Witam wszystkich!!!
Wczoraj w nocy zabrałam mamę z miejsca gdzie by ją wykończyli.Zastałam mamę z gorączką i całą spoconą.To, że ma odleżynę i podatne miejsca to już wcześniej pisałam, ale lekarz z któym jechałam po mamę stwierdził ten otwór o tracheostomi jest zaropiały.Pielęgniarki robiły łaskę.Naipierw olewczym głosem stwierdziły:"no pani ma temperaturę, a później no chyba trzeba jeszcze Panią odessać. Na koniec zrobiłam im awanturę, że karta informacyjna, czy wypis jest nie pełny.Nie ma nic kiedy co było zrobione, nic o odleżynach itd.Na co pielęgniarka stwierdziła, że to nie odniej zależy, bo to lekarz pisze.Wiem, że to on pisze, ale dotarliśmy tam o 23 (wyjechałąm o 18) i nie było to przygotowane tak jak miało być.Ogólnie pielęgniarka stwierdziła, że co to ją obchodzi, tj cytat.Zastanawiam się nad jednym, bo nic nie dostałam do podpisu, że zabieram mamę?????????Mamcia dzielnie zniosła podróż. Prawie cały czas miała otwarte oczy, tak jakby jej przeszkadzało światło od koguta (zresztą sam lekarz powiedział, że jej przeszkadza i nie wyśpi się), często też ziewała i kilka razy bardzo wyraźnie mrugała.Sama nie wiem co myśleć.Jedni mówią, że zero kontaktu inni, że kontakt jest.Lekarz, z którym jechałam powiedział, że on ocenia na 7 w skali glasgow.O 4 rano dotarłyśmy na intensywną w Tuszynie, bo tu mamę tylko chcieli przyjąć.Ordynator stwierdziła, że ni ma kontaktu i że raczej nie wyjdzie z tego.Co by nie byłu tu ma duuuuuuuuzzzooooooooo lepsze warunki niż tam dzie byłą i jest 25 km od nas, a nie ok 360 km.
Pozdrawiam Karola
do Natala1803




