Zrobiło mi sie przykro po przeczytaniu że odszedł od nas śpioszek- skałdam rodzinie szere kondolencje. Mąz też jest ponad 7 miesięcy w śpiącce i kazdy dzień to walaka o niego- każdego dnia budząc sie rano wstrzymuje oddech wchodząc do jego pokoju- patrze że oddycha- i już jest dobrze.
Edytko - rurkę wyjeli mu szybko dzięki rehabilitancce ponieważ to ona namówiła lekarzy że on jest juz gotowy na jej przyjecie tj. ok. miesiąca po wypadku (miał w lutym wypadek) tak więc w marcu.
Przekadamy go co 2 -3 godziny w dzień (ale on dużo siedzi na wóżku, fotelu) więc to bywa róznie. Popołudniu od 16.00 jak ja juz z nim jestem to staram się pilnować wtedy cały czas cos przynim robię (przekręcam go, masuje, rehabilituje) więc jest w ciągłym ruchu. Ide spać o 23 to go przekładam na bok nastawiam budzik na 3.00 przekęcam go na drógi bok wstaje o 6.00 rano trochę go porehabiltuje ok 20 minut ręce, nogi daje pić- Kłade go plecach. Potem jest z nim teściowa. Az tam mocno nie warjuje. Chociaż wstaje jak lunatyk. Ma dziecko w 4 klasie podstawówki i dla niego tez musze znaleść czas żeby mu pomóc w lekcjach - porozmawiać- ale mój syn jest kochany. Ale widze że jest zazdrosny że więcej czasu poswięcam mężowi niż jemu.
Aniu kot to jest dobra myśl ja mam w domu kota i psa ( w tym moim którym nie mieszkam- żyją sobie same pod nadzoem mojej siostry i sąsiadki) ( bo teraz mieszkam u teściowej) ale jeszcze nie próbowałam - zastanawiałam się nad kotem (bo łatwo go przewieść) ale trochę się boję bo koty przenoszą dużo zarazków ( mój z domowego stał się dachowcem- bezdomnym) a nasze śpioszki są mało odporne ale w sobotę lub w niedzielę mamy zamiar wsadzić męża do samochodu i zawieść go do naszego domu do naszej suczki - Pauzy9 jest duża i głos ma potężny). Jestem ciekawa jak ona zareaguje na pana którego nie widziała 7 miesięcy no i oczywiście jak on zareaguje na nią- ale u nas ciągle brzydka pogoda i wiejei pada nawet nie wychodzimy na spacer- więc nie wim jak to będzie. Ale skoro jest dogoterapia to może być i kototerapia (ale najlepiej jakby był kot domowy i badany). Musimy eksperymentować sami bo lekarze (nie wszyscy) - mamy tego przykłady nas nie rozumieją 9też eksperymentują z naszymi śpioszkami bo potem to zwalają winę na stan chorego - jak coś im nie wyjdzie. Dzięki za metody będe próbować. Ula