Witam wszystkich,
Dawno nie pisałam, ale śledziłam forum regularnie. Chciałabym się zapytać po jakim czasie Wasze śpiochy robiły dane postępy? Nie umiem taty do nikogo porównać, nie mam punktu odniesienia, a chciałabym jakoś umiejscowić teraz jego stan. Przypominam, że tata miał uraz czaszkowo-mózgowy, obrzęk mózgu, 2 krwiaki, zalany krwią cały mózg oraz uraz wielkości pięści w mózgu.
Teraz u mojego taty mija 4 miesiąc (od 7 kwietnia). Zaczął obracać głowę we wszystkie strony, nawet w stronę osoby, która do niego mówi. Patrzy się w miejsce, w którym coś się dzieje np. jak dzwoni domofon on patrzy w stronę wejścia do mieszkania. Otwiera oczy na prośbę, na prośbę też mruga oczami, rusza palcami. Rusza też troszkę nogami i tułowiem (poprawia się). Sam zaczął trzymać głowę, sadzamy go na wózku i siedzi nawet 4,5 h. Nie ma już rurki tracheo. Praktycznie nie trzeba go wcale odsysać (robimy inhalacje, oklepujemy i nic się nie dzieje). Zaczął wydawać dźwięki ale raczej jest to po prostu głos wydobywający się z krtani niż sylaba. Ma już takie mądre oczy... A nawet raz podczas rehabilitacji sam uniósł tułów o 30stopni do góry. Coś jak do siadu. Rehabilitant wybałuszył oczy. Wraca mu napięcie mięśniowe. Nie wiem na jakim jesteśmy etapie w śpiączce. Ze szpitala tata wyszedł z 8 punktami. Mi się wydaje, że teraz ma koło 11 ale mogę się mylić. Nie zawsze spełnia polecenia. Pije i przełyka ale jeść sam nie chce. Papki połknie ze 3 łyżeczki i koniec. Jak go przekonać do jedzenia? Jak nauczyliście śpiochów gryzienia?
Proszę o jakieś informacje jak to jest/ było u Was?
Pozdrawiam,
curry[addsig]