Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
26-01-2010, 06:00:34

dziękuje wszystkim za kondolencje mimo iż mój śpioch odszedł do krainy wiecznego snu i już nie cierpi i nic go nie boli to będziemy z (eluą) pisać na tum forum i dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami bo dopiero teraz wiem jak bardzo były to dl anas ważne i cenne rady

SEBASTIAN syn spiocha
gość
26-01-2010, 19:23:17

(elua) mamy łóżko szpitalne sterowane pilotem, wysokość i oparcie-zagłówek materac natyodleżynowy wielokomorowy zmiennociśnieniowy z pompą kliny podkładki pod nogi obszyte miękkim materiałem można obszycie prać bo mają wstawione zamki dwie podkładki z łuską gorczycy ja zapłaciłem za wszystko około 1000 zł. Chce to szybko sprzedać żeby mamie nie wracały smutne wspomnienia i dlatego chce za wszystko 500 zł. lub najkorzystniejsza oferta nie wiem jaki jest koszt przesyłki bo sam przywoziłem z Kielc do Mielca.zainteresowani niech napiszą na forum ja się skontaktuje.
SEBASTIAN
gość
26-01-2010, 19:48:02

Elua mamy łóżko szpitalne sterowane pilotem, wysokość i oparcie-zaglówek. Materac antyodleżynowy zmiennociśnieniowy wielokomorowy z pompą. Kliny podłady pod nogi obszyte miękkim materiałem można obszycie prać bo mają wstawione zamki dwie podkładki z łuską gorczycy. Ja zapłaciłem za wszystko ok 1000 zł. Chce to szybko sprzedać żeby mamie nie wracały smutne wspomnienia i dlatego chce za wszystko 500zł lub najkorzystniejszą ofertę nie wiem jaki jest koszt przesyłki bo sam przywoziłem z Kielc do Mielca. zainteresowani niech napiszą na forum ja się skontaktuję. Sebastian.
Początkująca
27-01-2010, 10:43:14

Witajcie, dzis mnie tknęło, żeby tu do Was zajrzec. Tak szybko ten czas leci, 16 marca prawie juz rok temu moj brat mial wypadek, jego synek mial wtedy 3 miesiace. Brat po strasznej walce zmarl 28 sierpnia, przed swoimi 27 urodzinami, juz 5 miesiecy minelo... Synek brata rośnie jak na drozdzach i coraz bardziej mi go przypomina. Nie mial nawet okazji nacieszyc sie synem, a tak bardzo o nim marzyl.

Tak sobie dzis patrze z perspektywy czasu, jakie to wszystko bylo potwornie straszne, skad my mielismy tyle sily. Kiedy bylismy u niego w szpitalu na paliatywnym, gdzie opieka byla straszna, robilismy przy nim wszystko, codziennie, mielismy sily jeszcze do niego normalnie pogadac, pozartowac, rozluznic, nie wiedzielismy, czy nas slyszy, widzi. Wprawdzie oczy mial otwarte, ruszal sie, spinal sie, strasznie pocil. Tak jakby tam w srodku walczyl sam ze sobą, krzyczal, a my go nie slyszelismy. Nie mogl przebic sie przez jakis mur.

Gdy po 4 miesiecznym pobycie na paliatywnym zabralismy go do domku, uspokoil sie, a moze osłabł, nie spinal sie juz tak, byl taki luzniejszy, tak oczkami juz madrzej patrzyl. W domku byl tylko 8 dni. Na jego łóżku siedzial przy nim jego malutki synek, zobaczyl go wtedy po raz pierwszy od wypadku po 5 miesiacach i po raz ostatni.

Zmarl trzymany za rekę przez swoją najukochanszą żonę, z którą nie zdazyl nacieszyc sie zyciem we dwoje.
gość
28-01-2010, 13:53:23

Do Carry- współczuję Ci bardzo, trzymaj się dzielnie pozdrawiam!!!!!



