozwolono mi byc przy tacie? A kto tacie i nam zrujnowal zycie???!!!! Kto?!!!! Nikt go nie ratowal, nie padl gdzies na ziemi i byla reanimacja. Tato bl przed operacja kilka dni w szpitalu, robili badania, byli na wszystko przygotowani. Operacja byla planowana, tato poszedl na nia o wlasnych nogach, w pelni sprawny, zdrowy, mlody (50 lat) i pelen optymizmu, ze wszystko bedzie ok. A jak doszlo do krwawienia to gadali, ze byl problem ze skrzepniecia krwi. To co tego wykryc nie mogli???? Nikt nie mowil tacie, ze moze dojsc do niedotlenienia mozgu. bylo albo sie uda, albo nie (smierc). A ratowali za wszelka cene, wkoncu mieli sprzet i mase lekarzy w okolo, zeby nie bylo kolejnego zgonu w statystyce. (i tak juz prokuratura krecila sie wokol tego oddzialu) To zle wyglada! Tysiace zloty za operacje skasowala kardiochirurgia, operaja sie udala! No tak, serce chodzi! Ale w jakim stanie jest pacjent, to juz nasza sprawa!! Rodzinie jest oddawany problem po zwalonej robocie tych lekarzy, ktorzy sie ponoc staraja. radcie sobie sami. jak nie dacie rady, to sa jeszcze hospicja. Jak tato trafil na neurologie, to po pol godzinie ordynator neurologi (wiekszego palanta w zyciu nie poznalam) dzwonil do hospicjum i oznajmil nam z oogromnym usmiechem na twarzy, ze juz nic z taty nie bedzie i juz czeka na niego hospicjum. Jest na drugim miejscu w kolejce! po pol godzinie pobytu na jego oddziale! tak nazywa sie staranie???? Ten, kto tu wypisuje, ze lekarze sa tacy dobzi i bla bla bla, albo nie widzial nigdy na oczy lekarza, oprocz jednej wizyty co roku u dentysty lub ginekologa, albo sam jest lekarzem! Innego wytlumaczenia nie mam. Trzeba posiedziec troche w szpitalu, trzeba samym zostac dotknietym przez los, zeby zobaczyc jacy to "EKSPERCI"!
pozdrawiam
Paula