Witam wszystkich, wróciła już z tatą z Bydgoszczy z rehabilitacji w Juraszu.Tata miał masaże całego ciała, pracował z panią psycholog i logopedą.Zabiegi na fizykoterapii oraz ćwiczenia na sali gimnastycznej co najważniejsze tata został spionizowany!!. Tatuś dogadywał się ze wszystkimi"oczami" pani logopedka była bardzo zadowolona z taty reakcji tata wiedział jaki jest dzień i gdzie jest i tak dalejjj :). Lekarze mówili że tata jest w dobrym stanie :). Wróciliśmy do domku odrazu było widać postęp jak głowę trzymał sztywno i powoli się podnosił żeby samemu usiąśc :). A i jeszcze jedno miał przykurcze w nadgarstkach to już prawie ich nie ma :).
Najważniejsze teraz- doradzcie mi gdzie teraz mamy z tatą uderzyć na dalszą rehabilitację.Pozdrawiam cieplutko!!!!

GosiaczekTM
gość
28-01-2010, 17:35:01

pysiakmaxi to straszne co piszesz i bardzo bolesne dla was przeżyci mogę wam tylko współczuć i powiem Ci że każdy chyba ma w sobie tyle siły bo nadzieja umiera zawsze ostatnia i do końca wierzymy że będzie dobrze to właśnie nadzieja i wiara dają nam siły bo my walczymy o życie swoich najbliższych bo końca i co końca mamy nadzieje i wierzymy w lepsze jutro
SEBASTIAN (elua)
gość
28-01-2010, 17:48:08

Edyta sprawdz czy wodzi oczami za twoją ręką i rozmawiaj z nim jak najwięcej najprawdopodobniej słyszy cię i rozumie co mówisz próbuj rozmawiać o wszystkim kiedyś przyjdzie ten moment że się odezwie ja czekałem pięć miesięcy aż tata rozumnie wypowiadał pojedyncze słowa póżniej kombinacje kilku słów pozdrawiam i trzymaj się
SEBASTIAN (elua)
gość
28-01-2010, 22:08:12

Witam!

Tak mi już pozostało to czytanie waszego forum wieczorami.Witaj PysiakMaxi.Czytając to forum śledziłam też twoje posty jak pisałaś o swym bracie.Bardzo wspołczuję.

Marychaj to co pisałaś tu na forum w sprawie karmienia czy zastosowania zioł ,oglądania,masowania i gimnastykowania ja stosowałam u swojej mamusi.
Także twoje rzeczowe wypowiedzi,żeby wziąść się w garść (już nie pamiętam do kogo), bo rozżalaniem się nic nie pomożemy też mi dało do myślenia. Inne osoby z tego forum też wiele wniosły opisując pielęgnację lub profilaktykę p/odleżynową lub co robić jak się one już pojawią.
Pomagacie Marychaj i to bardzo.Na pewno wiele osob czyta lub czytało,to forum ale nie pisali.

Masz rację także z tym,że przydałby się poradnik dotyczący problemu,ktory chyba wszyscy przechodzili jak kończył się pobyt chorego na OIOM-e. Ja nigdy nie byłam taka bezradna jak w momencie,gdy po 12-stu dniach usłyszałam od lekarza,że to już koniec leczenia.Mama z sondą,cewnikiem,ledwie po zapaleniu płuc.Kontaktu żadnego,nawet oczami i on mowi,że chorą można wziąść do domu.

Rozumiem was,tych,ktorzy jesteście tu od kilku lat,że nie chce wam się pisać w kołko tego samego.Przeczytałam całe to forum od stycznia 2007r. i widziałam,że dopadają was gorsze dni i chwile zwątpienia,że nie chcecie pisać,bo może myślicie,że nie ma o czym.Sam fakt,że ktoś was czytający przekona się ,że nie jest sam w takiej sytuacji jest już otuchą dla tej osoby.Że inni też przeżywają takie dramaty i sobie z nimi radzą.

Marychaj masz rację pisząc: "Że niekiedy nie jest już nam po drodze z kimś,kogo uważaliśmy za przyjaciela". Powiem więcej-za rodzinę.

Pozdrawiam
gość
28-01-2010, 22:10:54

Zapomniałam podpisać się-aNka
gość
29-01-2010, 13:11:43

???

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: